Junak Drohybycz i Karpatczycy

Czas czytania: 11 m.
0
(0)

Zabrakło kilku miesięcy – żałował do końca życia prezes Junaka Drohobycz płk Mieczysław Młotek. W marcu 1937 r. objął stery A-klasowego wówczas klubu w mieście niedaleko Lwowa. Zbudował świetną drużynę, która pewnie zmierzała do ekstraklasy. Kiedy upragniony cel był na wyciągnięcie ręki w sierpniowych spotkaniach o wejście do najwyższej ligi, wybuchła wojna. Zabrakło jednego meczu… Nie był to jednak koniec niezwykłej historii Junaka i jego prezesa.

Drugi bycz

Najdziwniejsze miasto w Polsce, miasto jakby nie na serio, najbardziej w Polsce egzotyczne i najbardziej rodzime, miasto jak z farsy i operetki, miasto komik i przedmiot kawałów, miasto nagłych fortun i krachów, miasto defraudant i spekulant, półtora miasta, pół polskie, pół żydowskie, pół ukraińskie, miasto Drohobycz – tak o grodzie nad rzeką Tyśmienicą pisał wspaniały lwowski poeta Marian Hemar.

Dawno temu, na terenie obecnego Drohobycza znajdowało się malownicze osiedle Bycz (dzisiejsze przedmieście). Nagle pojawili się Tatarzy i wymordowali większość mieszkańców. Ocalała garstka, która schroniła się w pobliskim lesie.

– O Boże! Nie ma naszego Bycza! Gdzie będziemy żyć? Co będziemy robić? – pytali się nawzajem.
– Zakładajmy drugi Bycz!

Drugi Bycz stał się z czasem Drohobyczem – tak według legendy podanej w artykule Zbigniewa Zawałkiewicza („Kurier Galicyjski”, nr 19, 21–30 października 2014) zrodziła się nazwa miasta. W herbie założonego w 1392 r. grodu widnieje 9 topek soli, ponieważ w pobliżu Drohobycza działały żupy solne. W drugiej połowie XIX wieku odkryto tam złoża ropy naftowej i nastał czas prosperity Borysławsko-Drohobyckiego Zagłębia Naftowego. W 1928 r. okręg drohobycki stanowił 84% ogólnego wydobycia ropy naftowej w Polsce.

Z miastem tym związane są także dwie niezwykłe postaci polskiej literatury. W 1894 r. urodził się tutaj poeta Kazimierz Wierzyński – redaktor naczelny „Przeglądu Sportowego” w latach 1926-1931, złoty medalista olimpijski w dziedzinie literatury za tomik wierszy „Laur olimpijski” w 1928 r. w Amsterdamie, w młodości bramkarz Pogoni Stryj. W Drohobyczu też przyszedł na świat (1892) i zginął tragicznie (1942) Bruno Schulz, autor „Sklepów cynamonowych” oraz „Sanatorium pod klepsydrą”. Sól, nafta i literatura… w ostatnich latach II RP do tej wyliczanki doszła jeszcze piłka nożna.

Lwowskie konotacje

W 1922 r. w Drohobyczu powstał klub Czarni, odwołujący się do ruchu sokolego (Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”, organizacja sportowa powiązana z Narodową Demokracją), będący nieoficjalną filią Czarnych Lwów. Tego samego roku miejscowi Ukraińcy założyli swojego Sokoła. „Trzecia połowa” miasta nie chciała być gorsza – powstał więc także zespół ŻTSG Drohobycz (Żydowskie Towarzystwo Gimnastyczno-Sportowe). W 1930 r. Czarni zmienili nazwę na Strzelec, ale pod takim szyldem zespół grał tylko przez rok. W 1931 r. drużynę przejęła armia i powstał Klub Sportowy Przysposobienia Wojskowego i Wychowania Fizycznego Junak Drohobycz. Zaczęła się krótka, ale piękna junacka historia.

Drohobycki zespół zaczął mozolny sportowy marsz w górę – w 1932 r. wygrał klasę C, po dwóch latach był także najlepszy w klasie B. Klasa A w latach 1934-1936 była jednak szczytem marzeń.

W czerwcu 1936 w Drohobyczu, nie bardzo wiadomo z jakiej okazji, gościła chyba pierwsza w historii miasta zagraniczna ekipa sportowa. „Węgierski zespół Bocskay AC powitany został przemówieniami dostojników, potem orkiestra odegrała hymny państwowe, a wreszcie publika zobaczyła jak wygląda prawdziwy futbol” – twierdził korespondent „Raz Dwa Trzy”. „Goście wygrali aż 8:1 (2:0), a gole odgwizdał im sędzia Wacek Kuchar, w obecności ponad trzech tysięcy widzów, co w Drohobyczu było niewidziane. Trzy trafienia uzyskał Bereta, dwa Orits i Takacs, jedno Teleky”, ale nikt nie wie, czy to „ci” znani gracze węgierscy. O podaniu nazwiska strzelca honorowego gola dla miejscowych sprawozdawca nie pamiętał – możemy przeczytać w 4. Tomie („Lwów i Wilno w ekstraklasie. Dzieje polskiego futbolu kresowego”, Katowice 1997) Kolekcji Klubów Encyklopedii Piłkarskiej FUJI Andrzeja Gowarzewskiego.

Wizyta Węgrów była jaskółką zwiastującą wielki futbol w Drohobyczu. W marcu 1937 r. po raz kolejny zmieniła się nazwa klubu – powołany został Wojskowo-Cywilny KS Junak. Dużo ważniejsze jest jednak to, że właśnie wtedy prezesurę klubu objął oficer miejscowego garnizonu kpt. Mieczysław Młotek.

Urodził się 30 grudnia 1893 we Lwowie – zmarł 9 grudnia 1986 w Londynie; prawdziwy pasjonat futbolu, który w niewielkim Drohobyczu wymarzył sobie piłkarską ekstraklasę i był bliski spełnienia ambitnych planów. Niezłomny patriota na czele wojskowej ekipy futbolistów, który udowodnił, że i na froncie jest dla nich miejsce w pierwszym szeregu. Człowiek wielkiej mądrości, życzliwości, wiary. Potrafił pomóc setkom ludzi, przygarniając wielu Ślązaków zbiegłych z szeregów niemieckiego wojska, wcielonych tam pod przymusem – czytamy w Encyklopedii FUJI

Złote lata

Mieczysław Młotek zaczął od powołania „rady”, do której zaprosił wszystkich najważniejszych miejscowych prominentów (prezydentów Drohobycza i Borysławia, starostę, dyrektorów szkół i zakładów, komendanta garnizonu). Następnie zatrudnił trenera „z prawdziwego zdarzenia” – absolwenta pierwszego kursu trenerskiego PZPN w 1930 r. Tadeusza Krasonia. Przede wszystkim jednak ściągnął do drużyny całą plejadę wspaniałych piłkarzy:

Adam Niemiec (napastnik) – piłkarz Czarnych Lwów w latach 1928-1936, trzy sezony w ekstraklasie, w których rozegrał 40 meczów i strzelił siedem goli, po wojnie grał jeszcze w Polonii Bytom w latach 1945-1947, Jan Hemerling (pomocnik) – grał w Pogoni Lwów w latach 1928-1936, ale zaliczył tylko pięć gier w najwyższej lidze. Bardziej znany jako hokeista, był reprezentantem Polski w tej dyscyplinie, Antoni Fujarski (pomocnik) – w Wiśle Kraków i Śmigłym Wilno w latach 1937-1938 zaliczył siedem występów w ekstraklasie, po wojnie osiadł w Anglii, gdzie zakładał polonijne kluby (Pogoń Birmingham i Syrena West Bromwich), Stanisław Geruli (bramkarz) – sześć ekstraklasowych gier w Wiśle Kraków w latach 1934-1936, po wojnie osiadł w Anglii, gdzie grał do 1953 r. W czasie wojny podstawowy bramkarz Karpatczyków, Bolesław Habowski (prawoskrzydłowy) – w barwach Wisły Kraków rozegrał 83 mecze w ekstraklasie w latach 1933-1938, zaliczył także dwa występy w pierwszej reprezentacji Polski, do Junaka doszedł w 1938 r. (otrzymał niezwykłe jak na ówczesne czasy warunki finansowe) i z miejsca stał się liderem drużyny.

To tylko najważniejsze nazwiska, które tworzyły potęgę Junaka Drohobycz w latach 1937-1939.  Wzmocnienia przyniosły oczekiwany efekt. Z zespołu wlokącego się w ogonie klasy A Junak stał się czołową drużyną lwowskiej klasy okręgowej. O awansie do „okręgówki” w sezonie 1937 (w Polsce do 1962 r. obowiązywał system wiosna-jesień) decydował dwumecz z Kresami Tarnopol. Nie przyniósł on rozstrzygnięcia i o wszystkim zadecydował trzeci mecz na neutralnym terenie. 15 sierpnia 1937 r. w Stryju Junak wygrał z Kresami 1:0 po bramce samobójczej, a sukces oglądało dwa tysiące kibiców z Drohobycza.

Sezon 1938 pozwolił drużynie okrzepnąć w klasie okręgowej, by w 1939 r. przypuścić atak na ekstraklasę, m.in. z dopiero co pozyskanym z Wisły Kraków reprezentantem Polski Bolesławem Habowskim. 21 maja 1939 r. Junak zremisował 2:2 z Czarnymi Lwów, czym przypieczętował zwycięstwo w lwowskiej klasie okręgowej. Eliminacje o awans do ekstraklasy rozpoczął jeszcze przed oficjalnym zakończeniem rozgrywek „okręgówki”, w których mógł sobie już pozwolić na nic nie zmieniającą porażkę 2:6 z Ukrainą Lwów.

Prawie awans z małym „zgrzytem”

Podstawowy skład drużyny trenera Tadeusza Krasonia walczącej o pierwsza ligę wyglądał następująco: Stanisław Geruli – Stanisław Bentkowski, Parkowski – Antoni Fujarski, Jan Hemerling, Adam Stańczyk – Bolesław Habowski, Józef Kruczek, Władysław Szewczyk, Tadeusz Makomaski, Zbigniew Zdobylak.

W czterozespołowej grupie eliminacyjnej Junak rywalizował z Unią Lublin, Policyjnym KS Łuck i Strzelcem-Górką Stanisławów. Wyniki:

  • 25 czerwca: Junak – Unia 6:0 (3:0)
  • 2 lipca: Policyjny KS – Junak 1:1 (0:0)
  • 9 lipca: Junak – Strzelec-Górka 6:1 (3:0)
  • 16 lipca: Unia – Junak 4:3 (2:1)
  • 23 lipca: Junak – Policyjny KS 3:2 (1:1)
  • 30 lipca: Strzelec-Górka – Junak 4:0 (1:0)

Ostatnia porażka w Stanisławowie przekreśliła marzenia o ekstraklasie, bo Unia Lublin miała o jeden punkt więcej. Zarząd Junaka oprotestował jednak mecz w Łucku z Policyjnym KS i uzyskał prawo do jego powtórzenia.

Przyczyną powtórki było udowodnienie komisji specjalnej PZPN, że bramki na stadionie w Łucku były o 18 cm niższe niż każe regulamin – czytamy wyjaśnienie w Encyklopedii FUJI

Mamy więc jeden mały „zgrzyt” w piękniej historii o Junaku Drohobycz. Gdyby nie ostatnia porażka, nikomu by pewnie nie przyszło do głowy mierzenie wysokości bramek w Łucku (i to z meczu, który był niemal miesiąc wcześniej). Poza tym, ich wysokość była taka sama dla obydwu drużyn… W powtórzonym 6 sierpnia meczu Junak rozgromił rywali 7:0, już do przerwy strzelając sześć goli. W taki dość dziwny sposób przeszedł do decydującej rozgrywki o ekstraklasę.

W ogólnopolskiej grupie eliminacyjnej czekały: Śląsk Świętochłowice, Śmigły Wilno i Legia Poznań. Trzy najlepsze drużyny zyskiwały awans, Junak był już więc jedną nogą w pierwszej lidze. Zdążył rozegrać dwa mecze:
13 sierpnia: Legia – Junak 1:1 (1:0)
20 sierpnia: Junak – Śląsk 0:0

Nikt nie miał wątpliwości, że zagości tam liga państwowa. Klub wydawał własny miesięcznik „Junak”, redagowany przez Andrzeja Chciuka, zawody na własnym boisku ściągały tłumy większe niż w innych miastach na meczach ekstraklasy, a za piłkarzami, gdy jadą walczyć do innych miast, ciągną specjalne pociągi, lux-torpedy, autobusy… Wszystko urywa się nagle i dramatycznie. Ostatni mecz zapisano pod datą 27 sierpnia, a dwie godziny po nim alarmowe powołanie rezerwistów i piersi „junacy” udają się do szeregów – podaje Encyklopedia FUJI

Kiedy sen płk. Mieczysława Młotka prawie się spełniał, II Rzeczpospolita przestała istnieć.

Węgry i Jugosławia

17 września 1939 r. Polskę od wschodu zaatakował Związek Sowiecki i stało się jasne, że wojna jest przegrana. Od tej pory celem żołnierzy było uniknięcie niewoli.
W nocy z 18 na 19 września piłkarze Junaka w mundurach przekroczyli granicę węgierską na Przełęczy Tatarskiej. Węgrzy jako sojusznik Adolfa Hitlera formalnie internowali Polaków, jednak de facto nasi żołnierze cieszyli się bardzo dobrym przyjęciem.

Zabrałem wszystkich graczy, którzy nie byli zmobilizowani, z wyjątkiem Bolesława Habowskiego, który zawieruszył się i pozostał w Drohobyczu (musiał potem w czasie okupacji sowieckiej grać w moskiewskim Spartaku). Na Węgrzech uzupełniłem skład zawodnikami z innych klubów, jak Antoni Komendo-Borowski z Pogoni czy Antoni Gałecki z ŁKS… Po Władysława Szewczyka wysłałem do Krakowa specjalnego kuriera, który przeprowadził go przez Tatry do Budapesztu. Gdy po upadku Francji ziemia na Węgrzech zaczęła nam się palić pod nogami, a rozegraliśmy tam już kilkadziesiąt spotkań, w czerwcu 1940 przerzuciłem chłopaków przez „zieloną granicę” do Jugosławii, potem do Syrii, gdzie piłkarze znaleźli się w szeregach brygady karpackiej – pisał już po wojnie płk Mieczysław Młotek w liście do Andrzeja Gowarzewskiego. („Lwów i Wilno w ekstraklasie”)

Wśród internowanych na Węgrzech byli prezes Mieczysław Młotek, trener Tadeusz Krasoń i większość piłkarzy Junaka. W obozach znaleźli się też inni dobrzy zawodnicy, którzy dołączyli do zespołu. Odtworzony w kraju Madziarów Junak już w październiku 1939 r. rozegrał pierwszy mecz w obozie Jovala. Potem odbywały się kolejne, m.in. z klubem Beszkart. Gra Polaków na węgierskich boiskach miała przede wszystkim wymiar propagandowy, podtrzymywała na duchu po druzgocącej klęsce września. 16 czerwca 1940 r. Junak zagrał po raz ostatni na Węgrzech. Po klęsce Francji płk Mieczysław Młotek postanowił przerzucić swoich żołnierzy do Jugosławii. W Zagrzebiu udało się rozegrać trzy kolejne mecze, w miejscowej prasie ukazał się nawet wywiad z Młotkiem.

„Karpatczycy”

Gen. Władysław Sikorski 12 kwietnia 1940 r. wydał rozkaz o sformowaniu Brygady Strzelców Karpackich w Syrii. Powstała jednostka wojskowa, której sportową twarzą stali się piłkarze Junaka. Przybyli zresztą do Syrii niedługo po powstaniu jednostki. Wskutek klęski Francji w wojnie z Niemcami i powołaniu kolaboracyjnego rządu w Vichy część francuskiej armii opowiedziała się po stronie marszałka Petaina. Karpatczykom groziło nawet internowanie, ale twarda postawa płk. Stanisława Kopańskiego pozwoliła przedostać się do strefy administrowanej przez Brytyjczyków. Polacy znaleźli się w Latrun w Palestynie. Tam Brygada Strzelców Karpackich przebywała do 30 września 1940 r. W przeddzień wyjazdu do Egiptu w obozie w Latrun rozegrano mecz między drużynami 1. i 2. pułku piechoty – pierwszy wygrał 3:0.

Po 30 września w Palestynie wciąż działał Ośrodek Zapasowy, w którym z braku poważniejszych zajęć zaczęło kiełkować życie sportowe. Rozkazem komendy Ośrodka nr 81 wprowadzone zostały zajęcia sportowe dla wszystkich, którzy pojawili się na specjalnie zwołanym apelu. Przyszło kilkadziesiąt osób, zorganizowano dla nich treningi trzy razy w tygodniu do godz. 14.30 do 17.00. Powołana drużyna nazywała się Junak – nie trzeba tłumaczyć, skąd akurat taka nazwa. Dzięki uprzejmości miejscowych Polacy trenowali na stadionie Makkabi w Tel Awiwie, nad rzeką Yarkon. 16 listopada 1940 r. Karpatczycy zagrali mecz z Makkabi w Rishon Le Zion, najstarszej kolonii żydowskiej w Palestynie – padł remis 2:2. Wkrótce jednak większość żołnierzy Ośrodka Zapasowego również pojechała do Egiptu.

Z kolei pierwszy mecz w Egipcie odbył się 20 października 1940 r. Rywalem Karpatczyków była reprezentacja pierwszego pułku artylerii egipskiej w rejonie Dikheili, którą Polacy rozgromili 10:1. Warto odnotować, że był to pierwszy w historii mecz polskiej drużyny na ziemi egipskiej. Zawody prowadził członek polskiego związku sędziów piłki nożnej st. sierż. Edward Grajwoda. Świetny wynik zachęcił polskie dowództwo i od 28 października futboliści trenowali codziennie. Pod koniec grudnia 1940 r. sekcja kulturalno-oświatowa przejęła pieczę nad sportowcami w Brygadzie Strzelców Karpackich. W styczniu 1941 r. zgromadzono rozproszonych w różnych oddziałach znanych piłkarzy i skierowano wszystkich do formującej się właśnie żandarmerii.

Egipt

Karpatczyków trenował w Egipcie Tadeusz Krasoń, przedwojenny trener Junaka Drohobycz. Już 9 stycznia 1941 r. Polacy zmierzyli się drużyną kolejarzy egipskich E. Railway SC i wygrali 3:1. Zwycięstwo nad dobrą drużyną egipską zrobiło duże wrażenie i otworzyło drogę do kolejnych prestiżowych gier. Umiejętności piłkarzy z Polski chwalił nawet prezes egipskiej federacji Mohamed Haydar Pasza. Skład Karpatczyków prezentował się w tych egipskich meczach następująco:

Stanisław Geruli, (Józef Opiela), Wacław Jeżewski, (Józef Bułka), Władysław Kasina, Antoni Fujarski, Czesław Wiśniewski, Bronisław Tobiasz, Antoni Komendo-Borowski, Henryk Kidacki, Władysław Szewczyk, Edmund Mykietowicz, Adolf Rychter (podkreśleni przedwojenni gracze Junaka, kursywą „pozyskani” przez Młotka jeszcze na Węgrzech.

Najważniejsze wyniki:
11 lutego (Aleksandria): Union Recreation S.C. – Junak 1:1 (Karpatczycy zmierzyli się z drużyną pod protektoratem króla Faruka w dniu jego 21. urodzin)
23 marca: Junak – reprezentacja wojska czechosłowackiego 10:1
29 marca: Junak – reprezentacja brytyjskiej floty śródziemnomorskiej 4:1
6 kwietnia (Port Said): reprezentacja okręgu kanału sueskiego – Junak 5:4 (mecz ten był jedną z głównych imprez na rzecz egipskiego Czerwonego Półksiężyca oraz brytyjskiego, polskiego i greckiego Czerwonego Krzyża)

Każdemu spotkaniu towarzyszą liczne i obszerne sprawozdania w kilkujęzycznej prasie egipskiej, opatrzone niekiedy takimi tytułami jak: „Mecz piłki nożnej, którego się nie zapomina” (Le Journal d’Alexandrie, La Bourse Egyptienne), „Nie pragniemy już widzieć meczów lepszych” (The Egyptian Gazette) itd. – pisał po wojnie w publikacji poświęconej Brygadzie Strzelców Karpackich płk. Mieczysław Młotek.

W pierwszej połowie roku 1941 cały czas odbywały się również zawody wewnątrz polskiej brygady, każda jednostka miała swoją drużynę, która rywalizowała o zwycięstwo w piłce nożnej, siatkówce i koszykówce. Rozgrywek w piłkę nożną akurat nie udało się dokończyć.

Bilans sportowy Brygady wypada dodatnio. Zawodnicy polscy zademonstrowali nieznane dotychczas w Egipcie wartości polskiego sportu, przyczyniając się do ugruntowania dobrych wspomnień zarówno o jego poziomie, jak i o rycerskim sposobie walki, co prasa egipska niejednokrotnie w swych sprawozdaniach podnosiła. Ogółem drużyna rozegrała w Egipcie 24 mecze. Z tego 16 wygrała, pięć przegrała, a trzy pozostały nierozstrzygnięte. Zdobyto bramek 119, stracono 35 – podsumował egipską przygodę sportową Mieczysław Młotek.

Połączenie z armią Andersa

Jednocześnie w Egipcie zmieniała się struktura polskiej jednostki – 12 stycznia 1941 r. brygada została zreorganizowana według założeń brytyjskich. Od tej pory nazywała się Samodzielną Brygadą Strzelców Karpackich (ang. Polish Independent Brigade Group). Jej wartość bojowa znacznie wzrosła i była gotowa do walki. Miała zostać skierowana do Grecji, aby bronić ją przed Niemcami. Zanim jednak pierwsze oddziały wypłynęły z portu, Grecja była już podbita. Dlatego chrzest bojowy Karpatczycy przeszli w północnej Afryce.

10 kwietnia 1941 r. rozpoczęła się bitwa pod Tobrukiem, w której Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich walczyła niezwykle dzielnie i zyskała uznanie wojsk sprzymierzonych. W 1942 r. Karpatczycy trafili do Palestyny i przeformowali się w 3. Dywizję Strzelców Karpackich. Wędrowali dalej, przez Irak w rejonie Kurdystanu dotarli do Iranu. Zagrali z reprezentacjami obydwu krajów – Irak pokonali 6:1, a Iran 2:1.

Jednocześnie do Iranu (od marca do listopada 1942 r.) napływały tysiące wynędzniałych Polaków ze Związku Sowieckiego. Byli zwalniani z łagrów na mocy Układu Sikorski-Majski z 30 lipca 1941 r. Wśród nich znajdowali się także uznani piłkarze: Feliks Konarski – pseud. Ref-Ren, zaliczył przed wojną trzy występy w ekstraklasowej Polonii Warszawa, bardziej jednak znany jako poeta, pisarz, piosenkarz i aktor; jest autorem słów słynnej pieśni „Czerwone maki na Monte Cassino”.
Władysław Stefanik – przed wojną jako 16-latek zadebiutował w WKS Pancerni Żurawica. Aresztowany przez NKWD trafił do łagru, skąd wyszedł z Armią Andersa. Walczył pod Monte Cassino, po wojnie był na testach w słynnym klubie angielskim Aston Villa Birmingham i otrzymał nawet propozycję kontraktu, ale wrócił do rodzinnej Żurawicy pod Przemyślem. Aż do śmierci w 2010 r. był działaczem miejscowej Żurawianki. Stanisław Kantor – miał mniej szczęścia od dwóch wyżej wymienionych. Przed wojną był bramkarzem Strzelca-Górki Stanisławów, z którą drohobycki Junak walczył w eliminacjach o ekstraklasę. Mimo propozycji z Pogoni Lwów, został wierny drużynie ze Stanisławowa. Poległ pod Monte Cassino.

Tak powstawała Armia Andersa, do której weszli również Karpatczycy. Stanowili w późniejszym 2. Korpusie Polskim doświadczoną elitę, mającą już doświadczenie bojowe z północnej Afryki. Polskie wojsko przygotowywało się intensywnie na Bliskim Wschodzie do decydującej rozgrywki z III Rzeszą, w wolnych chwilach grając w piłkę. W grudniu 1943 r. już jako 2. Korpus Polski Polacy zostali przetransportowani do Włoch, gdzie w maju 1944 r. wsławili się zdobyciem klasztoru na Monte Cassino, potem jako pierwsi weszli do Ankony.

Przerwany marsz

21 kwietnia 1945 r. 9. Batalion Strzelców Karpackich jako pierwsza jednostka wojsk sprzymierzonych wszedł do Bolonii – nad kolejnym włoskim miastem załopotała polska flaga. Dopiero dwie godziny później pojawili się Amerykanie. Bolończycy entuzjastycznie witali bohaterskich Polaków, którzy uwolnili ich od okupacji niemieckiej. Polacy wierzyli, że niedługo w ten sam sposób wyzwolą swoją ojczyznę. Wydawało się, że są blisko szczęśliwego finiszu – niczym Junak Drohobycz w 1939 r. Historia znowu nie pozwoliła dokończyć marszu po zwycięstwo…

W Polsce rządzili już wtedy Sowieci, z którymi nikt nie miał ochoty walczyć. Ponad 100 tysięcy rwącego się do walki polskiego wojska było balastem dla zachodniej Europy. Żołnierze, w tym również piłkarze, stanęli przed dylematem – wracać do kraju czy zostać na emigracji?

Stanisław Geruli postanowił zostać w Anglii. W latach 1946-1947 grał w zespole Carpatians, grupującym dawnych Karpatczyków, potem występował w innych amatorskich angielskich klubach. Jako bramkarz Walthamstow Avenue dotarł do finału amatorskiego Pucharu Anglii. 28 kwietnia 1952 r. w wieku 38 lat zagrał jako pierwszy Polak na słynnym stadionie Wembley. Jego drużyna wygrała po dogrywce 2:1 z Leyton.

W 1952 roku w barwach tego amatorskiego zespołu sensacyjnie zremisował 1:1 w IV rundzie FA Cup z wielkim Manchesterem United na Old Trafford. Rewanż zakończył się wynikiem 2:5, ale strzelec wyrównującej bramki na Old Trafford, czyli Jim Lewis przeszedł w ten sposób do Chelsea. Geruli organizował na emigracji polonijny sport, trenował młodzież, zakładał kluby. W 1963 r. jedyny raz odwiedził Polskę. Zmarł w Londynie w 1979 r.

Antoni Gałecki, legenda ŁKS-u Łódź i w czasie wojny zawodnik Junaka, 18-krotny reprezentant Polski (grał w słynnym meczu z Brazylią, przegranym po dogrywce 5:6 na MŚ we Francji w 1938 r.), postanowił na początku 1947 r. wrócić do rodzinnego miasta. Został zawodnikiem i trenerem ŁKS-u, mimo 40 lat wciąż imponował kondycją i techniką. Niestety, oficer Armii Andersa, weteran spod Tobruku i Monte Cassino, nie mógł robić kariery w Polsce ludowej. Urząd Bezpieczeństwa zmusił go do zakończenia występów na boisku i rezygnacji z funkcji trenera ŁKS-u. Mimo tego był szykanowany i regularnie wzywany na przesłuchania. Zmarł przedwcześnie w 1958 r. Kilka miesięcy wcześniej jego ukochany ŁKS zdobył pierwszy w historii tytuł mistrza Polski. Cała historia Gałeckiego w linku.

Jak widać, losy zawodników Junaka, tego drohobyckiego sprzed wojny, jak i wojennego w Brygadzie Karpackiej, naznaczone są utraconymi szansami – dla Junaka na grę w ekstraklasie, dla wielu wspaniałych zawodników na wielką karierę.

Płk Mieczysław Młotek postanowił pozostać po wojnie na emigracji. Do końca życia opiekował się swoimi „junakami”:

Pomagał swym żołnierzom, gdy zdecydowali się pozostać na zachodzie; także uzdolnionemu bramkarzowi, Stanisławowi Gerulemu, aby mógł rozwijać swój sportowy talent, uwieńczony po latach występem na legendarnym Wembley, gdzie zagrał w 1952 jako pierwszy polski piłkarz w finale amatorskiego Pucharu Anglii! Płk Mieczysław Młotek, „wódz karpatczyków”, poświęcił dziesiątki lat na opracowanie historii swych oddziałów i żołnierzy, z którymi przemierzał tułaczy szlak polskiego oręża. Z jednym nie mógł jednak pogodzić się do ostatnich godzin długiego żywota – jak historia mogła być dlań tak okrutna i nie poczekać z wybuchem wojny na czas po pierwszym meczu ekstraklasy w Drohobyczu?! Przecież byli o krok od celu, o ledwie kilka punktów…

BARTOSZ BOLESŁAWSKI

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Bartosz Bolesławski
Bartosz Bolesławski
Psychofan i zaoczny bramkarz KS Włókniarz Rakszawa. Miłośnik niesamowitych historii futbolowych, jak mistrzostwo Europy Greków w 2004 r. Zwolennik tezy, że piłka nożna to najpoważniejsza spośród tych niepoważnych rzeczy na świecie.

Więcej tego autora

Najnowsze

Ostatni pokaz magii – jak Ronaldinho poprowadził Atletico Mineiro do triumfu w Copa Libertadores w 2013 r.?

Od 2008 r. Ronaldinho sukcesywnie odcinał kupony od dawnej sławy. W 2013 r. na chwilę znów jednak nawiązał do najlepszych lat swojej kariery, dając...

Zakończenie jesieni przy Wyspiańskiego – wizyta na meczu Orlen Ekstraligi Resovia – AP Orlen Gdańsk

Już wkrótce redakcja Retro Futbol wyda napakowany dużymi tekstami magazyn piłkarski, którego motywem przewodnim będzie zima. Idealnie w ten klimat wpisuje się zaległy mecz...

Siatkarski klasyk w Rzeszowie – wizyta na meczu Asseco Resovia – PGE GiEK Skra Bełchatów

Siatkarskie mecze pomiędzy Resovią a Skrą Bełchatów od lat uznawane są za jeden z największych klasyków. Kluby te walczyły o największe laury, nie tylko...