Rozgrywki rodzące się w bólach, czyli Puchar Polski 1925/1926

Czas czytania: 7 m.
5
(1)

Przy dzisiejszej koniunkturze wielkich piłkarskich marek, które są nastawione na zysk oraz wstawianie do klubowych gablot najważniejszych trofeów, szansą na walkę jak równy z równym dla tych maluczkich, pozostają zwykle krajowe rozgrywki pucharowe. Któż nie chciał bowiem choć raz w życiu zobaczyć, jak znienawidzona przez nas ekipa zostaje wyeliminowana z rywalizacji po sportowej walce przez niżej notowanego rywala. Był jednak w historii futbolu okres, gdy ta formuła zmagań zaczynała dopiero raczkować, a magiczna otoczka powoli udzielać się rozentuzjazmowanej publiczności całego świata. Nad Wisłą rewolucyjny w tej kwestii okazał się przełom 1925 i 1926 roku, kiedy to nasi ligowcy zainaugurowali zmagania w nowo utworzonym ,,Puharze Polski PZPN”.

Puchar Polski 1925/1926. Organizacyjne perypetie

Pomysł powołania do życia owych rozgrywek narodził się już jednak w 1921 roku. Wtedy to w głowach dziennikarzy redakcji krakowskiego „Tygodnika Sportowego” pojawiła się koncepcja stworzenia turnieju dla drużyn, które występują na różnych szczeblach ligowych. Nie spotkała się ona jednak niestety z pozytywnym odzewem środowiska piłkarskiego. Było to spowodowane skupieniem się władz związkowych na rozegraniu pierwszej dokończonej oficjalnej edycji mistrzostw Polski.

Dwa lata później, a konkretniej w grudniu 1923 roku, Zarząd Polskiego Związku Piłki Nożnej przegłosował chęć przeprowadzenia „okręgowych rozgrywek puharowych”. Możliwość ich rozegrania wynikała głównie z powodu odwołania mistrzostw Polski 1924, które było spowodowane udziałem naszej kadry w Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu.

Duży udział w podjętej przez PZPN decyzji miał anglofil Adam Obrubański, który zdawał egzamin sędziowski na Wyspach Brytyjskich. Były napastnik między innymi Wisły Kraków oraz ŁKS-u, zainspirowany rozgrywkami angielskiego FA Cup, bardzo zabiegał o przeniesienie tej właśnie formuły na polski grunt.

Droga prowadząca do tej decyzji związku była jednak niezwykle wyboista. PZPN opracował wstępny regulamin gier, po czym rozpisał referendum w jego sprawie. Okręgowe związki miały do 9 grudnia zdecydować czy akceptują przedstawioną propozycję. Rozgrywki w poszczególnych okręgach miały zacząć się obowiązkowo w klasach A i B, podczas gdy w C było to dobrowolne. Gospodarz spotkania miał być wybierany za pomocą losowania, a w trzech ostatnich grach pary miały być łączone w podobny sposób.

Później miano przystąpić do starć pomiędzy okręgami, w których mieli wziąć udział zwycięzcy z poprzedniego etapu. Drużyny przegrywające automatycznie odpadały z walki o trofeum. ,,Puhar Polski PZPN” miał być przechodni, a więc można z pełną świadomością zakładać, że przewidywano jego kontynuację w przyszłości.

Rozegranego wiosną 1924 roku turnieju nie można jednak uznawać za pełnoprawną inaugurację zmagań o puchar naszego kraju. Jest to związane z tym, że jego realizacja zatrzymała się ostatecznie tylko na etapie regionalnym. Wpływ na to miały korekty w regulaminie, do których już w trakcie jego trwania doprowadzili prezes PZPN Edward Cetnarowski oraz pozostali działacze związkowi.

Prace nad właściwą inauguracją Pucharu Polski ruszyły z kopyta wiosną 1925 roku. Formalnie jednak rozgrywki zostały powołanie do życia dopiero 16 września, gdyż tego właśnie dnia Zarząd PZPN zatwierdził ich regulamin. Postanowiono, że będą się one składać z dwóch faz, podobnie jak w założeniu sprzed roku.

Na jesień 1925 roku zaplanowano mecze w poszczególnych okręgach: I – Poznań, Toruń, Warszawa; II – Górny Śląsk, Kraków, Łódź; III – Lublin, Lwów, Wilno. Wiosną 1926 roku zwycięzcy mieli walczyć o główne trofeum na szczeblu centralnym. Na poszczególnych etapach każdą z drużyn czekał tylko jeden mecz, który rządził się piłkarską zasadą starą jak świat: przegrywający odpada! Choć ostatecznie w każdej grupie i tak jedna z drużyn czekała na rywala mając wolny los.

Zdjęcie 3
Edward Cetnarowski, prezes Cracovii oraz PZPN, swoimi stanowczymi decyzjami nadał ostateczny szlif regulaminowi rozgrywek pucharowych. W styczniu 1928 roku, po przeniesienie siedziby związku z Krakowa do Warszawy oraz porażce w sporze o zorganizowanie ligi, ustąpił ze stanowiska. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Bolączki faworytów

Do finałów w poszczególnych okręgach weszło wiele uznanych firm, ale nie obyło się również bez sensacji. Największa z nich miała miejsce w okręgu lwowskim, gdzie o występ na szczeblu centralnym obok Czarnych rywalizowała drugoligowa wtedy Sparta. Istniejący od 1910 roku klub z Kresów w pokonanym polu pozostawił dużo bardziej znane i lubiane Pogoń, Lechię oraz Hasmoneę.

Ciekawa sytuacja miała miejsce również w okręgu wileńskim, w którym zwycięzca nie został wyłoniony w ogóle. Nie ma jednak jasnych przesłanek co do powodu, dla którego tak się stało. Andrzej Gowarzewski zaznacza, że czynnikiem determinującym mogły być względy polityczne. W Warszawie miał bowiem miejsce przewrót majowy marszałka Józefa Piłsudskiego, który stawiał wojskowych ,,przed potrzebą opowiedzenia się po jednej ze stron politycznego konfliktu”. Ponieważ tutejsze władze, jak w rzadko którym okręgu, tworzone były przez ludzi w mundurach, to należy przypuszczać, że dla nich szybko ,,sport znalazł się na marginesie”.

Jeśli chodzi o wyniki finałów okręgowych, to przedstawiały się one następująco:

  • 08.11.1925 – Kraków: Wisła Kraków – Wawel Kraków – 4:0 (0:0);
  • 08.11.1925 – Warszawa: Legia Warszawa – Warszawianka – 1:3 (0:0);
  • 22.11.1925 – Lublin: Lublinianka – Sokół Równe – 3:4 (2:0);
  • 29.11.1925 – Poznań: Warta Poznań – Posnania – 15:2 (7:0);
  • 10.01.1926 – Górny Śląsk: Ruch Wielkie Hajduki – 06 Załęże Katowice – 3:2 (?:?);
  • 14.02.1926 – Toruń: TKS Toruń – Polonia Bydgoszcz – 9:1 (4:0);
  • 20.06.1926 – Lwów: Sparta Lwów – Czarni Lwów – 1:0 (0:0);
  • 01.07.1926 – Łódź: ŁKS Łódź – ŁTSG Łódź – 4:1 (3:1);
  • Wilno: zwycięzca nie został wyłoniony.

Mecze na szczeblu centralnym PZPN planował rozegrać do końca lipca, gdyż nie chciano, aby kolidowały z rozgrywkami o mistrzostwo kraju. Plan ten uległ jednak zmianie, na co wpływ miały zarówno wydarzenia boiskowe, jak i te zakulisowe. Jak miało się bowiem okazać, w spotkaniach tej fazy turnieju dochodziło do wielu kuriozalnych zdarzeń.

4 lipca w Toruniu unieważniony został mecz pomiędzy ekipami TKS-u Toruń oraz Warty Poznań. Spotkanie, wygrane pierwotnie przez gospodarzy 3:2, sędziował Edmund Szyc, znany działacz ekipy Zielonych. Stało się tak, gdyż wyznaczony przez związek sędzia, nie dotarł na czas do miasta Kopernika. Chwiejna postawa rozjemcy zawodów, objawiająca się między innymi w zmianie decyzji odnośnie podyktowania rzutu karnego dla gości pod wpływem presji lokalnej publiczności, spotkał się ze zdecydowanym protestem działaczy Warty. W powtórce, rozegranej
w stolicy Wielkopolski dopiero 25 lipca górą byli gospodarze, którzy zaaplikowali TKS-owi aż siedem bramek.

Równie gorąco było w Łodzi, gdzie miejscowy ŁKS podejmował krakowską Wisłę. Obydwie ekipy miały ze sobą bowiem rachunki do wyrównania: Biała Gwiazda chciała odegrać się za ubiegłoroczną porażkę 1:2 w mistrzostwach Polski, a łodzianie za wcześniejszą potyczkę z 1923 roku (klęska 1:6). Przedmeczowe przewidywania odnośnie złych nastrojów publiczności niestety sprawdziły się. Siedem minut przed końcem gry mecz został przerwany z powodu wtargnięcia kibiców na płytę stadionu. Doszło również do innych ekscesów, kiedy to słabo sędziujący tego dnia arbiter Mallow, opuszczał boisko w gąszczu uderzających go „lasek i parasolów”. Ostatecznie mecz ten został zweryfikowany jako walkower na korzyść gości z Krakowa.

Spotkania na stopniu centralnym miały więc następujący przebieg:

Grupa A:

I runda: Sparta Lwów – Sokół Równe – 4:0 (0:0)

II runda: Sparta Lwów – awans bez gry z powodu niewyłonienia przeciwnika w okręgu wileńskim

Grupa B:

I runda: TKS Toruń – Warszawianka – 5:3 (2:1)

II runda: TKS Toruń – Warta Poznań – 3:2 (2:1) – ostatecznie nakazano powtórkę; Warta Poznań – TKS Toruń – 7:0 (3:0)

Grupa C:

I runda: ŁKS Łódź – Wisła Kraków – 0:2 (0:1) – ostatecznie walkower 0:3

II runda: Wisła Kraków – Ruch Wielkie Hajduki – 1:0 (0:0)

Prawo gry w grupie finałowej uzyskały Sparta Lwów, Warta Poznań oraz Wisła Kraków. Ci ostatni w losowaniu uzyskali wolny los i bez gry zameldowali się w finale rozgrywek. 8 sierpnia natomiast Sparta na swoim stadionie wymęczyła skromne zwycięstwo 1:0 nad ekipą Zielonych, sensacyjnie (jako B-klasowa ekipa) dołączając do drużyny Białej Gwiazdy. Do dziś historycy spierają się, w której minucie padła decydująca bramka Murskiego: w trzydziestej ósmej czy w osiemdziesiątej pierwszej.

Koniec wieńczy dzieło… albo po prostu je kończy

Ostatnie spotkanie premierowej edycji Pucharu Polski przypadło na niedzielę 5 września 1926 roku. Pechowo dla finalistów mecz ten pokrywał się z rozpoczęciem rozgrywek o mistrzostwo Polski, przez co widownia na stadionie Wisły nie dopisała. Dla pobudzenia ducha sportowej rywalizacji w szeregach krakowskiej ekipy mistrz pędzla Vlastimil Hofman obiecał jednak piłkarzom: „Jeśli zdobędziecie Puchar Polski, namaluję całą jedenastkę w naturalnej wielkości”.

Zmotywowani zawodnicy postanowili dać z siebie wszystko, aby zwycięstwem w ,,Puharze Polski PZPN” powetować sobie ligowe niepowodzenia. O godzinie 15:30 w obecności około tysiąca pięciuset widzów arbiter główny, krakowianin Andrzej Rutkowski, wyprowadził na murawę jedenastki obydwu ekip. Z dzisiejszej perspektywy można zastanawiać się, czy wyznaczenie sędziego mieszkającego na co dzień w mieście jednej z grających ekip, nie będzie przyczynkiem do posądzeń o stronniczość, lecz wtedy renoma Pana Rutkowskiego, przyszłego sędziego międzynarodowego FIFA, nie podlegała żadnej dyskusji. Zresztą jak pisano w ,,Ilustrowanym Kuryerze Codziennym”: ,,Sędziował będzie za porozumieniem obu klubów p. Rutkowski.”

Od pierwszego gwizdka optyczną przewagę posiadali gospodarze. Lwowiacy cofnęli się do obrony, licząc przede wszystkim na grę z kontrataku. Z uwagi na doskonałą grę obronną w poprzednich meczach, ,,wyróżniali się w niej bramkarz Szewczyk i obrońca Bydliński”, taka taktyka zdawała się w oczach postronnych widzów być uzasadnioną. Na prowadzenie wyszła jednak ekipa Białej Gwiazdy, w której szeregach Władysław Kowalski w dziesiątej minucie pewnie egzekwował jedenastkę.

Krakusom nie udało się jednak utrzymać prowadzenia do przerwy. Bramkę na wagę remisu zdobył bowiem Franciszek Dmytrów, który do dziś pozostaje najmłodszym strzelcem gola w finale Pucharu Polski (miał zaledwie osiemnaście lat i sto dwadzieścia trzy dni; jest on także autorem pierwszego, historycznego gola w historii tych rozgrywek). Fani Białej Gwiazdy zgromadzeni na stadionie mogli więc być zaniepokojeni postawą swoich podopiecznych, gdyż ,,Wisła grała ładnie, ale taktycznie słabo, zwłaszcza w linji ataku”.

Druga połowa to huraganowe wciąż ataki gospodarzy, które jednak nie przynosiły rezultatów w postaci zdobytej bramki. Gracze Sparty, którzy na przerwę schodzili z podniesionym czołem, swoją zawziętością w obronie przyprawiali zawodników Wisły o ból głowy.

Gdy wydawało się, że do rozstrzygnięcia potrzebna będzie dogrywka, sprawy w swoje ręce wziął zawodnik, po którym zgromadzeni na trybunach mogli zakładać, że poniesie drużynę. Chodzi oczywiście o Henryka Reymana, ,,który decydującą o zdobyciu bramkę strzelił w 37 sekund (!!!) przed końcem zawodów”.

Oddzielną kwestię stanowi sprawa pucharu, którego piłkarze zwycięskiej Wisły nie odebrali bezpośrednio po meczu. Ciężko jest również stwierdzić czy mieli na to szansę kiedykolwiek. Przebywający na meczu wiceprezes PZPN Zygmunt Klemensiewicz oraz jego sekretarz Wacław Wojakowski utrzymywali, że trofea – dyplom oraz wspomniany wcześniej puchar – zostaną wręczone na najbliższym walnym zjeździe związku.

Nigdzie nie znalazłem wzmianki o tym, aby ta obietnica miała pokrycie w rzeczywistości. Mogło mieć to związek z bałaganem, który wytworzył się w związku po wspomnianym przewrocie majowym, lecz równie prawdopodobnym jest, że ,,puchar” był tylko prezesowską obietnicą bez pokrycia.

Pewnym jest natomiast to, że rozgrywki o ,,Puhar Polski PZPN” nie przypadły do gustu rodzimym klubom, które o wiele bardziej ceniły sobie rywalizację o mistrzostwo kraju. Rok później ruszyła liga, a kalendarz gier był tak wypełniony, że ciężko było znaleźć odpowiednie terminy nawet na spotkania kadry narodowej. Swoje zrobiła również nie najlepsza opinia towarzysząca temu turniejowi, a spowodowana licznymi perturbacjami w jego przeprowadzeniu. Ostatecznie, druga edycja Pucharu Polski, została rozegrana dopiero w sezonie 1950/1951, ale to już materiał na zupełnie inną historię.

DAWID KOWALCZYK

Źródła
  • Finał zawodów o puhar Polski, ,,Ilustrowany Kuryer Codzienny” 1926, nr 245, s. 10
  • Pierwsze rozgrywki o Puhar PZPN, ,,Stadion” 1926, nr 26, s. 10
  • Tydzień piłkarski, ,,Stadion” 1926, nr 36, s. 14
  • Wisła zdobywa puhar Polski. Wisła-Sparta 2:1 (1:1)., ,,Ilustrowany Kuryer Codzienny” 1926, nr 246, s. 6
  • Wisła-Sparta (Lwów) 2:1, ,,Przegląd Sportowy” 1926, nr 36, s. 6
  • Gowarzewski A., Lwów i Wilno w Ekstraklasie. Dzieje polskiego futbolu kresowego, Katowice 1997
  • Gowarzewski A., Polski Związek Piłki Nożnej 1919-2009, Katowice 2010
  • Gowarzewski A., Puchar Polski. Dzieje rozgrywek o piłkarskie trofeum pod patronatem Prezydenta Rzeczpospolitej 1926-2018, Katowice 2018
  • Hałys J., Polska piłka nożna, Kraków 1986
  • http://historiawisly.pl/wiki/index.php?title=1926.09.05_Wis%C5%82a_Krak%C3%B3w_%E2%80%93_Sparta_Lw%C3%B3w_2:1
  • http://historiawisly.pl/wiki/index.php?title=Puchar_Polski._Pierwsza_edycja._1925/1926
  • http://historiawisly.pl/wiki/index.php?title=Vlastimil_Hofman
  • https://www.pzpn.pl/rozgrywki-klubowe/puchar-polski/aktualnosci/2014-09-22/zloto-dla-zuchwalych-czyli-puchar-sensacji
  • http://www.hppn.pl/liga/trofea-ligowe/puchar-polski
  • https://www.lechpoznan.pl/news,2,historia-pucharu-polski,17580.html

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 1

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Dawid Kowalczyk
Dawid Kowalczyk
Entuzjasta angielskiej Premier League oraz piłki przedwojennej. Jego serce bije po czerwonej stronie Merseyside. Zażarty fan teorii, że życie bramkarza to najlepsze, co może spotkać młodego chłopaka. Z wykształcenia dziennikarz i historyk, który od lat w futbolu szuka wytchnienia od codziennych trosk.

Więcej tego autora

Najnowsze

Wroniecki rodzynek – jak Amica starała się bronić honoru polskiej piłki w Pucharze UEFA

Dwie dekady temu, celem uatrakcyjnienia rozgrywek Pucharu UEFA, Unia Europejskich Związków Piłkarskich zdecydowała się, wzorem Ligi Mistrzów, wprowadzić fazę grupową. Po rundach kwalifikacyjnych oraz...

Piłkarskie losy Radosława Majewskiego – reminiscencje po meczu Stali Rzeszów ze Zniczem Pruszków

W rozegranym 10 listopada 2024 roku meczu 16. kolejki Betclic 1. Ligi Stal Rzeszów podejmowała Znicz Pruszków. Dla obu drużyn było to starcie o...

Nadzieja FC Futbol, ludzie, polityka – recenzja

Książka „Nadzieja FC Futbol, ludzie, polityka” to zapis z kilkunastomiesięcznej podróży Anity Werner i Michała Kołodziejczyka do Tanzanii, Turcji, Rwandy i Brazylii. Futbol jest...