4 maja 2024 roku Retro Futbol gościło na meczu Fortuna 1. Ligi, w którym Resovia rywalizowała z Miedzią Legnica. Była to ważna potyczka zwłaszcza dla drużyny rzeszowskiej, która walczy o utrzymanie. W naszym tekście opowiemy oczywiście o tym spotkaniu, ale nawiążemy także do historii, by przypomnieć, jak klub z Legnicy reprezentował nasz kraj w europejskich pucharach.
Każdy, kto śledzi rozgrywki na zapleczu Ekstraklasy, wie, że Resovia jest w trudnej sytuacji. Wyjazdowe zwycięstwo z GKS Tychy oraz remis w Rzeszowie z Wisłą Kraków w meczu, o którym więcej pisaliśmy tutaj, wlały nadzieje w serca kibiców. Szybko jednak przyszła porażka 2:3 w Gdyni z Arką, więc do spotkania z Miedzią, drużyna Rafała Ulatowskiego przystępowała, będąc w strefie spadkowej.
Drużyna z Dolnego Śląska po zwycięstwie 2:0 nad Motorem Lublin poniosła porażki z Wisłą Płock i Zniczem Pruszków (w obu meczach 1:2). Zespół Ireneusza Mamrota jest jednak w dużo lepszym położeniu niż ekipa ze stolicy Podkarpacia. Plasuje się bowiem w okolicach środka tabeli i co prawda nie ma wielkich szans na udział w barażach, ale nie musi też martwić się o utrzymanie.
Do meczu Resovii z Miedzią jeszcze wrócimy. Wcześniej zajmiemy się historią i przypomnimy chyba trochę zapomniany europejski dwumecz, w którym grający na drugim poziomie rozgrywkowym klub z Legnicy podjął walkę z nafaszerowanym gwiazdami AS Monaco.
Sensacyjny triumf
Czasem zdarza się, że po Puchar Polski sięga drużyna spoza najwyższego szczebla. Tak było przecież w tym sezonie. Wszyscy kibice mają wszak w pamięci sukces Wisły Kraków. W sezonie 1991/1992 triumf w Pucharze Tysiąca Drużyn sensacyjnie odniosła Miedź Legnica występująca wówczas na zapleczu elity.
W finale drużyna trenera Jerzego Fiutowskiego wygrała po rzutach karnych z Górnikiem Zabrze. Do najwyższej klasy rozgrywkowej nie udało jej się jednak awansować, chociaż do szczęścia zabrakło zaledwie trzech punktów. Mimo sukcesu w krajowym pucharze z klubem pożegnał się trener Fiutowski. Zawodnicy nie mogli się z nim dogadać. Wysłali nawet do władz klubu pismo, w którym odmówili współpracy ze szkoleniowcem. Fiutowski został zwolniony, a jego miejsce zajął Ryszard Bożyczko.
Rywal z Księstwa
W sezonie 1992/1993 piłkarzy Miedzi czekała nagroda za zdobycie Pucharu Polski. Zespół z Legnicy przystąpił do gry w Pucharze Zdobywców Pucharów. W pierwszej rundzie trafił na AS Monaco. W drużynie z Księstwa występowali wówczas m.in. Jurgen Klinsmann, Youri Djorkaeff, Lilian Thuram, czy Emmanuel Petit. Ich trenerem był Arsene Wenger, który później stał się legendą Arsenalu, a także francuskiej i angielskiej piłki. Wspomniane gwiazdy przystąpiły do rywalizacji z polskim drugoligowcem.
Pierwsze spotkanie odbyło się 16 września 1992 roku w Lubinie. Kibice usłyszeli pierwszy gwizdek o godzinie 15. Niestety nie można było rozegrać tego meczu w Legnicy, gdyż tamtejszy stadion nie spełniał europejskich wymogów. Zanim piłkarze wybiegli na boisko, wydawało się, że zdobywca Pucharu Polski nie ma szans. Podobno pojawiały się nawet absurdalne głosy, żeby wycofać drużynę z europejskich rozgrywek, gdyż niektórzy bali się, iż polski futbol zostanie skompromitowany.
Miedź krótko przed dwumeczem z przedstawicielem ligi francuskiej przegrała w rozgrywkach drugiej ligi z Naprzodem Rydułtowy i Ślęzą Wrocław. Zespół z Monaco w poprzednim sezonie dotarł natomiast do finału Pucharu Zdobywców Pucharów. Zanosiło się więc na jednostronne widowisko.
Początek jeszcze bardziej podkręcił obawy polskich kibiców. AS Monaco objęło prowadzenie już w 2. minucie, gdy do bramki trafił Djorkaeff. Później gra zaczęła wyglądać zupełnie inaczej. Piłkarze Miedzi atakowali i wcale nie byli gorsi od słynnego rywala. Nie minęło jeszcze pół godziny, gdy drużyna z naszego kraju miała rzut karny. Do piłki podszedł Grzegorz Kochanek, ale niestety jego strzał obronił Jean-Luc Ettori.
Gospodarze się nie załamali i wciąż grali ofensywnie, starając się o gola wyrównującego. Końcówka przyniosła wielkie emocje. Kilka minut przed końcem rzut karny mieli goście, ale bramkarz Miedzi Dariusz Płaczkiewicz okazał się lepszy od Klinsmanna. Atmosfera była tak gęsta, że sędzia odesłał na trybuny Arsena Wengera. Trener gości został ukarany czerwoną kartką za zbyt ekspresyjne zachowanie. Później w polu karnym faulowany był Wojciech Górski, ale arbiter nie przyznał Miedzi karnego. Piłkarze Ryszarda Bożyczki nie zdążyli więc doprowadzić do remisu. Przegrali jednak minimalnie, co było solidnym wynikiem.
30 września o godzinie 20 na Stade Louis II doszło do rewanżu. Mimo wyrównanej walki podjętej w pierwszym spotkaniu przez zawodników Miedzi niektórzy wciąż sądzili, że w drugim starciu dojdzie do wyraźnego zwycięstwa przedstawicieli Ligue 1. Tak się jednak nie stało. Piłkarze z Dolnego Śląska znów zagrali ambitnie, dzięki czemu wywalczyli bezbramkowy remis. Miejscowi kibice wygwizdali swoją drużynę.
Do kolejnej rundy awansowało AS Monaco (odpadło tam w potyczce z Olympiakosem), ale Miedź pokazała się z dobrej strony i nie przyniosła wstydu polskiej piłce. Wstydzić mogli się natomiast ci, którzy chcieli wycofać zdobywców Pucharu Polski z europejskich rozgrywek. Wyrównane boje z francuską drużyną były wielkim momentem w dziejach legnickiego klubu. Po ponad trzech dekadach mecze te zostały chyba trochę zapomniane, zatarły się w powszechnej świadomości, lecz w Legnicy z pewnością pamiętane są także dziś.
Do Ekstraklasy Miedź po raz pierwszy awansowała w 2018 roku. Długo była więc jedynym polskim klubem, który zasmakował gry w europejskich pucharach, nie grając nigdy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Do elity klub z Legnicy wchodził tylko dwukrotnie i za każdym razem spędzał tam tylko jeden sezon.
Mecz w Rzeszowie
Wracamy do meczu zapowiadanego we wstępie. Spotkanie rozpoczęło się o godzinie 15, więc rozgrywane było w dużym upale. Pierwsza połowa była bardzo słaba. Poważnych okazji było jak na lekarstwo. Piłka co prawda dwa razy wpadła do bramki Resovii, ale w obu przypadkach był spalony.
W drugiej części na boisku działo się więcej. Bardzo dobrą sytuację dla gości zmarnował były piłkarz Resovii Kamil Antonik, po którego strzale piłka trafiła w słupek. W 65. minucie Miedź objęła prowadzenie. Marcel Mansfeld, który wszedł na boisko zaledwie dziesięć minut wcześniej, dobił głową piłkę odbitą od poprzeczki.
W końcówce Resovia uratowała remis. Maciej Górski został sfaulowany w polu karnym. Andrzej Niewulis otrzymał za to czerwoną kartkę. Rzut karny wykorzystał zaś Bartłomiej Wasiluk. Stało się to w 86. minucie, więc gospodarze mieli jeszcze trochę czasu na to, by wywalczyć zwycięstwo. Nie udało im się jednak zadać decydującego ciosu, chociaż świetną szansę tuż przed ostatnim gwizdkiem miał Filip Mikrut, i mecz zakończył się remisem, z którego zawodnicy Resovii nie mogli być zadowoleni.
Na pomeczowej konferencji prasowej Ireneusz Mamrot, trener Miedzi Legnica, nie zgodził się z decyzją sędziego o pokazaniu czerwonej kartki:
Oglądałem tę sytuację na video. Dla mnie jest to niezrozumiała decyzja. Możemy dyskutować, czy był rzut karny, czy nie. Jeżeli sędzia podjął decyzję, że jest, to okej, ale ja się nie zgadzam z tą decyzją. Kartka miała wpływ na to, co się działo w końcówce meczu na boisku. Do tego momentu rozgrywaliśmy dobry mecz, stworzyliśmy sobie więcej sytuacji, można było jeszcze więcej wycisnąć z pierwszej połowy.
Szkoleniowiec Resovii Rafał Ulatowski podsumował:
Myślę, że od momentu, w którym wyrównaliśmy, mecz nabrał rumieńców i był dobrym widowiskiem. Mieliśmy piłkę meczową na bucie Filipa Mikruta. Musimy spojrzeć prawdzie w oczy i powiedzieć, że ten remis nie jest dla nas satysfakcjonujący, bo zdobyliśmy tylko jeden punkt. Trzeba przyznać, że nie było to oszałamiające widowisko, dużo było niedokładnych podań, wybijania piłki na auty. Pewnie łatwo jest to usprawiedliwiać pogodą, jaka dziś panowała, nie jest to jednak żadne wytłumaczenie.
Resovia zajmuje szesnaste miejsce w pierwszoligowej tabeli. Tuż przed nią plasuje się Polonia Warszawa. Mimo trudnej sytuacji trener rzeszowskiej drużyny wciąż wierzy w utrzymanie. Zapytaliśmy go, na czym opiera tę wiarę i jakie argumenty przemawiają za jego zespołem:
Szatnia, praca, jaką wykonujemy, nastawienie zawodników, chęć, żeby w przyszłym roku Resovia grała w pierwszej lidze. Po takim remisie jest niedosyt i w szatni zawodnicy też o tym wiedzą, ale jest jeszcze dziewięć punktów do zdobycia, wszystko się może w sporcie zdarzyć. Daliśmy sobie tym remisem nadzieję na to, że pojedziemy do Głogowa i będziemy walczyć o utrzymanie, a nie o to, by z honorem się pożegnać z tą ligą. Nikt nie ma spuszczonej głowy. Wszyscy starają się pracować najlepiej, jak potrafią, trenować, rozgrywać mecze. A piłka pokazuje po ostatniej sekundzie finału Pucharu Polski, że trzeba walczyć do końca, tak jak to zrobiła Wisła Kraków.
Do końca sezonu pozostały trzy kolejki. Resovia zagra na wyjeździe z Chrobrym Głogów, później zmierzy się w Rzeszowie z Motorem Lublin, a na koniec pojedzie do Płocka na rywalizację z tamtejszą Wisłą.
Źródła, z których korzystałem:
Grzegorz Ignatowski, Andrzej Potocki, Mariusz Świerczyński (pod redakcją) – „Polskie kluby w europejskich pucharach”
„Przegląd Sportowy”
„Piłka Nożna”
90 minut.pl