Polski przystanek w drodze po puchar – o meczach Polonii Warszawa z FC Porto

Czas czytania: 5 m.
5
(4)

Od zakończenia zmagań w rozgrywkach Fortuna 1. Ligi minęło już kilka tygodni. Piłkarski świat żyje obecnie rozgrywanymi w Niemczech mistrzostwami Europy. Na naszych łamach wracamy jeszcze jednak do rywalizacji na zapleczu Ekstraklasy. Retro Futbol było bowiem obecne na meczu ostatniej kolejki, w którym  Stal Rzeszów podejmowała Polonię Warszawa. Podsumujemy zatem minioną kampanię i tradycyjnie nawiążemy do historii.

Przed ostatnią kolejką Stal była pewna utrzymania. Punkty były natomiast bardzo potrzebne Polonii, która walczyła o pozostanie w drugiej klasie rozgrywkowej, tocząc korespondencyjną walkę z Resovią.

Drużyna Rafała Ulatowskiego grała w Płocku z Wisłą i by uniknąć spadku musiała wygrać oraz liczyć na to, że ekipa ze stolicy nie odniesie zwycięstwa nad zespołem Marka Zuba. Na innych stadionach także nie brakowało emocji, trwała bowiem walka o awans na najwyższy szczebel oraz o udział w barażach.

Zanim opiszemy końcówkę zmagań pierwszoligowców, przeniesiemy się w przeszłość, by przypomnieć rozrywane na europejskiej arenie mecze warszawskiej Polonii z prowadzonym przez legendarnego Jose Mourinho FC Porto. 

Mourinho w Warszawie

Był to sezon 2002/2003. Polonia Warszawa, czwarta drużyna ligi polskiej w poprzedniej kampanii, przystąpiła do rywalizacji w Pucharze UEFA. Rozpoczęła ją od III rundy eliminacji, gdzie jej rywalem była maltańska Sliema Wanderers. Drużyna prowadzona przez trenera Janusza Białka nie miała problemów z wywalczeniem awansu. Najpierw wygrała na wyjeździe 3:1, a później 2:0 u siebie.

W 1/16 finału poprzeczka była zawieszona zdecydowanie wyżej. Przeciwnikiem zespołu ze stolicy Polski było bowiem FC Porto, trzecia drużyna ligi portugalskiej. Szkoleniowcem Smoków był wówczas Jose Mourinho stojący u progu wielkiej trenerskiej kariery.

Pierwszy mecz został rozegrany 19 września 2002 roku w Porto. Już do przerwy gospodarze prowadzili czterema bramkami, w drugiej połowie dołożyli jeszcze dwa gole i wygrali aż 6:0. Nie mogło to dziwić. Portugalska ekipa dysponowała wszak bardzo mocnym składem. Deco, Maniche, Helder Postiga, Ricardo Carvalho czy Costinha to zawodnicy, których doskonale kojarzą fani futbolu. Pierwszy mecz przesądził zatem o losach rywalizacji. Nazajutrz „Przegląd Sportowy” pisał:

Jedno jest pewne – młodemu Wojciechowi Szymankowi i doświadczonemu Mariuszowi Malinowskiemu  jeszcze długo w koszmarnych snach pojawiać się będą zmory dwóch piłkarzy Porto – Nuno Capucho i Deco. Ta dwójka natychmiast zmiarkowała, że lewa strona obrony polonistów jest szczelna jak stare sito i nękała naszych aż do upokorzenia. Pierwsze dwadzieścia minut dawało jeszcze nadzieję na przyzwoity rezultat, choć gołym okiem widać było, że oba zespoły dzieli różnica przynajmniej klasy, a momentami i dwóch. W rewanżu trener Porto zapewne da pograć rezerwowym, ale marne to dla nas pocieszenie, bo jeden z nich – Postiga – dobił polonistów, zdobywając dwie ostatnie bramki.

Na rewanżowy mecz, który został rozegrany 3 października w Płocku, Mourinho nie wystawił najsilniejszej jedenastki, dając szansę rezerwowym. Polonia to wykorzystała i wygrała 2:0. Na nieco ponad dwadzieścia minut przed ostatnim gwizdkiem bramkę zdobył Antoni Łukasiewicz, a w końcówce gola samobójczego strzelił wspomniany Ricardo Carvalho.

Na trybunach zasiadło około 450 widzów. Trudno było wierzyć w to, że Polonia odrobi straty, takie rzeczy w futbolu się nie zdarzają. Porażka oczywiście nie wpływała na dalsze pucharowe losy FC Porto, ale Mourinho był bardzo zmartwiony, o czym świadczyła jego pomeczowa wypowiedź:

Mój zespół czeka długa droga do domu. Będzie to czas na przemyślenia dla kilku piłkarzy, którzy podeszli do tego meczu, jakby nie byli zawodowcami. Przegraną spowodował nasz brak profesjonalizmu. Polonia wygrała jak najbardziej zasłużenie, będąc zespołem lepszym w każdym elemencie.  

Sięgnijmy znów do archiwów „Przeglądu Sportowego”, który tak opisywał wygraną warszawskiej drużyny w rewanżowym starciu:

Piłkarzom Polonii musiało być przed meczem bardzo smutno, bowiem okazało się, że ich spotkanie będzie oglądało 120 kibiców Porto, 50 VIP-ów z Warszawy, 200 ciekawskich z Płocka i śmietanka towarzyska tego miasta. Kibiców Polonii można było zmieścić w jednym autokarze. Grający niemal w rezerwowym składzie Portugalczycy rozpoczęli bardzo spokojnie, a że polonistom nie udawały się akcje zaczepne, z boiska wiało nudą. Poloniści bez trudu radzili sobie z atakami rywali, mało tego – próbowali się odgryzać. W 67. minucie piłka po dośrodkowaniu Dąbrowskiego trafiła do Kusia, który natychmiast uderzył z powietrza w kierunku bramki. Futbolówka trafiła jeszcze pod nogi Antoniego Łukasiewicza, a ten wiedział już co z nią zrobić. Dziesięć minut przed końcem Bykowski oszukał dwóch obrońców i podał do Kusia, który z ośmiu metrów trafił w obrońcę, a piłka wpadła do bramki obok zaskoczonego bramkarza. Wynik poszedł w świat.

Po odpadnięciu z europejskich rozgrywek piłkarze Polonii domagali się wypłacenia zaległych wynagrodzeń, a Janusz Białek przestał pełnić w stołecznej drużynie funkcję trenera. Ligowy sezon warszawianie skończyli na ósmym miejscu w tabeli.

Dla piłkarzy FC Porto rywalizacja z polską drużyną była jednym z przystanków do wielkiego sukcesu. Sezon skończył się bowiem dla nich triumfem w Pucharze UEFA po finałowym zwycięstwie nad Celtikiem w Sevilli. Warto dodać, że przegrana w Płocku była ich jedyną porażką w drodze po trofeum. Rok później drużyna Smoków weszła na europejski szczyt, niespodziewanie wygrywając Ligę Mistrzów. Jose Mourinho stał się natomiast jednym z najlepszych trenerów na świecie. To jest już jednak temat na zupełnie inną opowieść.

O awans, baraże i utrzymanie

Ostatnia kolejka Fortuna 1. Ligi została rozegrana 26 maja. Wszystkie mecze rozpoczęły się o godzinie 15. Wspomniane we wstępie spotkanie Stali Rzeszów z Polonią Warszawa nie zachwyciło. Goście objęli prowadzenie już w 6. minucie po golu Krzysztofa Kotona. Gospodarze wyrównali nieco ponad dwadzieścia minut później dzięki bramce Szymona Kądziołki. Ostatnie słowo należało do zespołu ze stolicy. W 71. minucie zwycięską bramkę dla przyjezdnych zdobył bowiem Bartosz Biedrzycki.

Zwycięstwo 2:1 zapewniło Polonii utrzymanie na zapleczu elity. Resovia, w wyjazdowym meczu z Wisłą Płock, również wygrała 2:1, ale pożegnała się z drugą klasą rozgrywkową, dołączając do wcześniej zdegradowanych Podbeskidzia Bielsko-Biała i Zagłębia Sosnowiec.

Na pomeczowej konferencji prasowej trener Polonii Rafał Smalec nie ukrywał wzruszenia. O meczu wiele nie mówił, zwracał uwagę na radość z utrzymania:

Przyjechaliśmy tutaj w jednym celu – musieliśmy wygrać. Wiedzieliśmy, że tylko zwycięstwo zapewni nam utrzymanie w gronie pierwszoligowców i od samego początku byliśmy na to nastawieni. Dla mnie najważniejszy jest wynik końcowy. Myślę, że o samym meczu nie ma co rozmawiać. Wynik końcowy jest dla nas korzystny, Polonia Warszawa zostaje w pierwszej lidze.   

Pod koniec spotkania z dziennikarzami w oczach szkoleniowca pojawiły się łzy, co pokazuje, jak trudny był to sezon dla jego drużyny. Po ostatnim gwizdku spadł mu kamień z serca. Polonia będzie szykowała się do drugiej z rzędu kampanii na zapleczu elity.

Marek Zub, trener Stali Rzeszów, był niepocieszony wynikiem, ale cieszył się z utrzymania, które jego drużyna zapewniła sobie kilka tygodni wcześniej. Trzeba wszak pamiętać, że dla Stali również nie był to łatwy sezon i przez pewien czas wydawało się, że trudno będzie jej pozostać w gronie pierwszoligowych zespołów. Poprosiliśmy szkoleniowca gospodarzy o wskazanie najlepszych trzech meczów jego piłkarzy w sezonie 2023/2024. Oto co odpowiedział:

Myślę, że takim kluczowym meczem, trochę przełomowym, był mecz pucharowy z Puszczą Niepołomice. To był moment, w którym zaczął pojawiać się sposób grania, jaki staram się wszczepić w tę drużynę. Później był mecz zamykający rundę jesienną, z Górnikiem Łęczna. Do tego jeden z meczów wiosennych, powiedzmy, że ten z Lechią Gdańsk, bo przyjechał wówczas zespół, który już praktycznie awansował do Ekstraklasy. To takie trzy mecze, na których można zbudować opinię o naszym zespole i jego pozytywach. Na pewno jest jeszcze wiele niedociągnięć i wiele rzeczy do zrobienia, ale bazę mamy.

Rywalizacja odbywała się także na innych stadionach. Najciekawiej zapowiadało się spotkanie w Gdyni, gdzie Arka walczyła z GKS Katowice o bezpośredni awans do Ekstraklasy. Goście wygrali 1:0, co oznaczało powrót GieKSy do najwyższej klasy rozgrywkowej. Udało się osiągnąć ten sukces w roku jubileuszowym, gdyż katowicki klub obchodził 60-lecie, o czym więcej pisaliśmy tutaj.

Drużyna Rafała Góraka dołączyła więc do Lechii Gdańsk, która w ostatniej kolejce przegrała na wyjeździe z Miedzią Legnica 1:4, ale przepustkę do elity miała zapewnioną już wcześniej. Do baraży przeszły Arka, Motor Lublin, Górnik Łęczna i Odra Opole. Największą niespodzianką było dopiero dziesiąte miejsce Wisły Kraków. Chwilę wcześniej Biała Gwiazda zdobyła Puchar Polski, ale w pierwszoligowych rozgrywkach tak dobrze jej się nie wiodło. W ostatniej serii gier zespół ze stolicy Małopolski przegrał u siebie 0:3 z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza, więc na drugim szczeblu spędzi trzeci sezon z rzędu.

W barażach tradycyjnie nie brakowało emocji. W pierwszym półfinale rozegrane zostały derby Lubelszczyzny, w których Motor wygrał z Górnikiem po rzutach karnych. W drugiej parze Arka ograła Odrę 4:2.

W finale Arka przegrała u siebie z Motorem 1:2, mimo że prowadziła do 87. minuty. Młody trener Mateusz Stolarski wprowadził więc drużynę z Lublina do Ekstraklasy. Trzeba oczywiście pamiętać, że udział w tym sukcesie miał także Goncalo Feio, który w trakcie sezonu został szkoleniowcem Legii Warszawa. O Portugalczyku więcej pisaliśmy w reminiscencjach po meczu Stali Rzeszów z Motorem Lublin.

W przyszłym sezonie na pierwszoligowych boiskach zagrają Warta Poznań, Ruch Chorzów i Łódzki Klub Sportowy, które spadły z Ekstraklasy oraz Pogoń Siedlce, Kotwica Kołobrzeg i Stal Stalowa Wola, które awansowały z II Ligi. Kolejny sezon rozgrywek o awans do grona najlepszych rozpocznie się 20 lipca.

Źródła, z których korzystałem:

  • Grzegorz Ignatowski, Andrzej Potocki, Mariusz Świerczyński (pod redakcją) – „Polskie kluby w europejskich pucharach”
  • Michał Kołodziejczyk – „Wielkie kluby Europy. FC Porto” – publikacja wydana przez „Przegląd Sportowy”
  • „Przegląd Sportowy”
  • „Piłka Nożna”

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 4

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Grzegorz Zimny
Grzegorz Zimny
Absolwent pedagogiki na Uniwersytecie Rzeszowskim. Fan historii sportu, ze szczególnym uwzględnieniem piłki nożnej. Pisał teksty dla portalu pubsport.pl. Od 2017 roku autor artykułów na portalu Retro Futbol, gdzie zajmuje się zarówno światową piłką nożną, jak i historiami z lokalnego, podkarpackiego podwórka, najbliższego sercu. Fan muzyki rockowej i książek.

Więcej tego autora

Najnowsze

Luka Modrić – Podziwiany przez wszystkich

Niewielu piłkarzy może pochwalić się tak wielkim uznaniem piłkarskiego świata, jakim cieszy się Luka Modrić. Chorwacji pomocnik w swojej karierze osiągnął niemalże wszystko, co...

Królowie strzelców za granicą

W dzisiejszym zestawieniu statystycznym prezentujemy polskich królów strzelców lig zagranicznych.

Marek Zub – trenerski podróżnik

Mecz piłkarzy Stali Rzeszów z Odrą Opole w 7. kolejce Betclic 1. Ligi został rozegrany 24 sierpnia 2024 roku, a więc dokładnie w dniu...