Trzecie z rzędu zwycięstwo, występy Lewandowskiego, Mariusz Misiura – reminiscencje po meczu Stali Rzeszów ze Zniczem Pruszków

Czas czytania: 6 m.
5
(6)

7 kwietnia 2024 Retro Futbol gościło na Stadionie Miejskim w Rzeszowie, gdzie miejscowa Stal rywalizowała ze Zniczem Pruszków. Przy okazji tej wizyty zanurzymy się w historię, tym razem niezbyt odległą, przypominając występy w pruszkowskim klubie Roberta Lewandowskiego. Kilka zdań poświęcimy także trenerowi mazowieckiej drużyny, Mariuszowi Misiurze.

Przed meczem

Stal po serii porażek wróciła na właściwe tory i w spotkaniu ze Zniczem walczyła o trzecie z rzędu zwycięstwo. Przełamała się w meczu z Motorem Lublin, o którym więcej pisaliśmy tutaj. Tuż po Wielkanocy przyszła natomiast wyjazdowa wygrana 2:1 z Wisłą Płock. Zespół z Pruszkowa był niepokonany od trzech meczów. Po tym, jak ekipa Mariusza Misiury pokonała u siebie 2:1 Bruk-Bet Termalikę Nieciecza, miały miejsce remisy z Górnikiem Łęczna (1:1 na wyjeździe) i z Polonią Warszawa (0:0 na swoim stadionie).

Do meczu Stali ze Zniczem jeszcze wrócimy. Wcześniej sięgniemy do przeszłości, by przypomnieć występy w Pruszkowie najsłynniejszego w dziejach zawodnika tamtejszego klubu, a jednocześnie jednego z najlepszych piłkarzy w historii naszego kraju. W latach 2006-2008 graczem Znicza był Robert Lewandowski.

Przedsionek wielkiego futbolu

Varsovia w czasach kariery juniorskiej. Później kolejne stołeczne kluby – Delta i rezerwy Legii. To tam grał Robert Lewandowski, zanim trafił do Znicza. Z Pruszkowa wyruszył w wielki piłkarski świat – najpierw do Lecha Poznań, a później już do gigantów europejskiego futbolu, do których wszak należą Borussia Dortmund, Bayern Monachium i FC Barcelona.

Wyczyny Lewandowskiego na największych światowych stadionach są dobrze znane wszystkim kibicom. Warto więc pochylić się nad występami w zespole, z którego słynny napastnik wspiął się na futbolowe wyżyny. W Legii został odrzucony. Nie poznano się tam na jego talencie. Trzeba jednak pamiętać, że w Zniczu także przez pewien czas jego umiejętności nie objawiały się w takim stopniu, jak później.

Andrzej Blacha, trener, który przyjmował Lewandowskiego do klubu z Pruszkowa, tak wspominał, w książce „Nienasycony. Robert Lewandowski” autorstwa Pawła Wilkowicza, początki późniejszego reprezentanta Polski w prowadzonej przez siebie drużynie:

Jeśli ktoś mówi, że od zawsze widział w Robercie zawodnika takiej klasy, jaką dzisiaj reprezentuje, to zwyczajnie kłamie. W Zniczu Robert nie był jeszcze ukształtowanym zawodnikiem. Miałem w klubie dwóch, trzech chłopaków lepszych od niego. Bartek Wiśniewski, Damian Wojtulewicz – zupełnie niespełniony talent – czy Radek Majewski. Dlatego dziś nikt nie może powiedzieć: to ja odkryłem „Lewego”. Każdy z jego trenerów coś od siebie dołożył. Ale nie mógł mieć pojęcia, jak wysoko Robert zajdzie. Bo jego sukces to wyłącznie jego zasługa.

Wspomniany w powyższym cytacie Majewski wrócił po latach do Znicza, którego jest wychowankiem i wystąpił w zapowiadanym we wstępie meczu ze Stalą. On, Lewandowski i Igor Lewczuk byli zawodnikami grającego kilkanaście lat temu w trzeciej lidze zespołu z Pruszkowa, a później zagrali w reprezentacji Polski. Tamten Znicz był natomiast najmłodszą drużyną w lidze i szalenie charakterną.

W sezonie 2007/2008 Znicz był już beniaminkiem zaplecza Ekstraklasy. Drugi poziom rozgrywkowy ostatni raz nazywany był drugą ligą, w kolejnej kampanii nazewnictwo zostało zmienione na obowiązujące obecnie. Zanim do tego doszło, piłkarze Znicza, prowadzeni już przez Leszka Ojrzyńskiego, mogli świętować awans na najwyższy szczebel. Zabrakło niewiele.

Ależ to była drużyna. Banda wojowników. Ale jednocześnie mądre, charakterne chłopaki. Chciało się dla nich zarywać noce. A oni bardzo chcieli sukcesu – opowiadał trener Ojrzyński na kartach wspomnianej biografii.  

Drużyna z województwa mazowieckiego miała gorszy stosunek bezpośrednich meczów z Piastem Gliwice i Arką Gdynia, więc to właśnie te zespoły weszły do Ekstraklasy. Znicz się do niej nie dostał, ale udało się to Lewandowskiemu. Późniejszy król strzelców lig polskiej, niemieckiej i hiszpańskiej był wyróżniającą się postacią drużyny, co zaowocowało transferem do Lecha Poznań.

Pierwsze strzeleckie korony w seniorskiej karierze zdobywał Lewandowski właśnie w Pruszkowie. 15 goli w jednym sezonie trzeciej ligi dało mu tytuł najskuteczniejszego zawodnika 1. grupy tego szczebla. W kolejnej kampanii napastnik zdobył 21 bramek na zapleczu elity, czym zwrócił na siebie uwagę „Kolejorza”. Przytoczmy jeszcze jeden cytat z książki Wilkowicza. Tym razem wypowiada się Jacek Bednarz, był reprezentant Polski, który oglądał Lewandowskiego występującego w barwach Znicza:

Tutaj uwierzył, że Legia to nie była jego wina. Że ma dopiero 18 lat i jest na przystanku kariery, a nie na końcu.

Jako piłkarz Znicza Robert Lewandowski pierwszy raz w życiu zagrał z orzełkiem na piersi. Wydarzenie to miało miejsce 26 kwietnia 2007 roku. Polacy grali z Turcją na stadionie w… Pruszkowie. Młody Robert podobno nie zachwycił, ale właśnie wówczas zaczęła się jego piękna przygoda z biało-czerwonymi barwami.

Przede wszystkim jednak w Zniczu Lewandowski odbudował się po poważnej kontuzji, którą było naderwanie mięśnia. Do urazu doszło w meczu rezerw Legii z Dolcanem Ząbki. To właśnie w Pruszkowie późniejszy gwiazdor europejskiej piłki wrócił do pełnej sprawności. Nie było to jednak łatwe. Michał Herman, jeden z kolegów Lewandowskiego z czasów gry w  Zniczu, tak opowiadał na łamach wydanej przez „Przegląd Sportowy” publikacji „Robert Lewandowski. Narodziny gwiazdy”:

Kuśtykał, więc żartowaliśmy, że jedną nogę musi mieć krótszą. Był bez formy. Z pięciu sytuacji nie mógł zdobyć nawet pół bramki. Kilka razy nie załapał się do meczowej osiemnastki i jeździł na siódmoligowe rezerwy. Ale był ambitny. Po treningu prosił bramkarza, żeby z nim został. Ćwiczył strzały, aż w końcu zaskoczyło.

O tym, co było później, już napisaliśmy. Dziś może trudno w to uwierzyć, ale w tamtych czasach niektóre mecze zaplecza Ekstraklasy były transmitowane w… TVP Info. I właśnie tam można było zobaczyć w akcji także jednego z najlepszych polskich piłkarzy w dziejach, chociaż  wówczas mało kto przypuszczał, że Lewandowski będzie w przyszłości cieszył się tym mianem.

Wkrótce nadeszły krajowe sukcesy z Lechem Poznań, a później wielkie występy w Europie. Z Pruszkowa wypłynął na szerokie wody piłkarz, który strzelił cztery gole Realowi Madryt w półfinale Ligi Mistrzów, zdobył pięć bramek w dziewięć minut w meczu Bundesligi, wzniósł puchar Champions League, poprowadził reprezentację Polski do ćwierćfinału Mistrzostw Europy, był nagradzany tytułem Piłkarza Roku FIFA.

Lista sukcesów Roberta Lewandowskiego, zarówno drużynowych, jak i indywidualnych, jest bardzo długa. Znicz Pruszków już zawsze będzie mógł szczycić się tym, że w jego barwach występował zawodnik tej klasy.

Mecz w Rzeszowie

Wracamy do Rzeszowa, by opowiedzieć, jak w starciu ze Stalą poradził sobie były klub Roberta Lewandowskiego. Jak już wspominaliśmy, w spotkaniu zagrał Radosław Majewski, który przed laty grał w barwach Znicza razem z obecnym napastnikiem FC Barcelona. Tego dnia odbywały się w Polsce wybory samorządowe. Były zawodnik m.in. Nottingham Forest startował w nich, kandydując na radnego Pruszkowa. Jego misja zakończyła się powodzeniem. Majewski będzie sprawował tę funkcję, łącząc ją z grą na pierwszoligowych boiskach.

Mecz był dobrym widowiskiem. Działo się tak za sprawą obu drużyn. Gole strzelali jednak tylko gospodarze. W 37. minucie kibiców zachwycił Sebastien Thill. Reprezentant Luksemburga zaprezentował efektowne podanie piętą, a z gola cieszył się Jesus Diaz. Sześć minut później zawodnicy Marka Zuba przeprowadzili świetną akcję. Asystę znów zaliczył Thill, a do siatki trafił Adrian Bukowski.

W drugiej połowie drużyna Mariusza Misiury dążyła do zmniejszenia strat, ale najbliżej zdobycia bramki była dopiero na nieco ponad kwadrans przed końcem. Paweł Oleksy zagrał ręką w polu karnym, za co sędzia podyktował jedenastkę dla Znicza. Wykonywał ją Mateusz Grudziński, ale Jakub Wrąbel obronił jego strzał.

Ta sytuacja z jednej strony podbudowała gospodarzy, z drugiej zaś podrażniła przyjezdnych, więc w ostatnich minutach kibice oglądali ciekawe widowisko. Więcej bramek już jednak nie padło. Stal wygrała 2:0. Było to trzecie z rzędu zwycięstwo rzeszowskiego zespołu.  

Wykład o futbolu  

Ostatnio w Rzeszowie mają miejsce bardzo ciekawe pomeczowe konferencje prasowe. Na początku tego tekstu załączyliśmy link do naszych reminiscencji po meczu Stali z Motorem Lublin. Pisaliśmy w nich sporo o Goncalo Feio, który kilka dni temu został nowym trenerem Legii Warszawa. Wspomnieliśmy, że portugalski szkoleniowiec zaprezentował świetny wykład o futbolu. Prowadzący drużynę Znicza Pruszków Mariusz Misiura również jest jedną z najciekawszych osób w środowisku trenerskim. Będąc na konferencji po meczu Stali ze Zniczem, można było się o tym przekonać.

Misiura w przeszłości pracował w departamencie skautingu Realu Madryt, a później w Chinach. Ma bardzo ciekawe, szerokie spojrzenie na piłkę. Nic dziwnego, że jego pomeczowe wystąpienie było niezwykle interesujące.

Jak zdefiniować charyzmę? Wydany przez PWN Słownik 100 tysięcy potrzebnych słów pod redakcją profesora Jerzego Bralczyka podaje, że są to „szczególne cechy osobowości, którym osoba je posiadająca zawdzięcza niekwestionowany autorytet u ludzi i wpływ na nich”.

Nie ma wątpliwości, że Mariusz Misiura owe cechy osobowości posiada. Co ważne, idą one w parze z dużą kulturą i zachowaniem wzbudzającym sympatię. Takie odczucia miałem już kilka miesięcy temu, gdy pierwszy raz byłem na konferencji prasowej trenera Misiury, po grudniowym meczu jego drużyny z Resovią, o którym więcej pisaliśmy tutaj.

Wówczas szkoleniowiec Znicza bardzo ciepło wypowiadał się o debiutującym w roli trenera Resovii, Rafale Ulatowskim. Po meczu ze Stalą mówił zaś bardzo pozytywnie o Marku Zubie. Przed konferencją przywitał się ze wszystkimi obecnymi w sali, a po jej zakończeniu podziękował z osobna każdemu z dziennikarzy. Na pytania również odpowiadał niebanalnie.

To był kolejny w naszym życiu mecz, w którym nie potrafimy zamienić na bramki stworzonych sytuacji. Odpowiedzialność, która często nas cechuje, dzisiaj zawiodła. Musimy wziąć odpowiedzialność za straty piłki w sektorach, gdzie nie wolno jej tracić. Od 38. minuty staramy się zarządzać końcówką pierwszej połowy. Tym bardziej boli strata piłki w tych sektorach boiska. Najlepszym momentem Stali Rzeszów jest szybki atak, a my im pozwoliliśmy wyprowadzić dwa szybkie ataki  bezlitośnie zakończone – powiedział, podsumowując mecz.

Więcej fragmentów jego wypowiedzi nie będziemy w tym miejscu przytaczać, gdyż warto tę konferencję obejrzeć w całości. Załączamy ją więc poniżej, polecając przesłuchanie soczystego wykładu o piłce nożnej. Opłaca się to zrobić, zwłaszcza że interesująco mówił także Marek Zub, który tak podsumował zwycięskie spotkanie swojej drużyny:

To ważne dla nas trzy punkty jak każde, ale szczególne przed derbami. Myślę, że przed kolejnym meczem na tym stadionie jest to duża wartość. Przeciwnik do końca wydawał się groźny i walczył do ostatniej minuty, udało nam się jednak zakończyć mecz z zerem po stronie strat. Mówię to również w odniesieniu do podyktowanego przeciwko nam rzutu karnego, który Kuba wybronił.

W piątek 12 kwietnia odbędą się wspomniane przez trenera Zuba derby Rzeszowa. Tym razem w roli gospodarza wystąpi Resovia. W rundzie jesiennej, gdy gospodarzem była Stal, rywalizacja o prymat w stolicy Podkarpacia zakończyła się zwycięstwem Żurawi 2:1. Miasto już od kilku dni żyje meczem. Zapowiadają się wielkie emocje. Przed derbami warto więcej poczytać o ich historii, którą opisaliśmy tutaj. Piątkowe spotkanie rozpocznie się o 20.30.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 6

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Grzegorz Zimny
Grzegorz Zimny
Absolwent pedagogiki na Uniwersytecie Rzeszowskim. Fan historii sportu, ze szczególnym uwzględnieniem piłki nożnej. Pisał teksty dla portalu pubsport.pl. Od 2017 roku autor artykułów na portalu Retro Futbol, gdzie zajmuje się zarówno światową piłką nożną, jak i historiami z lokalnego, podkarpackiego podwórka, najbliższego sercu. Fan muzyki rockowej i książek.

Więcej tego autora

Najnowsze

Debiut trenera Wojciecha Bychawskiego – wizyta na meczu OPTeam Energia Polska Resovia – Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg

Retro Futbol obecne było na kolejnym meczu koszykarzy OPTeam Energia Polska Resovii w hali na Podpromiu. Rzeszowska drużyna tym razem rywalizowała z Sensation Kotwicą...

Ostatni pokaz magii – jak Ronaldinho poprowadził Atletico Mineiro do triumfu w Copa Libertadores w 2013 r.?

Od 2008 r. Ronaldinho sukcesywnie odcinał kupony od dawnej sławy. W 2013 r. na chwilę znów jednak nawiązał do najlepszych lat swojej kariery, dając...

Zakończenie jesieni przy Wyspiańskiego – wizyta na meczu Orlen Ekstraligi Resovia – AP Orlen Gdańsk

Już wkrótce redakcja Retro Futbol wyda napakowany dużymi tekstami magazyn piłkarski, którego motywem przewodnim będzie zima. Idealnie w ten klimat wpisuje się zaległy mecz...