Bośniacka piłka i jej trudne losy

Czas czytania: 7 m.
0
(0)

15 października 2013 roku już na zawsze pozostanie historyczną datą, którą zapamięta bośniacka piłka. Tego właśnie dnia gol Vedada Ibiševicia zapewnił reprezentacji zwycięstwo z Litwą. Skromna, bo jednobramkowa wygrana na wyjeździe okazała się przepustką do piłkarskiego raju. Było to bowiem ósme grupowe zwycięstwo, dające Bośni i Hercegowinie awans do MŚ 2014. Ten wielki sukces na pozór nie miał prawa się ziścić. Oto trudna historia dwóch dekad bośniackiego futbolu, która zawiera w sobie straszliwą wojnę, skorumpowany związek oraz narodowe podziały.

Jeden kraj, dwie federacje, trzy narody

Każda opowieść, nawet ta o futbolu, w przypadku tego niewielkiego kraju musi zacząć się od wojny. Bałkański konflikt związany z rozpadem Jugosławii to najstraszniejsze wydarzenie w Europie po 1945 roku. Na terenie współczesnej Bośni i Hercegowiny w latach 1992 – 1995 zginęło co najmniej sto tysięcy ludzi. Wojna niosła za sobą głód i gwałty, dochodziło do przypadków masowego ludobójstwa, a ponad milion osób stało się uchodźcami. Genezę, sens oraz przebieg konfliktu w tym „bałkańskim kotle” niełatwo zrozumieć. Formalnie dwie narodowe wojny (boszniacko*-serbską oraz, o czym wielu zapomina, boszniacko-chorwacką) zakończył układ pokojowy z Dayton. W ten sposób narodziła się współczesna Bośnia i Hercegowina.

Kraj jeszcze dzisiaj boleśnie odczuwa polityczne i społeczne skutki wojennej hekatomby. Zamieszkujące tam narody względnie się tolerują, ale wspomnienia o wzajemnych krzywdach i bólu nadal są żywe w pamięci. Sama władza bardzo daleka jest od normalnego funkcjonowania. Państwo składa się z dwóch niezależnych Federacji, ale wizja całkowitej separacji Republiki Serbskiej jest realna. W polityce powszechna jest korupcja, nieład oraz chaos (rządzących trzech przedstawicieli, czyli tzw. Prezydium wybiera się tutaj według narodowości). Bośnia i Hercegowina, pomimo swojego naturalnego i kulturalnego piękna, to kraj z jednym z najniższych PKB na osobę w Europie. Przez ponad dwie dekady problemy społeczno-polityczne odbijały się również na futbolu.

To były trudne chwile dla wszystkich w kraju. Nie było dużo do jedzenia, często nie wystarczyło na trzy posiłki dziennie. Bałem się każdego dnia. Zawsze musieliśmy się ukrywać, gdy słyszeliśmy odgłosy strzałów lub wybuchy bomb. Możesz oberwać w dowolnym momencie. Bardzo dużo płakałem w tamtych dniach. Dzięki Bogu, wojna to już przeszłość. Dziś nie lubię do tego wracać  Edin Džeko

*Boszniacy – to termin polityczny, dotyczy społeczności, głównie muzułmańskiej i jest to jedna z trzech największych grup etnicznych na tamtym terenie, oprócz Serbów i Chorwatów, natomiast Bośniacy to po prostu mieszkańcy kraju, można być więc Boszniakiem i Bośniakiem.

Czas wojny

Po drugiej wojnie światowej reprezentacja Jugosławii należała do grona solidnych europejskich drużyn. Sześć olimpijskich medali (złoto w 1960 roku) oraz dwa srebrne medale mistrzostw Europy (1960 oraz 1968) to największe sukcesy „południowych Słowian”. Siłę piłkarskiej Jugosławii stanowili głównie Serbowie oraz Chorwaci, jednak wielu Bośniaków również miało wkład w te sukcesy. Należy tutaj wspomnieć między innymi takich piłkarzy jak: Mirsad Fazlagić, Ivica Osim (obaj wybrani do najlepszej jedenastki Euro 1968), Safet Sušić czy Dušan Bajević (autor hat-tricka w meczu z Zairem na MŚ w 1974). Bośnia i Hercegowina nie była więc piłkarską „pustynią” i posiadała piłkarskie talenty.

Rozpad Jugosławii przyniósł narodziny niepodległych państw i tym samym nowych piłkarskich reprezentacji na mapie Europy. Przeogromne straty wojenne sprawiły, że wszystko trzeba było budować w Bośni dosłownie od zera. Utworzenie reprezentacji w zrujnowanym gospodarczo kraju, gdzie nadal trwały walki między sąsiadami, wydawało się być niemal utopijnym zadaniem. Znaczna część piłkarskiego środowiska stała się ofiarami wojny lub musiała emigrować.

Ciężkie doświadczenia przeżywało wielu młodych graczy. Hasan Salihamidžić, zanim strzelał gole dla Bayernu Monachium, został w 1992 roku powołany do młodzieżowej kadry Jugosławii. Wsiadając na samolot do Belgradu nie mógł wiedzieć, że to ostatni pasażerski rejs z sarajewskiego lotniska przez najbliższe cztery lata. Armia Republiki Serbskiej właśnie rozpoczęła oblężenie miasta – najdłuższe i najbardziej krwawe w historii Europy po II wojnie światowej. Życie mieszkańców Sarajewa musiało jednak toczyć się dalej. W tym czasie młodzi chłopcy mogli grać między innymi pod skrzydłami Predraga Pasicia. Ten były reprezentant Jugosławii założył szkółkę piłkarską o sympatycznie brzmiącej nazwie „Bubamara”, czyli „Biedronka”.

Przyjmowani byli wszyscy, niezależnie od wyznania i narodowości. Szkółka działa pomimo szalejącej wojny i bezpośredniego sąsiedztwa z ulicą Zmaja od Bosne, czyli niesławną Aleją Snajperów. Często przytaczana jest również historia Edina Džeko. Rodzinny dom przyszłej gwiazdy Bundesligi, Premier League oraz Serie A został zbombardowany. Mały Edin jakiś czas później uniknął śmierci dzięki swojej matce – zabroniła mu iść grać w piłkę na placyku, gdzie chwilę później wybuchła bomba.

Narodziny reprezentacji

Determinacja środowiska piłkarskiego oraz zewnętrzna pomoc sprawiły, że pierwsze próby powołania reprezentacji miały miejsce jeszcze w czasie trwania konfliktu zbrojnego. W marcu 1993 roku drużyna pod nazwą „Bosnia-Herzegovina Humanitarian Stars” rozegrała dobroczynne spotkania z K.R.C. Genk oraz 1. FC Kaiserslautern. Zaledwie parę miesięcy później piłkarze udali się do Teheranu na mecz z Iranem. To spotkanie, choć oficjalnie nieuznawane przez FIFA, było tak naprawdę pierwszym międzynarodowym meczem kadry Bośni i Hercegowiny. W kraju jednak nadal toczyły się walki, a reprezentacja nie mogła jeszcze wstąpić w szeregi FIFA. Oznaczało to brak możliwości przystąpienia do eliminacji Mistrzostw Świata 1994. Wkrótce jednak federacja zaprosiła młode państwo do swoich struktur.

Jeszcze przed podpisaniem oficjalnego pokojowego porozumienia z Dayton, Bośnia i Hercegowina rozegrała w 1995 roku pierwszy oficjalny mecz z Albanią (zakończony porażką 0:2). W tym samym roku kraj nie został jeszcze przyjęty do UEFA. Jest to jedyny przypadek we współczesnej historii futbolu, kiedy reprezentacja wstąpiła do FIFA, a dopiero później została przyjęta do europejskiej federacji. Pierwsza oficjalna wygrana Bośniaków okazała się sensacją – 6 listopada 1996 roku pokonali oni w towarzyskim meczu wicemistrzów świata, Włochów. Historyczną, pierwszą bramkę strzelił nie kto inny jak Hasan Salihamidžić

Debiutanckie mecze o punkty reprezentacja rozegrała w ramach eliminacji mundialu 1998. Bilans trzech zwycięstw i pięciu porażek nie mógł jednak dać awansu z grupy.

Jeden kraj, trzy ligi

Odbudowa futbolu w kraju zamieszkałym przez trzy narody trwała, ale nie była łatwa. Bośniaccy Serbowie oraz bośniaccy Chorwaci stanowili razem prawie połowę mieszkańców kraju. Wielu z w żaden sposób nie utożsamiało się z nowym państwem. Spora część urodzonych na terenie Bośni piłkarzy wybierała swoje narodowe reprezentacje. Ubierali koszulki Serbii lub Chorwacji. Przykładami takich zawodników są min. Mario Stanić czy Savo Milošević.

Bośniacka piłka doświadczała podziałów narodowych i politycznych, które przeszły również na poziom klubowy. Jeszcze w czasie wojny (w 1993 roku) utworzono na terenie tzw. Herceg-Bośni ligę piłkarską, która składała się wyłącznie z chorwackich klubów. Na terenie Republiki Serbskiej (jedna z dwóch składowych Federacji tworzących Bośnię i Hercegowinę) Serbowie urządzili swoje własne rozgrywki. Boszniacy nie pozostali w tyle i również grali wyłącznie między sobą. Doszło więc do sytuacji, kiedy na terenie kraju funkcjonowały trzy osobne narodowe ligi. Najbardziej jaskrawym przykładem kuriozalnego podziału stał się Mostar. W tym urokliwym miasteczku swoją siedzibę miały dwa kluby. Oba jednak, ze względu na swoją narodową przynależność, występowały w dwóch różnych ligach.

Jedno miasto, dwa kluby i dwa narody

Od sezonu 1997/98 udało się osiągnąć stopniowe porozumienie. Najlepsze muzułmańskie zespoły (łącznie pięć z boszniackiej ligi) miały rywalizować w play-offach z najlepszymi trzema chorwackimi drużynami. Serbowie nie przystąpili do wspólnych rozgrywek i pozostali przy własnej lidze. System miał wyłonić faktycznego mistrza kraju oraz uczestników europejskich pucharów. Minął jednak zaledwie jeden sezon i już w 1999 faza play-off nie została rozegrana. Powodem był oczywiście konflikt polityczny oraz narodowy. W tym konkretnym przypadku chodziło o kluby ze wspomnianego wcześniej Mostaru.

Starszy z nich, HŠK Zrinjski, został założony już w roku 1905. To klub z chorwacką tożsamością i tradycją, co zawierało się w oficjalnej nazwie (Hrvatski športski klub) i w herbie. W socjalistycznej Jugosławii, pod rządami Josipa Broz Tity, nie było jednak miejsca i pozwolenia na narodowe kluby i nacjonalizmy. Zrinjski został rozwiązany i nie istniał oficjalnie przez długie 47 lat, aż do 1992 roku.

FK Velež powstał w 1922. Klub ten, w przeciwieństwie do swojego lokalnego rywala, miał zdecydowanie bardziej kosmopolityczną tożsamość. W czasie II wojny światowej Mostar znalazł się w granicach marionetkowego i profaszystowskiego Niepodległego Państwa Chorwackiego. Rządzący krajem ustasze zakazali działalności klubu. Drużyna została reaktywowana w 1945 roku. W Jugosławii Tity Velež był dosyć popularnym klubem, któremu faktycznie kibicowało wielu mieszkańców, niezależnie od narodowości i wyznania. Klub zdobył trzy wicemistrzostwa kraju i dwa Puchary Jugosławii.

Velež występował więc w lidze boszniackiej, a Zrinjski w chorwackich rozgrywkach. W sezonie 1998/99 obie ekipy zajęły wysokie miejsca i awansowały do fazy play-off, gdzie miały się spotkać w bezpośrednich starciach. Niestety, do fazy pucharowej… nigdy nie doszło. Powodem okazał się mostarski Stadion pod Bijelim Brijegom. Choć przez lata był domem Veležu, to po wojnie domowej znajdował się aktualnie w strefie chorwackich wpływów. Stadion przejął Zrinjski i miejscowe władze nie zezwoliły boszniackiej drużynie na jego używanie. Muzułmańskie zespoły oprotestowały tę decyzję. Strajkowi przyglądała się UEFA, która postanowiła wykluczyć wszystkie zespoły z Bośni i Hercegowiny z europejskich turniejów. Pierwszą prawdziwą wspólną ligę udało się stworzyć w sezonie 2000/2001. W 2002 roku dołączyli również do niej Serbowie.

Związkowy chaos

Choć znane jest powiedzenie, że „w Europie nie ma już słabych drużyn”, to jednak bośniacka liga zdecydowanie nie należy do potentatów. Spowodowane jest to między innymi brakiem dobrego szkolenia, aferami korupcyjnymi oraz typowym dla Bałkanów problemem ze stadionowymi chuliganami. Reprezentacja kraju potrafiła jednak czasami osiągać nie najgorsze wyniki w meczach o punkty. Pierwsza realna szansa na awans do wielkiego turnieju to eliminacje Euro 2004. Bośniacy skończyli grupę na czwartym miejscu, ale do lidera zabrakło zaledwie dwóch punktów.

tbelka


Kolejne eliminacje przynosiły jednak więcej rozczarowań niż zwycięstw. Przyczyną byli przede wszystkim nie piłkarze, lecz nieudolni działacze. W bośniackim związku piłkarskim przez lata panował chaos, podobnie jak w lokalnej polityce. Nie było jednego prezydenta. Istniał zarząd złożony z oficjeli z trzech grup etnicznych. Przedstawiciel chorwackiej części bośniackiej federacji, Iljo Dominković, nie miał żadnych oporów, aby w biało-czerwonej szachownicy dopingować Chorwatów na mundialu 2006.

Często dochodziło do sytuacji, które z daleka śmierdziały korupcją. Podczas eliminacji do Euro 2008, po remisie z Mołdawią, został zwolniony Blaž Slišković. Trzynastu piłkarzy pierwszej drużyny postanowiło zrezygnować z gry w kadrze i wezwało związkowych oficjeli do natychmiastowego odejścia. Kolejny skandal wybuchł podczas kadencji trenera Meho Kodro. Szkoleniowiec podejrzliwie podszedł do tematu rozegrania sparingu z Iranem w Teheranie. Działacze twierdzili, że zadłużony związek dostanie za mecz 120 tysięcy dolarów. Gospodarze z Iranu sprostowali jednak, że dali bośniackim oficjelom ponad 180 tysięcy dolarów więcej. Kodro postanowił odejść, a piłkarze ogłosili kolejny bojkot. Związkowa patologia została ukrócona dopiero w 2011 roku. FIFA i UEFA całkowicie wykluczyły reprezentację oraz bośniackie kluby z rozgrywek. Oba związki nakazały działaczom natychmiastowej zmiany statusu i wyłonienia jednego prezydenta. Na czele komitetu, który przywrócił normalność w piłkarskiej federacji, stanął Ivica Osim, były trener Jugosławii.

Portugalska klątwa i największy sukces

Słaba lokalna liga była i nadal jest przyczyną tego, że bośniaccy kadrowicze zazwyczaj nie są wychowankami lokalnych klubów. Bywają wyjątki (jak Džeko), ale w wielu przypadkach powoływani zawodnicy to dzieci ekonomicznych i wojennych imigrantów, którzy piłkarsko wyszkolili się na zachodzie. Bośnia stanowiła dla nich kraj ojców, ale nie ojczyznę, w której się wychowali. W mediach do dzisiaj pojawia się hasło All-Stars Bosnia, co ma oddawać częste sytuacje, gdy piłkarze odwiedzają kraj tylko i wyłącznie w ramach zgrupowań i domowych spotkań.

Przed eliminacjami do MŚ 2010 kadra została przejęta przez Miroslava Blaževicia, autora historycznego medalu Chorwatów z mundialu 1998. Trener wzbudzał kontrowersje, gdyż jego przyjacielem był Franjo Tuđman – były prezydent Chorwacji, przez wielu w Bośni oskarżany o odpowiedzialność za zbrodnie wojenne. W grupie eliminacyjnej lepsza okazała się tylko bezkonkurencyjna Hiszpania. Bośniacy stanęli przed szansą wywalczenia awansu w barażach. Tam czekała na nich Portugalia. Dwie minimalne porażki 0:1 sprawiły jednak, że na do RPA pojechał Cristiano Ronaldo i spółka. Blažević podał się do dymisji.

Los zetknął obie reprezentacje już w kolejnych barażach. Wydawało się, że po pierwszym bezbramkowym remisie, Bośniacy są całkiem bliscy wyjazdu do Polski i Ukrainy. Portugalia nie pozostawiła złudzeń w rewanżu, wygrywając aż 6:2. Sukces jednak w końcu przyszedł. Awans na brazylijski mundial miał wymiar również społeczny. Tu wracamy do wstępu tego tekstu. Wydarzenie to choć na chwilę połączyło wszystkie grupy etniczne i pozwoliło zapomnieć o problemach codzienności. Radość na ulicach Sarajewa, Banja Luki czy Mostaru była autentyczna i bez podziałów. Być może to jedyna, nie tylko sportowa, rzecz jaka po wojnie tak naprawdę w Bośni i Hercegowinie się udała.

BŁAŻEJ DAWIDOWICZ

Zachęcamy do polubienia nas na FACEBOOKU, a także obserwacji na TWITTERZE , INSTAGRAMIE i YOUTUBE oraz do udziału w naszym konkursie, w którym do wygrania jest „Futbonomia”!

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Błażej Dawidowicz
Błażej Dawidowicz
Wyznawca futbolowego kościoła Johanna Cruyffa. Przedstawiciel pokolenia, dla którego pierwszym turniejem była Francja '98. Lokalny bydgoski patriota, miłośnik Mazur, Bałkanów oraz Carlesa Puyola. Słuchacz The Beatles i Pink Floyd.

Więcej tego autora

Najnowsze

Walka w Pucharze Polski, przyjazd finalisty, piłkarskie losy Rafała Kurzawy – reminiscencje po meczu Stali Rzeszów z Pogonią Szczecin

Pierwsza runda Pucharu Polski przyniosła sporo emocji. Jednym z najciekawiej zapowiadających się meczów była rywalizacja pierwszoligowej Stali Rzeszów z występującą w rozgrywkach PKO BP...

„Igrzyska życia i śmierci. Sportowcy w powstaniu warszawskim” – recenzja

Powstanie Warszawskie to czas, gdy wielu Polaków zjednoczyło się w obronie stolicy Polski. O sportowych bohaterach walk zbrojnych przeczytacie poniżej. Autorka Agnieszka Cubała jest pasjonatką historii...

„Nadzieja FC. Futbol, ludzie, polityka”. Nowa książka Anity Werner i Michała Kołodziejczyka

Cztery lata po premierze niezwykle ciepło przyjętej książki „Mecz to pretekst. Futbol, wojna, polityka”, Anita Werner i Michał Kołodziejczyk powracają z nowymi reportażami, w...