W rozegranym 22 września 2024 roku meczu 6. kolejki Orlen Ekstraligi piłkarki Resovii podejmowały Pogoń Szczecin. Spotkanie było dla rzeszowskiego beniaminka szczególnie ważne, gdyż jego rywal, zespół ze stolicy województwa zachodniopomorskiego, w obecnym sezonie broni tytułu mistrza Polski. Na rzeszowsko-szczecińskiej potyczce obecne było także Retro Futbol.
Zdecydowanym faworytem był zespół gości. Szczecinianki w poprzedniej kolejce przegrały u siebie 1:3 z GKS Katowice, ponosząc pierwszą w tym sezonie ligową porażkę. We wszystkich wcześniejszych meczach bieżących rozgrywek odnosiły zwycięstwa. Na początku września Pogoń rywalizowała w kwalifikacjach do Ligi Mistrzyń. Zawodniczki trenera Piotra Łęczyńskiego uległy 0:1 szwajcarskiemu Servette i niestety nie awansowały do europejskiej elity. Na zakończenie kwalifikacyjnego turnieju pokonały 1:0 Kiryat Gat z Izraela, więc można powiedzieć, że na arenie międzynarodowej zaprezentowały się całkiem przyzwoicie.
Oczekiwanie na pierwsze zwycięstwo
Resovia zamyka ekstraligową tabelę, mając w dorobku punkt wywalczony na inaugurację sezonu. W poprzedniej kolejce piłkarki trenera Łukasza Chmury nie grały, gdyż ich wyjazdowe spotkanie z Czarnymi Sosnowiec zostało przełożone. Wcześniej rzeszowianki przegrały u siebie 1:2 z innym beniaminkiem – Skrą Częstochowa.
W rozpoczętym w samo południe meczu z Pogonią gospodynie zaprezentowały się solidnie. To przyjezdne miały co prawda przewagę i stwarzały więcej sytuacji, ale piłkarki z Podkarpacia walczyły bardzo dzielnie. Przez nieco ponad pół godziny utrzymywały czyste konto. Pogoń jednak podkręciła tempo. Najpierw ekipę z Rzeszowa uratowała poprzeczka, a chwilę później w dużym zamieszaniu pod bramką Alexis Legowski uderzeniem głową z bardzo małej odległości strzeliła swego pierwszego gola w barwach szczecińskiego klubu.
Drugi cios mistrzynie Polski zadały w 72. minucie. Po dośrodkowaniu Agnieszki Garbowskiej pechowo interweniowała bramkarka Resovii Natalia Pydych, której zapisano bramkę samobójczą. Beniaminek walczył ambitnie, ale nie był w stanie poważniej postraszyć faworyzowanego przeciwnika. Wynik już się nie zmienił. Trzy punkty powędrowały do Szczecina.
Pomeczowe echa
Kilkanaście minut po ostatnim gwizdku, w Szkole Mistrzostwa Sportowego Resovia odbyła się pomeczowa konferencja prasowa. Trener Pogoni Piotr Łęczyński zwrócił uwagę na działanie rzeszowskiego klubu w tej kwestii, gdyż konferencje organizowane przy okazji spotkań kobiecej piłki nie są w Polsce codziennością:
Duże gratulacje ze względu na to, co się tutaj odbywa. To pokaz dużego profesjonalizmu, jeśli chodzi o państwa klub, bo nie spotkaliśmy się od wielu miesięcy z konferencją prasową po meczu, a to ciekawy zwyczaj i myślę, że warty powtórzenia w innych częściach kraju. Gratulacje dla całego sztabu i wszystkich ludzi związanych z klubem.
Szkoleniowiec mistrzyń Polski w taki sposób podsumował natomiast sportową część widowiska:
Cieszymy się z trzech punktów, wiemy, że wynik mógł być lepszy. Uważam, że byliśmy zespołem, który stworzył więcej sytuacji. To my przeważaliśmy, jeśli chodzi o utrzymanie się przy piłce. Wiemy, co jest do poprawy i już od przyszłego tygodnia będziemy nad tym pracować.
Zapytaliśmy opiekuna szczecińskiej drużyny o to, czy trudy związane z grą we wspomnianych meczach europejskich pucharów dały się jego piłkarkom we znaki i miały wpływ na ich formę:
Nie. Graliśmy dzisiaj co prawda składem mocno przemeblowanym, pięć podstawowych zawodniczek nie grało z różnych względów. Tamte mecze odbyły się już dwa tygodnie temu. Byliśmy do nich dobrze przygotowani. Nie miały one wpływu na to, co się działo dzisiaj – odpowiedział szkoleniowiec.
Trener Resovii Łukasz Chmura docenił grę swoich zawodniczek i był zadowolony z ich ambitnej postawy:
Zaryzykuję tezę, że trener Pogoni może być zadowolony z wyniku, ja oczywiście z niego nie mogę być zadowolony, bo mój zespół przegrał, ale mogę być zadowolony z postawy swoich zawodniczek. Dziewczyny same czują, że w tym meczu były momenty, gdy podjęliśmy walkę jak równy z równym. Oczywiście wiele sytuacji miała Pogoń, ale myśmy je też mieli. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy w tym meczu mieć do przerwy wynik 1:1. Marta Miś pięknie strzeliła z rzutu wolnego w okienko, bramkarka jakimś cudem tę piłkę obroniła. Myślę, że z każdym meczem wyglądamy lepiej. Mieliśmy pomysł na ten mecz. Było to szybkie przejście po odbiorze bocznymi sektorami, kilka razy w ten sposób próbowaliśmy zagrozić bramce Pogoni.
Skierowaliśmy do trenera Chmury pytanie o to, czy po takim spotkaniu, mimo porażki, można mentalnie zbudować drużynę. Szkoleniowiec rzeszowskiego zespołu odpowiedział:
Tak, przede wszystkim nie nazwałbym tego porażką. Oczywiście wynik możemy nazywać, jak chcemy. Jest 0:2, więc jest to porażka, ale wyłącznie wynikowa. Wystarczy spojrzeć na dziewczyny, na to, co one mają do powiedzenia, jakie mają odczucia, jak się zapatrują po tym meczu na swoją grę. Myślę, że będą tego owoce w przyszłości. Będziemy zbierać doświadczenie. Dziewczyny widziały, że były momenty, kiedy mogliśmy zdobyć bramkę, a przede wszystkim uniknąć straty jednej z tych dwóch. Musimy z każdego meczu wyciągać wnioski, uczyć się pewnych elementów od lepszych zespołów
Dla opiekuna piłkarek Resovii obecna praca jest pierwszą w roli szkoleniowca żeńskiej drużyny. Poprosiliśmy go więc o to, by podzielił się przemyśleniami na temat trenowania kobiet i wskazał różnice między futbolem męskim a kobiecym:
Piłka jest uniwersalna, wszędzie jest taka sama. Gramy po jedenaście osób na boisku, ma ono takie same wymiary, bramki są takie same, więc pod tym kątem, jeśli chodzi o pracę naszego sztabu czy dziewczyn, to pracujemy równie mocno. Jedno natomiast mocno uderza – to, że dziewczyny mimo przeciwności, urazów, innych warunków fizycznych niż w piłce męskiej, dłuższej regeneracji po urazach, podchodzą do tego z pełnym zaangażowaniem, z pełną determinacją, często nawet trzeba dopytywać o te urazy, bo dalej chcą wyjść na trening. Nie ma takich sytuacji, że ktoś nie trenuje, bo się oszczędza. Dziewczyny pracują pewnie jeszcze bardziej, niż zdrowie im na to pozwala. To jest czynnik, który mnie również motywuje do ciężkiej pracy, bo skoro dziewczyny potrafią sobie radzić z takimi rzeczami, to my mężczyźni tym bardziej powinniśmy i musimy robić wszystko, żeby tak było – odpowiedział trener.
Resovia wciąż jest ostatnia w tabeli, lecz do bezpiecznego miejsca traci tylko dwa punkty, a przed sobą ma jeszcze zaległy mecz. Pogoń, która awansowała na trzecią pozycję, również ma na koncie pięć rozegranych spotkań.