Łączy tak wiele – nawet śmierć. Katyń i piłka nożna

Czas czytania: 6 m.
0
(0)

Dziś piłkarze zarabiają miliony. Obce są im trudności dnia codziennego. Dawniej sportowcy martwili się, jak pogodzić ciężką pracę w fabryce z graniem w piłkę. Teraz niemałym problemem jest wybór nowego (zazwyczaj kolejnego) samochodu. W poprzednim stuleciu nierzadko piłkarze nie tylko pracowali, trenowali, ale sięgali po broń. Wielu z nich walkę o wolność kraju przypłaciło życiem.  Poznajcie historię, w której brzmi jedno wspólne słowo – Katyń.


Przeczytaj także: „Pierwsi zawodowcy w historii polskiej piłki”

Katyń – słowo, które do dziś wzbudza mnóstwo emocji. Przez wiele lat starano się ten niechlubny fakt historyczny skutecznie wymazać ze świadomości. Działania rodaków w niełatwych czasach poprzedniego systemu pozwoliły jednak, by prawda o tej zbrodni ujrzała światło dzienne. Dziś to my nosimy brzemię odpowiedzialności, aby pamięć o zamordowanych przetrwała. Współczesne dane mówią o tym, iż spośród niespełna 22 tysięcy zabitych Polaków, udokumentowanych jest ponad 260 osób powiązanych ze światem sportu. Wśród nich – Adam Kogut i Adam Obrubański. Poznajcie tragiczną historię piłkarzy, których łączy więcej niż myślicie.

Adam Kogut

Adam Kogut przyszedł na świat w 1895 roku w Krakowie. Właśnie z tym miastem był związany przez większość sportowej kariery. Nazwisko doskonale odzwierciedlało jego charakter, który często przysparzał mu problemów na boisku. Niezwykle waleczny i zadziorny zawodnik nie znosił kompromisów. Pierwsze piłkarskie szlify zdobywał w miejscowym Robotniczym Klubie Sportowym, następnie w Polonii i Krakusie. W wieku 19 lat wstąpił w szeregi Cracovii, gdzie grał głównie w rezerwach. Wybuch I wojny światowej zahamował jego przygodę z drużyną Pasów. Pewnym jest, że w latach 1914-1918 wystąpił w dwóch meczach. Być może rozegranych spotkań było więcej, ale ze względu na brak danych są to jedynie domysły. Kogut w okresie wojennym sprawował za to funkcję kierownika i zawodnika 5. Pułku Piechoty Legionów.

W 1917 roku walczył na froncie włoskim pod sztandarem armii austriackiej, do której został wcielony wraz z innymi żołnierzami Legionów. Wracając, został pojmany i uwięziony w celi w Stanisławowie, gdzie przebywał do czerwca 1919 roku. Po odzyskaniu wolności wstąpił w szeregi Wojska Polskiego. Wznowił również karierę piłkarską. Cracovię zamienił jednak na Wisłę, choć tylko na jeden sezon. Co ciekawe, w tym samym czasie barw Białej Gwiazdy bronił Adam Obrubański – drugi bohater tego artykułu. Nikt wówczas nie spodziewał się, że ich losy skrzyżują się raz jeszcze, w zupełnie innych okolicznościach niż boisko piłkarskie.

22 czerwca 1919 roku Kogut wystąpił w barwach Wisły przeciwko Pogoni Lwów. Podopieczni legendarnego Henryka Reymana wygrali z lwowskim zespołem aż 5-1. Warto w tym miejscu nadmienić, iż ukraińska dziś drużyna niedawno przypomniała o sobie polskim kibicom piłkarskim. Wystąpiła bowiem w pokazowym meczu z Łódzkim Klubem Sportowym. Spotkanie zostało zorganizowane z okazji otwarcia nowego stadionu ŁKS-u – klubu, który przyczynił się do powstania Ligi Polskiej w 1927 roku i w którego barwach grał także Adam Obrubański.
Niespełna miesiąc po meczu we Lwowie, Adam Kogut zagrał przeciwko „swojej” Cracovii. Obecność na boisku zaznaczył cudownym trafieniem z rzutu wolnego. Strzelił również bramkę w kolejnym spotkaniu z Pogonią Lwów, zremisowanym 5:5. Cracovia, Wisła, ŁKS i Pogoń Lwów to zespoły bardzo ważne w historii polskiej międzywojennej piłki nożnej. Do wybuchu II wojny światowej, drużyny te zdobyły wiele tytułów mistrzowskich lub zajmowały miejsca w pierwszej trójce.

Pomimo dobrej postawy, przygoda Koguta z Wisłą nie trwała długo. W listopadzie zarząd Białej Gwiazdy podjął decyzję o wykluczeniu zawodnika z zespołu. Powód? Niesportowe zachowanie, niegodne zawodnika klubu, o którego decyzjach decydowali wówczas m.in. dumni żołnierze Wojska Polskiego. Piłkarz wyruszył do Warszawy, gdzie został wysłany na kurs sportowy. Następnie powrócił do Cracovii, w której pozostał do 1923 roku. Jeżeli wierzyć ówczesnym statystykom – strzelił w tym okresie 75 bramek w 73 meczach. Takiego wyniku nie powstydziłby się żaden napastnik, a wynik Koguta jest tym bardziej imponujący, iż grał przede wszystkim w pomocy. Podczas drugiego, bardziej udanego podejścia w „Pasach”, zawodnik dał się poznać także z innej strony. Zadziornym „kogutem” był także na boisku, co pomagało mu na pewno w zdobywaniu goli, jak również bardzo często sprawiało problemy. 7 lipca 1921 roku zagrał w tzw. reprezentacji Krakowa przeciwko węgierskiemu zespołowi Ujpesti. Polacy ulegli 1-3, a krakowianin (wraz z Henrykiem Reymanem) został wyrzucony z boiska za głośne protesty przeciw pracy sędziego. Mecz bowiem był bardzo brutalny i zawodnik nie mógł pogodzić się z biernością arbitra wobec agresji węgierskich piłkarzy. Rok później wystąpił w reprezentacji Polski przeciwko Szwecji. Był to jego jedyny występ w biało-czerwonych barwach. Gola nie zdobył, ale brał udział w pierwszym oficjalnym historycznym zwycięstwie piłkarskiej reprezentacji Polski.

W listopadzie 1922 roku Adam Kogut ponownie przypomniał kibicom o swoim krnąbrnym charakterze. Podczas towarzyskiego spotkania Cracovii z Wawelem, piłkarz został wyrzucony z boiska za znieważenie sędziego. Był to jeden z najgłośniejszych skandali w polskim futbolu przed wybuchem II wojny światowej. Za nazwanie arbitra „ślepym” piłkarza czekała półroczna dyskwalifikacja. Karierę piłkarską utrudniła w dodatku kontuzja – złamanie obojczyka. Zawodnik jednak nie załamał się i rozwijał w tym czasie w innych dziedzinach – zdał maturę (co ciekawe – w ŻEŃSKIM Seminarium Nauczycielskim w Krakowie) i awansował do stopnia kapitana.

Od 1923 roku, tj. od momentu zakończenia okresu dyskwalifikacji, jego życie przypominało tułaczkę. Reprezentował barwy różnych klubów – m.in. Polonię Przemyśl, Czarnych Radom, czy II zespół krakowskiej Wisły. Stałe miejsce zamieszkania utrudniały obowiązki związane z życiem żołnierza. W latach trzydziestych ślad piłkarskiej kariery Koguta się urywa. Nie ma żadnych wiarygodnych źródeł potwierdzających jego aktywność sportową.

Adam Obrubański

Utożsamianie Adama Obrubańskiego jedynie z karierą piłkarską, byłoby karygodnym zaniedbaniem. Urodzony trzy lata wcześniej od swojego imiennika Koguta, przyszedł na świat na terenie obwodu tarnopolskiego. Był niezwykle wszechstronnym człowiekiem. Jego zdolności wykraczały daleko poza sferę sportową. W 1932 roku uzyskał tytuł doktora praw, będąc jednocześnie absolwentem prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zajmował się także dziennikarstwem – pisał dla bardzo popularnego wówczas „Ilustrowanego Kuryera Codziennego”. Jak można przeczytać na stronie „Historia Wisły”, był to jedyny polski tytuł okresu międzywojennego, który znajdował się w ciągłej sprzedaży i jego dostępność przekraczała 2000 miejsc w Europie. Pełnił także rolę redaktora naczelnego sportowego tygodnika „Raz Dwa Trzy”. Można określić go również „Gallem Anonimem” krakowskiej Wisły. Dzięki jego kronikom do dziś zachowało się mnóstwo informacji dotyczących początków Białej Gwiazdy.

Przygodę z futbolem rozpoczął w 1908 roku w barwach AZS Kraków. Pomimo młodego wieku był nie tylko zawodnikiem, ale również klubowym działaczem. Mając 18 lat wraz ze znajomymi założył drużynę akademicką, którą zlikwidowano w 1912 roku ze względów wychowawczych. Był to jedyny przypadek w historii polskiej piłki nożnej, by z takiego powodu rozwiązać zespół.
Obrubański tłumaczył wówczas, że był rozczarowany odejściem od idei czystego sportu, której tak był wierny. Decyzja ta, na pewno niełatwa, świadczy o jego prawości i dojrzałości.

W 1914 rozpoczął swoją przygodę z Wisłą Kraków, z którą był związany przez większość piłkarskiej kariery. Można pokusić się o stwierdzenie, że gdyby nie życie żołnierza, które zmuszało go do wyjazdów, w Krakowie zostałby od początku do końca. Właśnie przez obowiązki wojskowe trafił w 1920 roku do ŁKS-u. W Łodzi również dał się poznać z jak najlepszej strony – był kapitanem, grającym trenerem i współautorem triumfu w rozgrywkach Łódzkiego Okręgu.

Adam Obrubański był prawdziwym człowiekiem orkiestrą. Jako pierwszy Polak sędziował mecz rangi międzynarodowej (Węgry-Austria w Budapeszcie). Ceniono go przede wszystkim za bezstronność podczas prowadzenia spotkań. Świadczyć może o tym mecz o finał Mistrzostw Polski z 1921 roku. Jego ukochana Wisła przegrała wówczas z największym rywalem – Cracovią, aż 0-5. Obrubański nie zrobił jednak nic, co mogłoby sugerować o faworyzowaniu Białej Gwiazdy. W latach 1924-1925 znajdował się na oficjalnej liście arbitrów FIFA. W tym samym roku pełnił też funkcję samodzielnego kapitana związkowego, czyli stricte – selekcjonera reprezentacji Polski. Rolę tę sprawował jedynie przez cztery spotkania – trzy z nich przegrał, jedno wygrał.

Po zakończeniu kariery zawodniczej wstąpił w struktury kierownicze sekcji piłkarskiej Wisły Kraków w 1929 roku. Ciekawe jest to, iż nie była to jedyna sekcja spośród gier zespołowych, którą kierował. Jego rola sprowadzała się m.in. do szukania talentów, choć zakres jego zasług względem krakowskiego zespołu, wykracza daleko poza nałożone obowiązki. Był także jednym ze współtwórców sukcesu z 1927 roku, kiedy to Biała Gwiazda zdobyła pierwsze w historii mistrzostwo. Wyczyn ten powtórzono rok później. Obrubański mógł czuć się podwójnie spełniony, gdyż w dużej mierze dzięki jego inicjatywie utworzono w tymże wspomnianym sezonie oficjalną polską ligę piłkarską, powstałą na wzór tych europejskich. Przeciwni temu projektowi byli m.in. włodarze Cracovii, którzy na znak protestu, wycofali się z pierwszych historycznych rozgrywek.

Adam Obrubański walczył o jak najlepsze warunki dla rozwoju krakowskiego sportu, przez co nierzadko popadał w konflikty z PZPN-em, którego włodarzy posądzał o protekcję na rzecz Warszawy. Działał również w Polskim Komitecie Olimpijskim. Był prezesem Związku Dziennikarzy Sportowych w Krakowie i wiceprezesem Związku Dziennikarzy Polskich w Rzeczypospolitej Polskiej. Kiedy nie działał na rzecz polskiego futbolu, służył polskiej armii jako zawodowy oficer, następnie kapitan rezerw, dowódca plutonu i członek kontrwywiadu.

Katyń

Adama Koguta i Adama Obrubańskiego łączy znacznie więcej niż imię i czasy, w których przyszło im żyć. Ich drogi są łudząco podobne zarówno w sferze sportowej, jak i wojskowej. Obaj związani piłkarsko z Krakowem. Wcieleni do austriackiej armii, następnie weszli w szeregi Wojska Polskiego. Brali udział w słynnej kampanii wrześniowej. Przez jeden sezon grali wspólnie w barwach Białej Gwiazdy, choć Kogut zdecydowanie bardziej związany był z Cracovią, Obrubański zaś – z Wisłą. Wydaje się jednak, że umrzeć powinni właśnie tam, gdzie dla dobra kraju i polskiego sportu sił poświęcili najwięcej – w Krakowie. Los chciał jednak inaczej. Spotkali się ponownie w miejscu, które na zawsze pozostanie najbardziej tajemniczym i najtragiczniejszym w naszej historii. Była to ich ostatnia podróż. W obu przypadkach nie są znane okoliczności, w jakich zostali wzięci do sowieckiej niewoli. Wiadomym jest jednak, że zanim zostali zamordowani w lasku katyńskim, byli przetrzymywani w Kozielsku jako jeńcy wojenni. W 2007 roku podczas uroczystości upamiętniających zbrodnię katyńską zostali pośmiertnie odznaczeni przez prezydenta RP, odpowiednio – Obrubański stopniem kapitana, Kogut – stopniem majora.

Adam Obrubański i Adam Kogut to postaci wyjątkowe. Bohaterowie, żołnierze, patrioci i prawdziwi sportowcy. Ich dokonania świadczą najlepiej o tym, jakimi wspaniałymi ludźmi byli. Przedstawione historie są zaledwie dwiema spośród niemal 22 tysięcy istnień, które swój żywot zakończyły w wyniku bestialskiego mordu sowieckiej armii. Rok 1940, sumiennie tuszowany, był, jest i będzie jednym z najczarniejszych w historii Polski. Nie możemy nigdy o tym zapomnieć. Właśnie ze względu na takich ludzi jak Obrubański i Kogut, którzy byli kimś znacznie więcej, niż dobrymi piłkarzami. Mam nadzieję, że udało mi się Was do tego przekonać – by pielęgnować naszą historię. Taki był cel. My jesteśmy im to winni…

„O pewnym brzasku w katyńskim lasku
Strzelali do nas Sowieci…”

 

KAMIL KIJANKA

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

„Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny” – recenzja

„Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny” to pozycja znana dzięki wydawnictwu SQN na polskim rynku od kilku lat. Okazją do wznowienia publikacji było zwycięstwo...

GKS Katowice – historia na 60-lecie klubu

10 marca 2024 roku Retro Futbol gościło na Stadionie Miejskim w Rzeszowie, gdzie w meczu 23. kolejki Fortuna 1. Ligi Resovia podejmowała GKS Katowice....

„Semiologia życia codziennego” – recenzja

Eseje związane jakkolwiek z piłką nożna to rzadkość. Dlatego "Semiologia życia codziennego" to niezwykle interesująca lektura. Tym bardziej, że jej autorem jest słynny humanista,...