Debiut trenera Wojciecha Bychawskiego – wizyta na meczu OPTeam Energia Polska Resovia – Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg

Czas czytania: 5 m.
5
(3)

Retro Futbol obecne było na kolejnym meczu koszykarzy OPTeam Energia Polska Resovii w hali na Podpromiu. Rzeszowska drużyna tym razem rywalizowała z Sensation Kotwicą Port Morski Kołobrzeg. Spotkanie rozegrane 24 listopada 2024 roku było debiutem nowego trenera „Bieszczadzkich Wilków” Wojciecha Bychawskiego.

Po wyjazdowej porażce z HydroTruck Radom z funkcją szkoleniowca OPTeam Energia Polska Resovii pożegnał się Kamil Piechucki, który w zeszłym sezonie wprowadził drużynę na zaplecze elity. W dziesięciu spotkaniach Bank Pekao 1. Ligi rzeszowianie odnieśli pod jego wodzą cztery zwycięstwa. Jedno z nich wywalczyli w hali na Podpromiu, gdy w październiku pokonali po dogrywce Miasto Szkła Krosno, o czym więcej pisaliśmy tutaj.

Klub ze stolicy Podkarpacia otrzymał kolejny termin na rozegranie meczu w największej hali w mieście. I właśnie w takich okolicznościach zadebiutował nowy szkoleniowiec. Wojciech Bychawski pracę trenera pierwszoligowego zespołu będzie łączył z prowadzeniem reprezentacji Polski U-18. Po przeprowadzeniu zaledwie jednego treningu z Resovią pojechał zresztą do Giżycka, by poświęcić czas na pracę z zawodnikami kadry narodowej we wspomnianej kategorii wiekowej.

Docenił poprzednika

Na początku naszej opowieści oddajmy głos trenerowi Bychawskiemu, który na konferencji prasowej po spotkaniu z drużyną z województwa zachodniopomorskiego docenił pracę wykonaną w klubie przez Kamila Piechuckiego:

Dziękuję mojemu poprzednikowi. Mało kto pamięta o takich rzeczach w zawodzie trenerskim, więc dziękuję bardzo za to, co się udało dotychczas zrobić.

Zapytaliśmy szkoleniowca o to, jak czuje się po przyjściu do Rzeszowa. Trener Bychawski, dla którego miasto nie jest obce, zwracał uwagę na zalety największej miejscowości Podkarpacia oraz podkreślał dobrą organizację swego nowego klubu:

Znam Rzeszów bardzo dobrze, spędziłem w Rzeszowie sporo czasu i nie jest dla mnie zaskoczeniem, jak to miasto się rozwija. Ma ono w sobie coś z Krakowa – atmosferę studencką, atmosferę młodych ludzi, ale także wiele otwartości. Odkąd zostałem trenerem Resovii, spędziłem tutaj cztery godziny, więc trudno mi przekazać obecne odczucia, mogę natomiast odnieść się do meczu, hali, kibiców. Oglądałem mecz z drużyną z Krosna, kiedy graliście tutaj na Podpromiu, widzę też, jak duża jest liczba ludzi w hali, w której drużyna gra na co dzień – to jest atmosfera, której może pozazdrościć piętnaście klubów Bank Pekao 1. Ligi. W trzech, może czterech miejscach jest taka atmosfera, taka publiczność, takie zainteresowanie koszykówką. Klub jest znakomicie zorganizowany pod względem technicznym, nikt nie ma prawa na nic narzekać.

Dawne sukcesy

Zanim opowiemy o tym, jak wyglądał zapowiadany we wstępie, rozegrany awansem mecz 12. kolejki pierwszoligowych rozgrywek pomiędzy drużynami z Rzeszowa i Kołobrzegu, przypomnimy największy sukces w dziejach koszykarskiej Kotwicy. W sezonie 2008/2009 klub ten sięgnął po Puchar Polski. W rozgrywanym w Lublinie turnieju final four najpierw pokonał w półfinale PGE Turów Zgorzelec 88:76, a w finale okazał się lepszy od Asseco Prokomu Sopot, wygrywając 98:89.

W latach 2005-2013 Kotwica spędziła osiem sezonów z rzędu w najwyższej klasie rozgrywkowej. Najlepsze miejsce zajęła we wspomnianych już rozgrywkach 2008/2009. Kibice z Kołobrzegu oprócz triumfu w Pucharze Polski świętowali wówczas także piąte miejsce w ligowych zmaganiach elity.

Faworytem tamtego finału był zespół z Sopotu, ale to Kotwica okazała się lepsza. Tomasz Cielębąk, jeden z architektów zwycięstwa kołobrzeskiego klubu, powiedział tuż po zakończeniu finałowego starcia na łamach portalu WP SportoweFakty:

Cieszymy się z osiągniętego sukcesu, gdyż nikt na nas nie liczył i takie zwycięstwo w trudnej sytuacji, jaką mamy obecnie, jest bardzo satysfakcjonujące dla samych zawodników.

Trenerem, który poprowadził Kotwicę do historycznego sukcesu, był Sebastian Machowski, w przeszłości koszykarz, reprezentant Niemiec polskiego pochodzenia. Sześć lat później odniósł trumf w Pucharze Niemiec z EWE Baskets Oldenburg. Ostatnio znów pracował w naszym kraju. W sierpniu tego roku przestał pełnić funkcję szkoleniowca PGE Spójni Stargard.

Walka na Podpromiu

W hali Podpromie doszło więc do rywalizacji klubów, które w przeszłości miały okazję poznać smak triumfu w Pucharze Polski. Resovia sięgnęła bowiem po to trofeum w 1974 roku. Tym razem jednak mniej mówiono o historii, skupiano się bardziej na tym, co tu i teraz. Na trybunach pojawiło się prawie trzy tysiące kibiców, którzy chcieli zobaczyć dobre widowisko.

462562228 1380856136228432 4207631096202973263 n
Fot. Grzegorz Zimny

W pierwszej kwarcie widzowie oglądali wyrównaną walkę. Końcówka tej części ułożyła się jednak po myśli gości, którzy uzyskali pięciopunktową przewagę. Podobnie było w kwarcie drugiej. Gracze trenera Rafała Franka początkowo co prawda powiększyli zaliczkę do siedmiu oczek, ale zaraz ją stracili i na prowadzenie wyszła drużyna z Rzeszowa. W ostatnich minutach znów lepiej zagrali przyjezdni, którzy w połowie meczu prowadzili 39:34.

462564242 979149770912545 5096954065846544658 n
Fot. Grzegorz Zimny

Rzeszowianie także w trzeciej kwarcie pokazali, że potrafią odrabiać straty. Goście znów bowiem zbudowali siedmiopunktowy zapas, ale miejscowi kolejny raz zaprezentowali zryw, dzięki któremu objęli prowadzenie. Końcówki kwart przynosiły jednak radość fanom Kotwicy – na koniec trzeciej drużyna z Kołobrzegu miała punkt przewagi.

W ostatniej części rzeszowski zespół był nieskuteczny. Zdobył tylko dziewięć punktów – goście zgromadzili ich dwa razy więcej. Czwarta kwarta nie przyniosła więc już tak dużych emocji, jakie zapowiadała. OPTeam Energia Polska Resovia przegrała z Sensation Kotwicą Port Morski Kołobrzeg 59:69.

465878142 971481681487895 7788975736711092018 n
Fot. Grzegorz Zimny

Wojciech Bychawski tak podsumował spotkanie, które było dla niego debiutem w nowej roli:

Nie przegraliśmy dzisiejszego meczu przygotowaniem i założeniami taktycznymi. Przegraliśmy najprostszymi sprawami koszykarskimi – nie trafialiśmy do kosza, popełniliśmy masę błędów w grze 1 na 1. Kotwica nie zaskoczyła nas niczym. Staraliśmy się wykorzystać to, w czym możemy dominować. Błędy, o których wspomniałem, spowodowały jednak, że przegraliśmy mecz. Przed nami bardzo dużo pracy.

Szkoleniowiec zwycięzców Rafał Frank powiedział z kolei:

Wiedzieliśmy, że to będzie ciężki mecz. Znam trenera Bychawskiego, wiedziałem, że ekipa z Rzeszowa będzie miała dużą energię, będzie chciała bić się o każdą piłkę. Ustaliliśmy przed meczem, że musimy wygrać zbiórkę i osobiste – to był klucz w tym spotkaniu. Uważam, że mieliśmy mankamenty – zrobiliśmy na pewno za dużo niepotrzebnych strat, mamy więc nad czym pracować. Dobrze, że udało nam się wygrać taki ciężki, brudny mecz, bo przy tak dużej liczbie strat mogło być różnie.

Na koniec konferencji prasowej nawiązaliśmy jeszcze do derbowego meczu Energia Polska OPTeam Resovii z Miastem Szkła Krosno i zapytaliśmy zawodnika rzeszowskiej drużyny Michała Jędrzejewskiego o porównanie tamtego spotkania, pierwszego rozgrywanego w hali na Podpromiu, ze starciem przeciwko Kotwicy:

Według mnie przy drugim podejściu do gry w hali na Podpromiu byliśmy lepiej przygotowani, wiedzieliśmy, jak ta hala wygląda, ilu ludzi przyjdzie, że krzykną, że jest świetna atmosfera, że wszyscy to bardzo dobrze odczuwamy i z trochę większym spokojem weszliśmy w mecz, więc nie czuliśmy takiego stresu, jaki czuliśmy za pierwszym razem, przynajmniej z mojej perspektywy tak to wyglądało. Atmosferę można tylko chwalić. Ludzie przychodzą, chcą oglądać koszykówkę w Rzeszowie. Organizacja robi świetne widowisko, więc dla nas, dla zawodników, jest to bonus. Każdy by chciał grać w takiej hali – powiedział zdobywca pięciu punktów dla rzeszowskiej drużyny.

Najskuteczniejszy wśród pokonanych był Kacper Młynarski, który zgromadził piętnaście oczek. Taką samą zdobyczą mógł pochwalić się Jakub Motylewski – najlepszy pod tym względem zawodnik zwycięzców.

Porażka nie była jedyną złą wiadomością dla rzeszowskiej drużyny. Podczas meczu z Kotwicą poważnej kontuzji doznał środkowy „Bieszczadzkich Wilków” Wojciech Wątroba. Zawodnik mierzący 210 centymetrów złamał rękę. Kilka dni temu przeszedł operację i opuścił szpital. Życzymy mu szybkiego powrotu do zdrowia.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 3

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Grzegorz Zimny
Grzegorz Zimny
Absolwent pedagogiki na Uniwersytecie Rzeszowskim. Fan historii sportu, ze szczególnym uwzględnieniem piłki nożnej. Pisał teksty dla portalu pubsport.pl. Od 2017 roku autor artykułów na portalu Retro Futbol, gdzie zajmuje się zarówno światową piłką nożną, jak i historiami z lokalnego, podkarpackiego podwórka, najbliższego sercu. Fan muzyki rockowej i książek.

Więcej tego autora

Najnowsze

Ostatni pokaz magii – jak Ronaldinho poprowadził Atletico Mineiro do triumfu w Copa Libertadores w 2013 r.?

Od 2008 r. Ronaldinho sukcesywnie odcinał kupony od dawnej sławy. W 2013 r. na chwilę znów jednak nawiązał do najlepszych lat swojej kariery, dając...

Zakończenie jesieni przy Wyspiańskiego – wizyta na meczu Orlen Ekstraligi Resovia – AP Orlen Gdańsk

Już wkrótce redakcja Retro Futbol wyda napakowany dużymi tekstami magazyn piłkarski, którego motywem przewodnim będzie zima. Idealnie w ten klimat wpisuje się zaległy mecz...

Siatkarski klasyk w Rzeszowie – wizyta na meczu Asseco Resovia – PGE GiEK Skra Bełchatów

Siatkarskie mecze pomiędzy Resovią a Skrą Bełchatów od lat uznawane są za jeden z największych klasyków. Kluby te walczyły o największe laury, nie tylko...