Al-Saadi Kaddafi – zapomniane dziecko Dżamahriji

Czas czytania: 11 m.
5
(1)

Historie afrykańskich piłkarzy często są do siebie podobne – dorastanie w wiosce gdzieś na peryferiach, walka o wszystko od pierwszych lat życia, gra na prowizorycznych boiskach, gdzie prawdziwa piłka czy buty były marzeniem ściętej głowy, w końcu agent zabierający na testy do klubu z drugiej czy trzeciej ligi we Francji lub Belgii, wielka motywacja, by wyrwać siebie i bliskich z biedy. A czy słyszeliście o zawodniku wywodzącym się z Czarnego Lądu, który od urodzenia żył w dostatku, a pozycja jego rodziny zaprowadziła go dalej w futbolu niż umiejętności? Kimś takim był Al-Saadi Kaddafi, syn byłego libijskiego dyktatora, którego historię dzisiaj przybliżamy.

Al-Saadi Al Kaddafi – biogram

  • Pełne imię i nazwisko: As-Sa’adi Mu’ammar al-Kaddafi
  • Data i miejsce urodzenia: 25.05.1973 Trypolis
  • Wzrost: 184 cm
  • Pozycja: Napastnik

Historia i statystyki kariery

Kariera klubowa

  • Al-Ahly S.C. (2000-2001) 24 występy, 3 bramki
  • Al-Ittihad SCSC (2001-2003) 74 występy, 20 bramek
  • AC Perugia (2003-2004) 3 występy
  • Udinese Calcio (2005-2006) 1 występ
  • Sampdoria (2006-2007)

Kariera reprezentacyjna

  • Libia (2000-2006) 18 występów, 2 bramki

Al-Saadi przyszedł na świat 28 maja 1973 r. w Trypolisie, stolicy Libii. Był trzecim dzieckiem dyktatora, który wówczas sprawował władzę w kraju od blisko czterech lat. Zapisał się w historii afrykańskiej i – w mniejszym stopniu i w zupełnie inny sposób – włoskiej piłki. W pewnym momencie życia postanowił zostać najlepszym piłkarzem w kraju.

Zanim przejdziemy do szczegółów kariery Al-Saadiego, pozwólcie zabrać się w krótką w podróż po libijskiej historii, aby móc w pełni zrozumieć kontekst późniejszych wydarzeń.

Droga do wolności

W pierwszych kilkunastu latach po II wojnie światowej czas kolonializmu w Afryce dobiegał końca. Choć już w pierwszej połowie XIX wieku Liberia została pierwszym niepodległym państwem na Czarnym Lądzie, to punkt kulminacyjny dekolonizacji kontynentu przypada na lata 50. i 60. ubiegłego stulecia. Rok 1960 jest nazywany Rokiem Afryki, ponieważ wtedy niepodległość uzyskało aż siedemnaście państw.

Znajdująca się w basenie Morza Śródziemnego Libia była kolonią włoską od 1912 r. Na mocy traktatu pokojowego kończącego wojnę włosko-turecką ci drudzy oddali przeciwnikom Cyrenajkę i Trypolitanię. Na tych obszarach utworzono kolonię libijską.

Sytuacja mieszkańców skolonizowanych terenów uległa znaczącemu pogorszeniu wraz z dojściem do władzy we Włoszech faszystów na czele z Benito Mussolinim, którzy prowadzili rasistowską politykę wobec rdzennej ludności północnoafrykańskiej kolonii Italii. Libijczycy zostali sprowadzeni do kategorii podludzi, a władze w Rzymie pozbawiły ich wszelkich praw i stosowały szereg represji wobec nich, włączając w to tworzenie obozów koncentracyjnych czy masowe egzekucje dokonywane na buntownikach.

W 1942 r. Włochy utraciły Cyrenajkę i Trypolitanię na rzecz Wielkiej Brytanii. Inna historyczna kraina Libii – Fazzan – znalazła się w rękach Francji. Taki stan rzeczy utrzymywał się do 24 grudnia 1951 r. – tego dnia Królestwo Libii zostało niepodległym państwem. Na jego czele stanął król Idris I sprawujący funkcję emira Cyrenajki i Trypolisu, główny przedstawiciel strony libijskiej w negocjacjach z ONZ dotyczących warunków proklamowania niepodległości.

W związku z tym, że Włosi nie dawali Libijczykom możliwości kształcenia się, w pierwszych latach istnienia niepodległego państwa libijskiego większość funkcji administracyjnych wyższego szczebla sprawowali Brytyjczycy. W latach 50. ubiegłego stulecia kraj zaczął stawać na nogi, głównie dzięki rosnącej eksploatacji złóż ropy naftowej.

Druga połowa XX wieku to nie tylko czas dekolonizacji Afryki, ale też okres, w którym w wielu tamtejszych państwach władzę obejmowali dyktatorzy, których polityka wyniszczała ten fascynujący kontynent. Taką właśnie głową państwa był Idris I, który błyskawicznie wprowadził zakaz funkcjonowania partii politycznych i prowadził rządy silnej ręki.

Pod koniec lat 60. popularność libijskiego władcy była coraz mniejsza. Sam Idris I podupadł na zdrowiu i w sierpniu 1969 r. abdykował na rzecz swojego bratanka Hasana as-Sanusiego. 41-letni wówczas Hasan miał objąć tron Królestwa Libii 2 września 1969 r. Niestety dla niego nie zdążył.

Dzień wcześniej doszło do bezkrwawego zamachu stanu. Grupa około 70 oficerów utworzyła Wolny Ruch Oficerski i wykorzystując nieobecność przebywającego na leczeniu w Turcji Idrisa I ogłosiła obalenie monarchii i proklamowanie Libijskiej Republiki Arabskiej, która w 1977 r. stała się Wielką Arabską Libijską Dżamahriją Ludowo-Socjalistyczną. Hasan as-Sanusi został aresztowany, zrzekł się praw do tronu i zaapelował do społeczeństwa o uznanie nowej władzy, nie chcąc, by w kraju doszło do zamieszek.

Na czele Libii stanął przywódca Wolnego Ruchu Oficerskiego, człowiek, który na zawsze przeszedł do historii Afryki i świata, choć niekoniecznie z powodu chlubnych zasług.

Muammar Kaddafi – despota, ekscentryk, rekordzista

Kaddafi przyszedł na świat w 1942 r. Pochodził z koczowniczej rodziny Beduinów, zaś jego ród uważano za potomków proroka Mahometa. W wieku 21 lat wstąpił w szeregi libijskiej armii.

Po sukcesie „operacji Jeruzalem”, bo taki kryptonim otrzymała akcja przeprowadzenia zamachu stanu, stanął na czele dwunastoosobowej Rady Rewolucyjnej. Dążył do monopolizacji własnych wpływów i likwidacji w kraju obcych wpływów, szczególnie brytyjskich. Wprowadził prawo szariatu, zakazał spożywania alkoholu na terenie kraju, zamknięte zostały kościoły chrześcijańskie, a język arabski został jedynym oficjalnym w kraju.

Jednocześnie wzrastał poziom życia mieszkańców kraju. Dzięki zintensyfikowaniu eksploatacji złóż ropy naftowej i podniesieniu jej ceny produkt krajowy brutto Libii wzrósł w ciągu dekady z 3,8 mld dolarów w 1969 r. do 24,5 mld dziesięć lat później.

Muammar Kaddafi ze swoją rodziną. Al-Saadi stoi w środku

Muammar Kaddafi nie wahał się sięgać po ostateczne środki służące rozprawieniu się z przeciwnikami. Przykład? W 1996 r. w więzieniu Abu Salim, w którym osadzano głównie politycznych wrogów dyktatora, wybuchł bunt. Więźniowie zdołali schwytać jednego ze strażników, którego kilka dni później znaleziono martwego. Przeprowadzono pacyfikację buntu – osadzonych spędzono na plac więzienia, a następnie straż otworzyła ogień. Według szacunków zginęło ponad 1200 osób. Do końca życia Kaddafi zaprzeczał, że coś takiego miało miejsce. Masowe groby zamordowanych więźniów odnaleziono dopiero we wrześniu 2011 r. w Trypolisie, po zdobyciu miasta przez przeciwników dyktatora.

Przywódca Dżamahriji znany był ze swoich dziwnych zachowań i fobii. Przede wszystkim legendarne stały się jego podróże zagraniczne, w których trakcie rozbijał beduiński namiot, w którym przyjmował gości. W 2003 r. udał się do Nowego Jorku na posiedzenie Zgromadzenia Ogólnego ONZ i ku oburzeniu Kaddafiego, Amerykanie nie pozwolili mu na zainstalowanie namiotu w Central Parku. Bardziej gościnny był Władimir Putin – na czas wizyty Kaddafiego w Moskwie podwórze Kremla należało do niego. Namiot był strzeżony przez kilkadziesiąt umundurowanych kobiet, głównie Etiopek.

Innym razem bez skrępowania palił cygaro podczas spotkania z królem Arabii Saudyjskiej i bezceremonialnie wydmuchiwał dym prosto w twarz monarchy. Kilka lat przed śmiercią stanął na czele Unii Afrykańskiej i kazał innym przywódcom państw kontynentu zwracać się do siebie „królu królów Afryki”. Książki swojego autorstwa umieścił na liście obowiązkowych lektur szkolnych.

Legendarne stało się też życie erotyczne dyktatora. Jego ochrona osobista składała się wyłącznie z kobiet i – jak możemy przeczytać w książce Mikala Hema Jak zostać dyktatorem. Podręcznik dla nowicjuszy – Kaddafi osobiście rekrutował wszystkie panie. Według byłego kucharza despoty Kaddafi współżył nawet z czterema kobietami dziennie, ryzykując poważnymi problemami zdrowotnymi spowodowanymi nadmiernym zażywaniem środka wspomagającego męskość.

Muammar Kaddafi został zastrzelony 20 października 2011 r. Miał 69 lat, z czego przez 42 lata stał na czele kraju, co czyni go najdłużej rządzącym afrykańskim dyktatorem.

Zawód: syn

Po tej krótkiej lekcji historii wróćmy do zasadniczego tematu, czyli życia i kariery Al-Saadiego. Syn dyktatora korzystał ze wszystkich dóbr tego świata i bawił się życiem za pieniądze swojego ojca. W pewnym momencie zapragnął zostać piłkarzem. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że Al-Saadi miał wtedy 27 lat. Był rok 2000, Władimir Putin obejmował urząd prezydenta Federacji Rosyjskiej, w Polsce powstało Gadu-Gadu, Francuzi zdobywali mistrzostwo Europy i chodziliśmy do kin na Chłopaki nie płaczą czy Straszny film.

Dzięki pozycji ojca Al-Saadi mógł bez przeszkód spełnić swoją zachciankę. Wyglądało to trochę tak, jak we wspomnianym już filmie Olafa Lubaszenki – jak Bolec coś nagra, to Silnoręki ma załatwić, żeby to było pierwsze miejsce na liście przebojów, a skoro decydują o tym ludzie, to trzeba dowiedzieć się, jacy ludzie i porozmawiać z nimi.

Trzeci syn Muammara Kaddafiego trafił do Al-Ahly Trypolis. Nigdy wcześniej nie grał zawodowo w piłkę nożną, choć wcale nie oznaczało to, że nie zetknął się z wielkim futbolem. Ojciec opłacił mu wyjazd na testy do rzymskiego Lazio, w ich czasie Al-Saadi miał okazję trenować choćby z Paulem Gascoigne’em. Poza tym postanowił wziąć prywatne lekcje futbolu, dzięki czemu osobistym trenerem Libijczyka został sam Diego Armando Maradona.

To wszystko wciąż nie zaspokajało ambicji młodego Kaddafiego, który postanowił sprawdzić się też w roli piłkarskiego działacza. Został prezesem Libijskiego Związku Piłki Nożnej, sam siebie powoływał do reprezentacji i przyznawał sobie opaskę kapitańską. Jeżeli któryś selekcjoner miał z tym problem, to nie pozostawało mu nic innego, niż pożegnanie się z posadą. Jeszcze w 1999 r. rodzina Kaddafich zdołała przekonać do objęcia stanowiska selekcjonera libijskiej reprezentacji Carlosa Bilardo, który w 1986 r. doprowadził Argentynę do tytułu mistrza świata.

Al-Saadi zdecydował, że chce być napastnikiem i grać z dziesiątką na plecach. Był jedynym zawodnikiem w lidze, na którego koszulce poza numerem widniało też nazwisko. Wszystko po to, aby sędziowie i przeciwnicy mieli stuprocentową pewność, kto gra przeciwko nim. W razie zbyt ostrego wejścia w nogi najważniejszego piłkarza w Dżamahriji czy ukarania go kartką piłkarzy i arbitrów czekały znacznie gorsze konsekwencje niż zawieszenie bądź kary finansowe.

Motywacja dla kolegów i sędziów

Klubowi koledzy Al-Saadiego nie mogli za to narzekać. Ich podstawowym zadaniem boiskowym stało się dogrywanie jak największej liczby piłek do swojego kapitana. Za dobre wykonywanie obowiązków otrzymywali premie finansowe w wysokości 500 dinarów libijskich (dziś 1 LYD = 2,85 PLN, w 2000 r. dinar wart był ponad 8 złotych). Z czasem zawodnicy Al-Ahly otrzymywali także nagrody rzeczowe w postaci toyoty camry.

Aby ułatwić paniczowi Kaddafiemu zadanie spełniania się w jego nowej pasji, libijskie służby zaczęły mocno wpływać na sędziów, głównie poprzez przekupowanie arbitrów. Jeżeli któryś z rozjemców odmawiał, stosowano – delikatnie rzecz ujmując – perswazję słowną. W efekcie w meczach z udziałem Al-Ahly Trypolis dyktowano bardzo dużo rzutów karnych. Nietrudno się domyślić, kto był ich wykonawcą. Jak można przeczytać w artykule Radosława Kosaka Al-Saadi Gaddafi, the son of a dictator who wanted to be a football star niektórzy obserwatorzy twierdzili, że bramkarze specjalnie pozwalali piłce wpaść do bramki, żeby tylko nie narazić się na ewentualny gniew prezesa federacji piłkarskiej.

Bywały jednak miejsca, w których otwarcie występowano przeciwko Al-Saadiemu i nieuczciwym praktykom, które opanowały ligę. W 2000 r. Al-Ahly Trypolis pojechał na spotkanie ze swoim imiennikiem do Benghazi. Choć to w tym mieście rozpoczęła się rewolucja Kaddafiego, to paradoksalnie oddalone o ponad tysiąc kilometrów od stolicy Benghazi stało się głównym ośrodkiem opozycji wobec libijskiego przywódcy.

Al-Ahly Benghazi walczyło o utrzymanie w lidze, lecz drużyna z Trypolisu otrzymała rzut karny z kapelusza. Rozpoczęły się zamieszki, kibice wbiegli na boisko, ale po krótkim czasie zmuszono ich do powrotu na trybuny. Zespół Kaddafiego ostatecznie wygrał 3:1, ale władze państwowe nie zamierzały puścić sprawców zamieszania wolno. Aresztowano łącznie 31 osób, trzy skazano na karę śmierć, a klub na likwidację. Nieco ponad miesiąc po zajściach, w rocznicę rewolucji libijskiej, na stadion i obiekty treningowe klubu z Benghazi wjechały buldożery i zrównały wszystko z ziemią.

Trudno jednoznacznie podsumować statystyki Kaddafiego w Al-Ahly, ponieważ nie ma źródeł, z których można by czerpać pełne i potwierdzone dane. Wiemy jedynie, że w 2001 r. przeniósł się do innego zespołu z Trypolisu, Al-Ittihad, który stał się też jego własnością.

Jego nowy zespół zdominował rozgrywki, zgarniając dziesięć tytułów mistrzowskich z rzędu w latach 2002-2011. Właśnie jako zawodnik Al-Ittihad Kaddafi zadebiutował w narodowych barwach, chociaż tak jak w przypadku jego występów w Al-Ahly, nie mamy pełnego rozeznania dotyczącego jego osiągnięć w reprezentacji Libii. Nie ulegało za to wątpliwości, że liga libijska przestała mieć cokolwiek wspólnego z uczciwą rywalizacją sportową. Rozgrywki w całości podporządkowano jednemu klubowi i jednemu człowiekowi.

Aspiracje Al-Saadiego znacznie wykraczały poza krajowe podwórko. Marzyła mu się gra w europejskiej Lidze Mistrzów i latem 2001 r. był ponoć bliski przenosin do maltańskiej Birkirkary, lecz ostatecznie pozostał w Trypolisie. Zaczął inwestować we włoskie kluby – stał się właścicielem 7,5 procent akcji Juventusu, a także nabył 33 procent udziałów w drugoligowej Triestinie. Marzyło mu się przejęcie Lazio Rzym, ale do tej transakcji nie doszło.

1 kwietnia 2003 r. rodzina Kaddafich opłaciła wyjazd Al-Ittihad do Katalonii na sparing z FC Barceloną. Naprzeciwko syna dyktatora stanęli tacy zawodnicy jak Carles Puyol, Xavi, Patrick Kluivert czy Javier Saviola. Spotkanie transmitowano w libijskiej telewizji, a Duma Katalonii zgarnęła ponoć sumę około 300 tysięcy euro za to, że spełniła jeden z wielu kaprysów Al-Saadiego. Tak można się bawić, prawda?

Włoska przygoda

Wzrost wpływów rodziny Kaddafich we włoskim futbolu zbiegł się w czasie z zacieśnianiem więzi włosko-libijskich. Premier Italii Silvio Berlusconi dążył do naprawy relacji z dawną kolonią, a jak wszyscy doskonale pamiętamy, wiele działań byłego właściciela AC Milan wzbudzało tyle kontrowersji, ile żarty Karola Strasburgera suchości w ustach. Nieco później, bo w 2009 r. Berlusconi i Muammar Kaddafi obiecali sobie wieczną przyjaźń.

Marzenia libijskiego zawodnika o wypłynięciu na szersze piłkarskie wody spełniły się w 2003 r. Al-Saadi otrzymał szansę od Perugii – jej prezes Luciano Gaucci żył w dobrych stosunkach z ojcem piłkarza oraz Silvio Berlusconim, który osobiście popierał transfer. Sternik drużyny znany był z niekonwencjonalnych posunięć. W 2002 r. zerwał kontrakt z Ahn Jung-hwanem dlatego, że Koreańczyk strzelił gola reprezentacji Włoch eliminującego Italię z mistrzostw świata w Korei i Japonii. Gaucci powiedział, że nie ma zamiaru opłacać pensji kogoś, kto zrujnował włoską piłkę.

Kariera Al-Saadiego w drużynie Grifonich była bardzo krótka, bowiem zakończyła się po trzech miesiącach i zaledwie kwadransie spędzonym na boisku. Nie było to jednak zwykłe piętnaście minut. Kaddafi wszedł na plac gry podczas domowego spotkania z Juventusem, który kilka miesięcy wcześniej zgarnął scudetto i dotarł do finału Ligi Mistrzów, w którym uległ Milanowi po rzutach karnych.

Co więcej, Perugia tamten mecz wygrała. Jedynego gola strzelił słynny Fabrizio Ravanelli, będący wówczas klubowym kolegą Libijczyka. Al-Saadi chyba mógł poczuć się spełniony, ponieważ wreszcie zetknął się z futbolem na najwyższym poziomie. Naprzeciwko niego biegali jedni z najlepszych piłkarzy świata – Thuram, Zambrotta, Nedvěd, Camoranesi, Trezeguet czy Del Piero. Mówimy w końcu o mistrzach i wicemistrzach Europy z 2000 r. oraz strzelcu ostatniego gola w historii Pucharu Zdobywców Pucharów.

Al-Saadi Kaddafi w barwach Perugii

A czemu przygoda Kaddafiego z Perugią potrwała tylko trzy miesiące? Znajdujący się poza kontrolą ojca zawodnik, mający do dyspozycji jego fundusze w pełni korzystał z różnych przyjemności tego świata i wpadł podczas kontroli antydopingowej. W jego organizmie wykryto nandrolon, środek przyspieszający metabolizm, a także zwiększający mineralizację i rozrost kości.

Libijczyk został zdyskwalifikowany i wszystko wskazywałoby na to, że żaden rozsądny prezes w Serie A nie pomyśli nawet o zatrudnieniu Kaddafiego, zwłaszcza że mecz z Juventusem obnażył brak jakichkolwiek piłkarskich umiejętności tego zawodnika. W chwili jego wejścia na boisko Stara Dama grała w osłabieniu i po meczu włoska prasa określiła zmianę w Perugii jako gest fair play – od tego momentu obie ekipy grały de facto w dziesiątkę.

Zupełnie niespodziewanie znalazł się kolejny chętny na usługi Al-Saadiego i w 2005 r. piłkarz wylądował w Udinese. W barwach tego klubu rozegrał dziesięć minut w kończącym sezon meczu z Cagliari i oddał jedyny strzał podczas swojej kariery we Włoszech. Niecelny. Po rozstaniu z Udinese trafił jeszcze na chwilę do Sampdorii Genua, tam nie zagrał jednak ani minuty i w 2007 r. postanowił zakończyć przygodę z futbolem. Sam Kaddafi mówił, że najlepiej pasowałby do Juventusu, ale jego transfer wypalił jedynie w 50 procentach – zawodnik był zainteresowany, klub już niekoniecznie.

Trener Udniese Giovanni Galeone przekazujący instrukcje Kaddafiemu przed wejściem na boisko

Na sportowej emeryturze Al-Saadi robił to, co lubił najbardziej i co wychodziło mu dużo lepiej niż futbol – po prostu dobrze się bawił. Już w czasach pobytu we włoskich klubach nie zaprzątał sobie głowy znalezieniem własnego lokum, lecz wynajmował najwyższe piętra w pięciogwiazdkowych hotelach. Tak, całe piętra. Na lotnisku w Perugii stał jego prywatny samolot, którym latał na imprezy do Mediolanu, a po powrocie potrafił postawić na nogi całą hotelową obsługę w środku nocy, bo akurat miał ochotę na jedno z wykwintnych dań.

Po zawieszeniu butów na kołku zabawa trwała w najlepsze. Z pieniędzy ojca finansował tak pilne wydatki, jak na przykład prywatny koncert Beyoncé na Bahamach. Cena? Tylko dwa miliony dolarów. Al-Saadi uwielbiał imprezować, wydawać ogromne kwoty na alkohol, narkotyki, a także towarzystwo pięknych pań i przystojnych panów. Jego biseksualizm nie stanowił szczególnej tajemnicy. I znów można nawiązać do kultowego filmu Olafa Lubaszenki i z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością stwierdzić, że podczas tych zabaw z kranów leciał Johnny Walker.

Al-Saadi i jego brat Al-Mutasim razem z rosyjską gwiazdą tenisa Anną Kurnikową

Powiew wiosny

Wybuch arabskiej wiosny na przełomie 2010 i 2011 r. dotknął także Libię, w której rozpoczęła się wojna domowa. Al-Saadi musiał zdawać sobie sprawę, że jego dotychczasowe życie bezpowrotnie się kończy i – jak w tytule jednej z piosenek Kazika Staszewskiego – los się musi odmienić.

Po wybuchu zamieszek Muammar Kaddafi uciekł z Trypolisu do rodzinnej Syrty. Nie jest pewne, co w tym czasie działo się z jego trzecim w kolejności starszeństwa synem. Według niektórych źródeł walczył u boku ojca, według innych nie było go w Libii. Władze Meksyku informowały, że próbował przedostać się do tego kraju, a we wrześniu 2011 r. został schwytany w Nigrze i zamknięty w areszcie domowym.

20 października 2011 r. rebelianci odnaleźli i zastrzelili Muammara Kaddafiego, kładąc kres rządom jego i jego rodziny. Władzę w Libii objęła Narodowa Rada Tymczasowa, która zwróciła się do rządu Nigru z prośbą o ekstradycję Al-Saadiego. Były gracz Perugii był oskarżany o przestępstwa popełnione podczas jego prezesury w libijskiej federacji piłkarskiej.

We marcu 2014 r. Niger oddał go stronie libijskiej. Kaddafi trafił do więzienia, w którym był bity i torturowany. Czternaście miesięcy później oskarżono go o nielegalne uwięzienie i zamordowanie piłkarza Bashira al-Rianiego. Po blisko czterech latach procesu, w kwietniu 2018 r. sąd apelacyjny oczyścił go z tego zarzutu, wymierzając jedynie karę 500 libijskich dinarów i rok więzienia w zawieszeniu za spożywanie alkoholu, co jest surowo zabronione w islamie.

Zdjęcia Al-Saadiego zrobione po ekstradycji z Nigru do Libii

Dziś los Al-Saadiego Kaddafiego jest nieznany. Nie ma żadnych informacji na temat miejsca jego pobytu ani ewentualnej śmierci. W czasie wojny oprócz ojca zginęło trzech jego braci. Wystawne życie, ekstrawaganckie żółte lamborghini, którym jeździł we Włoszech i inne przyjemności odeszły w niepamięć. Pozostało wspomnienie o człowieku, który chciał spełnić dziecięce marzenia, ale także morał, że pieniądze mogą mieć wielką moc, ale talentu i szacunku w oczach innych ludzi kupić nie można.

PRZEMYSŁAW PŁATKOWSKI

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 1

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Przemysław Płatkowski
Przemysław Płatkowski
Absolwent europeistyki na Uniwersytecie Warszawskim, na co dzień pracuję w finansach. Wielki fan niższych lig i piłki amatorskiej. Wychowany na meczach Zidane'a, Ronaldinho i brazylijskiego Ronaldo. Interesuję się piłką polską i europejską z przełomu wieków. Kibic Wisły Kraków.

Więcej tego autora

Najnowsze

Jerzy Dudek – bohater stambulskiej nocy

Historia kariery jednego z najlepszych polskich bramkarzy ostatnich dziesięcioleci

Magazyn RetroFutbol #1 – Historia Mistrzostw Europy – Zapowiedź

Wybitni piłkarze, emocjonujące mecze, niezapomniane bramki, kolorowe miasta, monumentalne stadiony i radość kibiców na trybunach. Mistrzostwa Europy tworzą jedne z najlepszych piłkarskich historii. Postanowiliśmy...

Jedwabna czapka w zamian za boiskowy występ – tradycja przyznawania angielskich „International caps”

Wielu piłkarzy uważa, że otrzymanie powołania do reprezentacji kraju to najwyższy zaszczyt, jakiego można dostąpić w profesjonalnej karierze. Ci, którym uda się spełnić dziecięce...