„Rocznik 2019” – recenzja

Czas czytania: 5 m.
0
(0)

Właśnie ukazał się najnowszy rocznik Encyklopedii Piłkarskiej FUJI (t. 60), ale chciałbym jeszcze wrócić do roku poprzedniego i tomu nr 59. W dobie internetu (np. portal 90minut.pl) rocznik piłkarski FUJI już nie jest tym samym, co jeszcze kilkanaście lat temu – większość prezentowanych tam informacji można znaleźć w sieci. Wciąż ma jednak w sobie magię, która sprawia, że wiele osób czeka na każdy kolejny tom z niecierpliwością. Podobnie było z tomem 59, który ukazał się w grudniu 2019 r.

Czytelnikom Retro Futbol Andrzeja Gowarzewskiego raczej przedstawiać nie trzeba. W latach siedemdziesiątych stracił pracę dziennikarza sportowego z powodów politycznych i od tego czasu stał się „wolnym strzelcem”, redaktorem i historykiem futbolu, przemierzającym Polskę wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu wiadomości o dawnych piłkarzach, trenerach i działaczach.

Stworzył w ten sposób potężne archiwum, zawierające multum unikalnych informacji, które jest podstawą wydawanej od 1991 r. Encyklopedii Piłkarskiej FUJI (liczba publikacji przekroczyła już 100!). Jest też druga strona medalu – Jerzy Miatkowski i Jarosław Owsiański w serii „Polska Liga Piłki Nożnej” wytykają w każdym kolejnym tomie błędy w dokumentacji prezentowanej przez Andrzeja Gowarzewskiego, inni historycy futbolu również podważają wiarygodność pewnych wiadomości, które znajdziemy w książkach Wydawnictwa GiA.

Andrzej Gowarzewski nie stosuje przypisów i bibliografii, więc faktycznie w wielu wypadkach trzeba (bądź nie) wierzyć mu na słowo. Na pomniku Andrzeja Gowarzewskiego jako naczelnego polskiego historyka piłki nożnej pojawiło się trochę rys, ale wciąż jego publikacje są zjawiskiem niezwykłym i bardzo cennym.

W „Roczniku 2019” Andrzej Gowarzewski wrócił do stylu, do którego byliśmy przyzwyczajani przez lata. Siłą rzeczy zbiorowy „Rocznik 2016-2017-2018” (Katowice, listopad 2018) musiał wiele stałych rubryk pominąć, aby zmieścić w sobie informacje z trzech sezonów.

W „Roczniku 2019” wracamy do dawnych standardów, a więc zaczyna się od kalendarium najważniejszych wydarzeń w świecie światowej piłki nożnej, następnie mamy kompletną dokumentację występów wszystkich kategorii wiekowych reprezentacji Polski, a dalej część główna, czyli pełna dokumentacja polskiej piłki ligowej za sezon 2018/2019.

Mamy też coraz bardziej rozbudowaną dokumentację wydarzeń w świecie kobiecej piłki nożnej – tu akurat specjalistą jest współpracujący z Andrzejem Gowarzewskim redaktor Marek Kutyna. Wszystko to jest okraszone ogromną liczbą statystyk, klasyfikacji i analiz, na przeróżne możliwe sposoby. Przykładowo w „Roczniku 2019” znajdziemy bardzo ciekawy fragment dotyczący nazw polskich klubów:

Władcy i królowie Polski często pojawiają się w nazwach klubów na różnych szczeblach. Mieszko rozgrywa swoje mecze w Gnieźnie (III liga), równie silną reprezentację ma jednak w pozostałych województwach. Odnajdujemy go w Konotopie (klasa okręgowa Zielona Góra), Mieszkowicach (klasa B Szczecin), Ruszkowicach (klasa A Legnica) i Warszkowie (klasa B Koszalin). Chrobry kojarzony jest przez kibiców z Głogowem (I liga, II poziom rozgrywkowy plus rezerwy w IV lidze), ale swoje drużyny ma jeszcze w Boleszkowicach (klasa C Szczecin), Brójcach (klasa B Świebodzin), Charbrowie (klasa okręgowa Słupsk), Drzeńsku (klasa A Gorzów), Lisim Polu (klasa B Szczecin) i Nowogrodźcu (klasa okręgowa Jelenia Góra).

Kolejni władcy nie są już tak popularni, a szkoda… Łokietków naliczyliśmy dwóch – w Brześciu Kujawskim (klasa okręgowa Kujawsko-Pomorska) i Wierzchucinie Królewskim (klasa B Bydgoszcz). W Pilchowie rozgrywa mecze Jagiełło (klasa B Stalowa Wola), a w Woli Batorskiej nie kto inny, jak Batory (klasa B Wieliczka). Zresztą trudno było o inną nazwę dla klubu z tej miejscowości, skoro jej założycielem był właśnie sam król Stefan Batory. Nasz poczet uzupełniają Sobieski z Gniewa (klasa B Malbork) i poznański Przemysław (klasa A).

W poprzednich latach na krajowych boiskach był jeszcze Jagiellończyk – w Białej Podlaskiej i Korycinie. Może ktoś pokusi się o ich reaktywację? (s. 238)

W toku różnych tabelek i zestawień niezwykle miło poczytać takie ciekawostki, szczególnie w przypadku historyka żywo interesującego się polskim średniowieczem i epoką nowożytną. Stałym elementem kolejnych roczników są też zagadki dla czytelników bądź opisywanie problemów jeszcze nierozwiązanych, jak choćby mecz, o którym, zdawałoby się, powiedziano i napisano już wszystko:

17 października 1973 – data dla polskiego kibica futbolowego niemal święta. „Dzień Piłkarza” przypada w Polsce na 10 września (a nie 17 października) tylko dlatego, że tytuł mistrzów olimpijskich podopieczni Kazimierza Górskiego wywalczyli rok wcześniej, niż słynny „zwycięski remis” na Wembley. Mogłoby się wydawać, że bój z Anglikami, który wykreował legendę Jana „Clowna” Tomaszewskiego oraz Jana Domarskiego, nie ma już od wielu dekad żadnych tajemnic. A… to nieprawda; prawie pół wieku później trudno jednoznacznie i autorytatywnie ustalić liczbę żółtych kartek i nazwiska tych, którzy zostali nimi napomniani przez Vitala Lorauxa! (s. 37)

Dalej mamy szczegółową analizę autora w sprawie tych nieszczęsnych żółtych kartek dla Polaków, jednak ostatecznie nie ma co do tego 100% pewności. Kończy się to wszystko „szpilką” skierowaną w innego autora:

Czy „kolorową zagadkę z Wembley” – po upływie prawie pięciu dekad od meczu – uda się komuś jednoznacznie rozwikłać? Oczywiście, że dokona tego przemądrzały i od dekad życzliwy inaczej liczykrupa błędów w cudzych, a nie swoich pracach. (s. 29)

Czyżby sugestia ta uderzała w Jarosława Owsiańskiego, który w swoich, skądinąd świetnych pracach, nigdy nie szczędzi przykrych słów Andrzejowi Gowarzewskiemu? Bo do tego, że od jakiegoś czasu w każdym niemal tomie Encyklopedii Piłkarskiej FUJI znajdziemy przytyk w stronę Stefana Szczepłka, już się przyzwyczailiśmy:

(…) Nie odezwał się też nikt z grona kilkunastu bezwstydnych postaci, które połakomiły się na tytuł honorowych członków lwowskiej Pogoni, przyznane im [przed] kilkunastoma laty przez obrotnego, acz mało sympatycznego rzekomego wskrzesiciela tradycji tego klubu. Podstołeczny moralista otrzymał zaszczyt, na jaki zasłużyło raptem kilka legendarnych postaci klubowych w 1939, a więc nie musi się już starać na tym polu. Nowe laury, nowe nagrody i mołojecka sława na innych polach czekają na tego „łowcę nagród. (s. 29)

Wiele by można jeszcze napisać o środowisku polskich historyków i dokumentalistów futbolu, które aż roi się od niesnasek mniejszych oraz większych. W pełni rozumiem, że nikt nie chce być jedynie pomocnikiem kogoś innego i woli pracować na własną reputację, co dla nas czytelników jest świetne, bo powstaje równolegle kilka bardzo ciekawych serii wydawniczych (np. „Mistrzostwa Polski” od Andrzeja Gowarzewskiego i spółki oraz „Polska Liga Piłki Noznej” od Jerzego Miatkowskiego i Jarosława Owsiańskiego). Byłoby jednak pięknie, gdyby wszyscy ci autorzy okazywali sobie nawzajem trochę więcej szacunku.

Jeśli ktoś chciałby bardziej drążyć temat stosunków, układów, sympatii i antypatii w środowisku dziennikarzy sportowych, może znaleźć wiele o tym w ostatnim rozdziale „Rocznika 2019” pt. „Na stulecie szelontanie w Gowie, czyli główki Gowarzewskiego”. Główny redaktor i twórca Encyklopedii Piłkarskiej FUJI pozwala tam sobie na zupełnie subiektywne przemyślenia na przeróżne tematy, ściślej bądź luźniej powiązane z futbolem. Jeśli ktoś chce po prostu poczytać o futbolu, spojrzeć na sezon 2018/2019 pod kątem historycznym i statystycznym – ostatni rozdział niech sobie odpuści. Dla „żądnych wiedzy” lektura „Szelontania w gowie” może być ciekawym doświadczeniem…

Mimo że teoretycznie wszystko i tak jest w internecie, „Rocznik 2019” bardzo polecam wszystkim miłośnikom piłki nożnej. Znajdziemy tam niezwykle rozbudowaną i kompletną dokumentację sezonu 2018/2019, z bardzo ciekawymi uwagami autorów, z którymi oczywiście mamy prawo się nie zgadzać – bo z Andrzejem Gowarzewskim jest trochę jak z Januszem Korwinem-Mikke w polityce: można się nie zgadzać, można się oburzać, ale posłuchać zawsze warto.

Do tego trzeba dodać piękną szatę graficzną książki: twarda oprawa, całość na kredowym papierze, wiele pięknych zdjęć, a tabelki i zestawienia są czytelne i przyjazne w odbiorze. Może trochę na minus brak dokumentacji rozgrywek europejskich czy sprawozdań z innych lig, które pojawiały się w starszych tomach. Wierzę, że to zostanie uzupełnione w odrębnych publikacjach. Kupowanie rocznika autorstwa Andrzeja Gowarzewskiego to u mnie niejako tradycja i nie mam zamiaru z niej rezygnować; warto takie tradycje podtrzymywać.

NASZA OCENA: 8/10

Encyklopedia Piłkarska FUJI to niezwykle uznana firma na rynku polskiej książki sportowej. Mimo wszystkich zastrzeżeń do Andrzeja Gowarzewskiego (bardziej lub mniej uzasadnionych), wciąż jego publikacje to wielka jakość, z której ludzie, chcący o futbolu wiedzieć więcej, powinni korzystać. „Rocznik 2019”, jak i wszystkie poprzednie, niezmiennie polecam.

BARTOSZ BOLESŁAWSKI

Nasz partner Sendsport przygotował dla Was zniżki! Książka Rocznik 2019 oraz wiele innych tytułów taniej o co najmniej 10%.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Bartosz Bolesławski
Bartosz Bolesławski
Psychofan i zaoczny bramkarz KS Włókniarz Rakszawa. Miłośnik niesamowitych historii futbolowych, jak mistrzostwo Europy Greków w 2004 r. Zwolennik tezy, że piłka nożna to najpoważniejsza spośród tych niepoważnych rzeczy na świecie.

Więcej tego autora

Najnowsze

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.

Mário Coluna – Święta Bestia

Mozambik dał światu nie tylko świetnego Eusébio. Z tego afrykańskiego kraju pochodzi też Mário Coluna, który przez lata był motorem napędowym Benfiki i razem ze swoim sławniejszym rodakiem decydował o obliczy drużyny w jej najlepszych czasach. Obaj zapisali też piękną kartę występami w reprezentacji.

Trypolis, Londyn, Perugia, Dubaj – Jehad Muntasser i jego wszystkie ścieżki

Co łączy Arsene’a Wengera, rodzinę Kaddafich i Luciano Gaucciego? Wszystkich na swojej piłkarskiej drodze spotkał Jehad Muntasser, pierwszy człowiek ze świata arabskiego, który zagrał w klubie Premier League. Poznajcie jego historię!