Polacy wśród gwiazd: Borussia Dortmund

Czas czytania: 3 m.
0
(0)

„Titanic” bił rekordy popularności, do kin wchodził „Bravehart: Waleczne Serce”, Lech Wałęsa zakończył swoją prezydenturę. Oprócz tego, swoją premierę zaliczał portal Yahoo, a w Warszawie otwierano pierwszą linię metra. Nowy sezon serii „Polacy wśród gwiazd” to też tak trochę ku pokrzepieniu serc. W sezonie 1996/1997 Widzew Łódź trafił w grupie Ligi Mistrzów na późniejszego triumfatora – Borussię Dortmund. Mecze z niemiecką drużyną to pierwsza i piąta kolejka rozgrywek grupowych. W piątej kolejce ostatni raz rozegrano mecz Ligi Mistrzów na polskiej ziemi.

Czytaj także:

„Ostatni mecz na polskiej ziemi” – jak to brzmi, co nie? Jakby Polska zagarnięta została przez zaborcę, a przy okazji wszystkie stadiony zostały zaorane. Tymczasem stadionów ci u nas dostatek, tylko kluby jakoś tak mało skuteczne. Jak to, dwadzieścia lat? Gdyby tak pomyśleć, dorośli już dzisiaj ludzie, którzy mają w Polsce prawo wyborcze, mogą jeździć samochodami po ulicach i legalnie kupić alkohol w monopolowym, Ligę Mistrzów znają tylko na VHS. Ale kto ma dzisiaj VHS? Pewnie dzisiejsi gimnazjaliści nie rozróżniają VHS od HIV. Biada im.

Nie dawajcie im koszulek, bo nie ma więcej

Po wstępie, który z założenia miał być błyskotliwy, a wcale taki nie jest, wróćmy może do głównego tematu. Czym jest Borussia Dortmund dla przeciętnego polskiego kibica, chyba tłumaczyć nie muszę. Tekst powstaje w momencie, kiedy samolot z Kubą Błaszczykowskim przymierza się do lądowania we Florencji. Więc czym jest BVB? Tym klubem, w którym grali Polacy – w dodatku mają fajne trykoty – jak pszczółki.

Widzew Łódź debiutował w Lidze Mistrzów meczem na Westfalenstadion. Wcześniej awansowała Legia Warszawa, która przecież dotarła aż do ćwierćfinału. Zatem rozgrywki Champions League od tego momentu miały być dla nas. Zanim los brutalnie zweryfikował nasze oczekiwania, Widzew wyruszył do Niemiec z Maciejem Szczęsnym w bramce, Markiem Citką w ataku i Franciszkiem Smudą na ławce trenerskiej. Oczywiście nic nie ujmując reszcie piłkarzy, bo cały ówczesny Widzew to duma naszej piłki klubowej.

[youtube http://www.youtube.com/watch?v=tlhDMdVD1Gw&w=420&h=315]

W Dortmundzie Polacy przegrali 1:2, a gol wcześniej wspomnianego Marka Citki to tylko bramka kontaktowa pod koniec meczu. Znacznie lepiej podopiecznym Franza Smudy poszło w Łodzi. Remis 2:2 z późniejszym triumfatorem, dwa gole Jacka Dembińskiego… Dwie bramki w jednym meczu Ligi Mistrzów zdołali strzelić: Dembiński, Krzysztof Warzycha i Robert Lewandowski. Poprawcie mnie, jeśli ta sztuka udała się jeszcze komuś.

W obronie BVB wystąpili czołowi wówczas europejscy defensorzy – m.in. Jurgen Kohler i Matthias Sammer. A sama Borussia Dortmund, która potem pokonywała Manchester United i Juventus, tylko w Polsce straciła wyjazdowe punkty.

[youtube http://www.youtube.com/watch?v=-_aeEj8VB04&w=420&h=315]

Dembiński po meczu przyznał, że starcie przeciwko Niemcom zapamięta do końca życia, bo nie co dzień zdarza się, żeby Polak był główną postacią na boisku w meczu Ligi Mistrzów. Nie tylko bohater meczu z sentymentem wspomina tamten okres. Sammer chciał zamienić się z Dembińskim koszulkami. Pewnie z uznania za bardzo udany występ, tylko że w klubie zabroniono zamieniać się trykotami ze względu na brak kompletów zapasowych. Jacek Dembiński koszulkę BVB zdobył później jako piłkarz HSV.

Czytaj również: Borussia Dortmund, czyli miłość z wzajemnością

Borussia Dortmund grała z polskimi wielokrotnie, natomiast my skupiamy się na meczach oficjalnych, a takie mecze odbyły się tylko dwukrotnie – i to we wcześniej rzeczonej Lidze Mistrzów.

11.09.1996 – Faza grupowa Ligi Mistrzów

Borussia Dortmund 2:1 Widzew Łódź

Herrlich 45’, 68’ – Citko 84’

Borussia Dortmund: Klos – Kohler, Sammer, Julio Cesar, Reuter, Lambert (23’ Feiersinger), Moller, Zorc, Heinrich, Herrlich (75’ Tretschok), Chapuisat (90’ But). Trener: Hitzfeld

Widzew Łódź: Szczęsny – Wojtala, Łapiński, Michalczuk – Szymkowiak (70’ Bajor), Michalski, Czerwiec, Majak, Siadaczka (80’ Szarpak) – Dembiński, Citko. Trener: Smuda

Przegląd Sportowy:

Wbrew naszym obawom, iż od początku będą dominować Niemcy, w pierwszej połowie obserwowaliśmy wyrównaną walkę. Co więcej, gospodarze sprawiali wrażenie nieco zaskoczonych, iż mistrz Polski potrafi stawić im aż tak skuteczny opór. Niestety, w 45. minucie zrzedły nam miny.

20.11.1996 – Faza grupowa Ligi Mistrzów

Widzew Łódź 2:2 Borussia Dortmund

Jacek Dembiński 15’, 20’ – Lambert 14’, Kohler 65’

Widzew Łódź: Szczęsny – Bogusz, Wojtala, Łapiński, Szymkowiak (57’ Wyciszkiewicz), Czerwiec, Majak, Michalski, Michalczuk, Citko, Dembiński. Trener: Smuda

Borussia Dortmund: Klos – Kohler, Sammer, Heinrich, Reuter, Lambert, Moller, Tretschok (27’ Chapuisat), Reinhardt (90’ Kree), Herrlich, Ricken (83′ Tanko). Trener: Hitzfeld

Przegląd Sportowy:

Niemcy bardziej, Polacy mniej zadowoleni z remisu, bo szukali szansy odniesienia zwycięstwa. Piłkarze obydwu zespołów stworzyli po kilka sytuacji, które mogły zakończyć się zdobyciem gola. Mogły… Niezależnie od tego, rezultat uzyskany przez łódzkich zawodników jest sukcesem.

[ Od autora] Dla tych, którzy cieszą się jak dzieci z awansu polskich klubów do Ligi Europy. Wiem, że to nie jest odpowiednie miejsce na kreślenie podobnych tez, ale przypominam, że tyle samo reprezentantów co my, mają m.in. Azerowie. 1/16 finału to też sukces taki sobie. Legia, Wisła i Lech odpadały tam, gdzie Liberec i Esbjerg. A o sukcesie to może powiedzieć bułgarskie Levski Sofia – ćwierćfinalista Pucharu UEFA sezonu 2005/2006.

KAMIL ROGÓLSKI

Czytaj więcej:

#1 Manchester United 

#2  Inter Mediolan

#3 FC Barcelona

#4 FC Porto

#5 Ajax Amsterdam


//

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

„Narcoball” – książka o tym, jak kartele zawłaszczyły kolumbijski futbol

Pablo Escobar kochał trzy rzeczy: władzę, pieniądze i futbol. Dwie pierwsze z jego pasji zostały bardzo dokładnie przedstawione w książkach i filmach. Nikt jednak...

Skradziona Złota Piłka – dlaczego Raul nie wygrał plebiscytu „France Football” w 2001 r.?

W Madrycie nieprzyznaniu Viniciusowi Juniorowi Złotej Piłki towarzyszą szok i niedowierzanie. Podobne reakcje w stolicy Hiszpanii miały miejsce 23 lata temu, gdy plebiscytu magazynu...

Wspomnienie dawnej potęgi – wizyta na meczu Asseco Resovia – Steam Hemarpol Norwid Częstochowa

W ostatnich latach sportowym skojarzeniem z Częstochową jest piłka nożna. Dzieje się tak za sprawą Rakowa, który jest czołową drużyną futbolowej Ekstraklasy i mistrzem...