Wizyta lidera, wspomnienie Stanisława Kocota, wypożyczenie Diaza – reminiscencje po meczu Stali Rzeszów z Termaliką Nieciecza

Czas czytania: 5 m.
4.5
(4)

Mecz Stali Rzeszów z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza był hitem 9. kolejki Betclic 1. Ligi. W sobotni wieczór 14 września mierzyły się drużyny zajmujące czołowe miejsca w tabeli. Na spotkaniu obecne było także Retro Futbol. Opowiemy w tym tekście nie tylko o wspomnianym meczu, ale także o zmarłym kilka dni wcześniej Stanisławie Kococie, legendzie rzeszowskiej piłki.

Stal przed dziewiątą serią pierwszoligowych zmagań zajmowała w tabeli drugie miejsce. Kilka godzin przed jej spotkaniem z Bruk-Bet Termaliką, Wisła Płock wygrała na wyjeździe ze Stalą Stalowa Wola, więc rzeszowski zespół spadł na trzecią pozycję. Drużyna z Niecieczy przyjechała do stolicy Podkarpacia jako lider rozgrywek. Nic więc dziwnego, że rywalizacja ta zapowiadana była jako mecz na szczycie.

Piłkarze Marka Zuba nie przegrali od sześciu meczów. W poprzedniej kolejce wywalczyli wyjazdowy remis 1:1 z Pogonią Siedlce. Bruk-Bet Termalica w tym sezonie jeszcze nie przegrała. W ośmiu meczach poprzedzających konfrontację ze Stalą, zawodnicy Marcina Brosza stracili punkty tylko raz, gdy w 5. kolejce zremisowali u siebie 1:1 z Ruchem Chorzów.

Spotkanie drużyn z Podkarpacia i Małopolski poprzedziła minuta ciszy na cześć zmarłego kilka dni wcześniej Stanisława Kocota, postaci bardzo zasłużonej dla rzeszowskiego futbolu, byłego trenera Stali, którą poprowadził w 133 meczach,

Człowiek z Rzeszowem w sercu     

Stanisław Kocot przyjechał do Rzeszowa w drugiej połowie lat 60. Miał za sobą karierę piłkarską, którą rozpoczął w klubie Dąb Dębno Lubuskie. Pierwsze kroki trenerskie stawiał w Czarnych Szczecin. Po siedmiu latach pracy w tym zespole trafił do stolicy Podkarpacia, gdzie objął stanowisko szkoleniowca Resovii. Prowadził ją krótko, ale całą swoją późniejszą działalność piłkarską związał z regionem położonym w południowo-wschodniej Polsce.

W listopadzie 1975 roku, kilka miesięcy po największym sukcesie w klubowej historii, Kocot został trenerem Stali Rzeszów. Na początku maja „Żurawie” zdobyli Puchar Polski, pokonując w finale po rzutach karnych ROW II Rybnik. Do triumfu poprowadził rzeszowian Joachim Krajczy, który po sezonie odszedł do GKS Katowice. W Pucharze Zdobywców Pucharów rzeszowska drużyna rywalizowała pod wodzą Zenona Książka, lecz jego trenerska przygoda ze Stalą nie trwała długo. To właśnie jego zastąpił Kocot.

Misja utrzymania Stali w najwyższej klasie rozgrywkowej, do której zespół awansował sezon wcześniej, co było kolejnym sukcesem obok wiktorii w krajowym pucharze, zakończyła się niepowodzeniem. Kocot przestał pełnić funkcję trenera Stali, ale po kilku latach wrócił na to stanowisko. W ciągu kariery obejmował je aż czterokrotnie.

Gdy wrócił w 1978 roku, Stal występowała na trzecim szczeblu ligowych rozgrywek. Stanisław Kocot potrzebował zaledwie dwóch sezonów, by wyciągnąć stamtąd rzeszowską drużynę. Kolejne dwie kampanie zespół „Żurawi” spędził na zapleczu elity, a tuż przed spadkiem, wspominany w tym tekście szkoleniowiec znów odszedł z klubu.

Trenerem Stali Rzeszów zostawał jeszcze dwukrotnie – najpierw pod koniec lat 80., w zastępstwie na zaledwie jeden mecz za Zbigniewa Gnidę, który udał się zwolnienie lekarskie, gdy zespół grał na drugim froncie, a następnie u schyłku XX wieku, kiedy piłkarze z Rzeszowa rywalizowali na trzecim szczeblu. To właśnie Stanisław Kocot jest, jak na razie, ostatnim trenerem, który poprowadził Stal w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Na tym nie kończą się związki tej zasłużonej postaci z podkarpackim futbolem. Kocot pracował w Stali także jako koordynator trenerów, prowadził z sukcesami reprezentację województwa, był szefem rady trenerów Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej. Zmarł 9 września 2024 roku, przeżywszy 87 lat.

Mecz na szczycie

Klub, który przed laty prowadził Stanisław Kocot, marzy o tym, by ponownie znaleźć się w elicie. Podobne plany ma Bruk-Bet Termalica, dla której obecny sezon jest zdecydowanie lepszy niż poprzedni. Spotkanie czołowych drużyn zaplecza Ekstraklasy rozpoczęło się o 19.35, a na trybunach pojawiło się ponad cztery tysiące widzów. Po kilkunastu minutach gry spotkanie zostało na chwilę przerwane, gdyż kibice wypuścili w niebo fajerwerki. Trzeba przyznać, że pokaz ten wyglądał z trybun bardzo efektownie.

Widowisko piłkarskie również nie rozczarowało. Gospodarze atakowali, świetne szanse mieli Andreja Prokić i Krystian Wachowiak, ale nie zdołali trafić do siatki. Przy strzale kapitana Stali interweniował bramkarz gości Adrian Chovan, piłkę kopniętą przez Wachowiaka wybił zaś jeden z obrońców, a dobitka była zupełnie nieudana.  

Pierwszego gola strzelili jednak zawodnicy Marcina Brosza. Stało się to w 31. minucie, gdy Kamil Zapolnik efektownym strzałem pokonał Krzysztofa Bąkowskiego. Już siedem minut później wynik był jeszcze bardziej niekorzystny dla zespołu Marka Zuba, gdyż piłkę celnie uderzył głową Morgan Fassbender.

Tuż przed końcem pierwszej połowy Stal rzuciła się do ataku. Najpierw Prokić trafił do siatki, lecz gol nie został uznany z powodu spalonego, chwilę później po strzale Serba drużynę z Małopolski uratowała poprzeczka. Rzeszowianie do przerwy przegrywali, ale ich gra wyglądała dobrze, końcówka wlała zaś nadzieję w serca miejscowych fanów.

W drugiej części gracze Stali nadal atakowali, stwarzali sporo sytuacji, ale bramkarz Bruk-Bet Termaliki wciąż zachowywał czyste konto. W pewnym momencie nad stadionem przeszła ogromna ulewa. Wynik zmienił się natomiast dopiero w 82. minucie, gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Sebastiena Thilla piłkę głową do bramki skierował wprowadzony na boisko dwadzieścia minut wcześniej Tomasz Bała.

Do końcowego gwizdka trwał napór rzeszowskiej ekipy, ale to piłkarze z Niecieczy cieszyli się ze zwycięstwa 2:1. Warto odnotować debiut w Stali Marcina Kaczora. Niespełna dwudziestoletni zawodnik zastąpił pauzującego za kartki Michała Synosia.    

Bardzo się cieszymy, bo wiemy, jak drogocenne jest to zwycięstwo, jak trudno jest wywieźć stąd trzy punkty. Wracamy do Niecieczy z uśmiechem na twarzy. Ważne dla nas jest to, że w pierwszej połowie gole strzeliło dwóch napastników i to ich zachowanie sprawiło, że do przerwy prowadziliśmy dwiema bramkami. Na pochwałę zasługuje również linia obrony, bo wiem, jak trudno się tu gra – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener gości Marcin Brosz.  

Szkoleniowiec Stali Rzeszów Marek Zub nie był oczywiście zadowolony z rezultatu, ale doceniał grę swoich piłkarzy:

Jeżeli któryś z zespołów brał odpowiedzialność za poziom tego meczu, za sferę piłkarską, to myślę, że nasz przeciwnik na tym się nie koncentrował, ale zdobył dwie bramki, które okazały się wystarczające do zdobycia trzech punktów. Na pewno zabrakło nam trochę umiejętności i doświadczenia. Staraliśmy się do ostatniej minuty zdobyć bramkę, były ku temu okazje, zabrakło bardzo niewiele do tego, żeby nie przegrać dzisiejszego meczu.

Wypożyczenie Jesusa Diaza

W meczu przeciwko Bruk-Bet Termalice nie zagrał Jesus Diaz. Kolumbijczyk został wypożyczony ze Stali Rzeszów do ekstraklasowego Rakowa Częstochowa. W obecnym sezonie na pierwszoligowych boiskach strzelił dla drużyny z Podkarpacia trzy gole i zaliczył asystę.

Diaz przyjechał do Polski na początku 2022 roku, zostając zawodnikiem występującego w IV lidze podkarpackiej Cosmosu Nowotaniec. Na Hetmańską trafił stamtąd razem ze swoim rodakiem Cesarem Peną. Wydawało się, że piłkarze z Ameryki Południowej nie będą stanowić dużego wzmocnienia, ale rzeczywistość pokazała, że stało się zupełnie inaczej.

Styl gry Diaza jest bardzo efektowny. Piłkarz ma świetną technikę, imponuje szybkością, jego gra potrafi zachwycić i jest miła dla oka. Można powiedzieć, że Jesus jest zawodnikiem idealnie wpisującym się w definicję południowoamerykańskiego wirtuoza. Pozostaje pytanie jak poradzi sobie szczebel wyżej i jak często będzie otrzymywał szansę od Marka Papszuna.

Mecz w Jacuzzi

Na koniec naszej opowieści mały bonus. Mecz Stali z Bruk-Bet Termaliką kilku kibiców oglądało w… jacuzzi. Było ono przygotowane przez sponsora rozgrywek, firmę Betclic i ustawione za linią bramkową, niedaleko murawy. Ponieważ tego dnia z nieba lał obfity deszcz, organizatorzy zadbali o zadaszenie wanienki (to chyba najlepszy synonim słowa „jacuzzi”).

Pomysł wystawienia jacuzzi w trakcie spotkania piłkarskiego został zrealizowany już wcześniej w lidze francuskiej. W Polsce taką atrakcję zorganizowano po raz pierwszy, choć w tej kolejce nie tylko w Rzeszowie można było oglądać mecz, ciesząc się ciepłymi bąbelkami. Dzień później jacuzzi pojawiło się również w Łęcznej podczas potyczki Górnika z Miedzią Legnica, a kolejnego dnia w Pruszkowie przy okazji konfrontacji Znicza z Chrobrym Głogów.

Źródła, z których korzystałem:

  • Oficjalna strona internetowa Stali Rzeszów
  • „Przegląd Sportowy”
  • „Nowiny”
  • „Wprost”
  • 90 minut.pl

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 4.5 / 5. Licznik głosów 4

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Grzegorz Zimny
Grzegorz Zimny
Absolwent pedagogiki na Uniwersytecie Rzeszowskim. Fan historii sportu, ze szczególnym uwzględnieniem piłki nożnej. Pisał teksty dla portalu pubsport.pl. Od 2017 roku autor artykułów na portalu Retro Futbol, gdzie zajmuje się zarówno światową piłką nożną, jak i historiami z lokalnego, podkarpackiego podwórka, najbliższego sercu. Fan muzyki rockowej i książek.

Więcej tego autora

Najnowsze

Ostatni pokaz magii – jak Ronaldinho poprowadził Atletico Mineiro do triumfu w Copa Libertadores w 2013 r.?

Od 2008 r. Ronaldinho sukcesywnie odcinał kupony od dawnej sławy. W 2013 r. na chwilę znów jednak nawiązał do najlepszych lat swojej kariery, dając...

Zakończenie jesieni przy Wyspiańskiego – wizyta na meczu Orlen Ekstraligi Resovia – AP Orlen Gdańsk

Już wkrótce redakcja Retro Futbol wyda napakowany dużymi tekstami magazyn piłkarski, którego motywem przewodnim będzie zima. Idealnie w ten klimat wpisuje się zaległy mecz...

Siatkarski klasyk w Rzeszowie – wizyta na meczu Asseco Resovia – PGE GiEK Skra Bełchatów

Siatkarskie mecze pomiędzy Resovią a Skrą Bełchatów od lat uznawane są za jeden z największych klasyków. Kluby te walczyły o największe laury, nie tylko...