Mistrz Europy
Na mistrzostwa Europy do Republiki Federalnej Niemiec Holandia nie jechała jako jeden z faworytów. To był bowiem pierwszy wielki turniej Oranje od 8 lat. Mimo że w składzie mieli piłkarzy Ajaksu (zdobywca PZP w 1987 roku i finalista z 1988), PSV (zdobywca Pucharu Europy w 1988 roku), AC Milan (mistrz Włoch w 1988 roku) czy KV Mechelen (zdobywca PZP w 1988 roku) to holenderscy piłkarze czuli się na tym turnieju jak nowicjusze.
Obecnie ten turniej wspomina się jako wielki triumf holenderskiego futbolu, a kibice mają w pamięci gole z finału przeciwko Związkowi Radzieckiemu czy mecz półfinałowy z RFN. Jednak oceniając cały turniej, trzeba pamiętać, że Holandia szczęśliwie wyszła z grupy (gol Wima Kiefta z 82’ meczu z Irlandią zdobyty został ze spalonego) i grała przeciętne mecze. Co ciekawe najlepszy ich występ w całym turnieju to pierwszy mecz z ZSRS przegrany 0:1.
Najważniejszym meczem dla Holendrów był półfinał z RFN. Traktowali go jako rewanż za przegrany finał MŚ z 1974 roku i zwycięstwo miało dla nich ogromne znaczenie.
Z naszego punktu widzenia już zdobyliśmy mistrzostwo. Dokonaliśmy zemsty, a ja zrobiłem wielką imprezę w Hamburgu. Byliśmy w siódmym niebie. Następnego dnia pojechaliśmy do Monachium na finał i całą drużyną wybraliśmy się na koncert Whitney Houston. Dziś byłoby to niewyobrażalne. Dopiero kiedy nasz trener Rinus Michels zabrał nas na odprawę taktyczną, skupiliśmy się na prawdziwym finale.
W finale Oranje ponownie spotkali się ze Związkiem Radzieckim. Według wielu fachowców ekipa Walerego Łobanowskiego była wtedy najsilniejszym zespołem w Europie. Jednak po pokonaniu w półfinale gospodarzy turnieju, Gullit i jego koledzy stali się dla mediów faworytami do zdobycia tytułu.
W tym właśnie tkwiło sedno – przyjmowano za pewnik, że zwyciężymy, mimo że to Rosjanie (błędne określenie, bo w ekipie ZSRS grali również Ukraińcy, Białorusini, Gruzini czy Litwini red.) byli mocniejszą drużyną. Nie mam nawet przekonującego wyjaśnienia, po prostu tak to odbierałem. Nasz bramkarz Hans van Breukelen obronił w finale nawet karnego. Przyjemna symetria: w pierwszym meczu byliśmy lepsi, lecz wygrał Związek Radziecki, a w finale to rywal grał lepiej, lecz my triumfowaliśmy. Skończyło się 2:0 po golach moim i Van Bastena – wspominał.
https://www.youtube.com/watch?v=gVZdz0fbdcg
W ten właśnie sposób Ruud Gullit stał się jedynym jak dotąd kapitanem reprezentacji Holandii, który uniósł trofeum za wygranie wielkiego turnieju.