Na początku września miałem okazję odwiedzić Szwajcarię. Przy okazji wizyty w Zurychu chciałem zrobić sobie fotkę przed siedzibą FIFA, którą później mógłbym się chwalić w mediach społecznościowych. Jednak kiedy odpaliłem w telefonie nawigację, to moją uwagę przykuło inne miejsce, czyli FIFA World Football Museum. Szybko sprawdziłem godziny otwarcia, ceny biletów i już wiedziałem, że niedzielne przedpołudnie spędzę właśnie tam.
Po znalezieniu miejsca parkingowego, co w Zurychu wcale nie jest takie łatwe, skierowaliśmy z ojcem swoje kroki w kierunku Seestrasse 27, gdzie mieści się muzeum. Zrobiliśmy kilka zdjęć przed wejściem i weszliśmy do środka. Ubrani w bluzy z naszymi narodowymi symbolami od razu wywołaliśmy zainteresowanie obsługi. Oh! Poland! Hello! – przywitał nas pan przy kasach. Two tickets? Great! Zapewnił nas, że możemy robić tyle zdjęć, ile tylko chcemy i życzył przyjemnie spędzonego czasu.
Początki zorganizowanego futbolu
Pierwszą rzeczą, która przykuwa naszą uwagę jest ekspozycja koszulek narodowych reprezentacji. W półokrągłej gablocie umieszczono trykoty wszystkich krajów zrzeszonych w FIFA. Dla spotęgowania efektu zostały ułożone kolorystycznie, co robi jeszcze większe wrażenie.
Na tym samym poziomie znajdziemy jeszcze prawdziwą oś czasu. Zaznaczono na niej kamienie milowe w historii futbolu: pierwsze turnieje olimpijskie, mistrzostwa świata, czy legendarne pojedyncze spotkania. Dowiemy się, kiedy powstał piłkarski związek w danym kraju i poznamy wszystkich byłych prezydentów FIFA. Wszystko zostało oczywiście ozdobione znakomitymi zdjęciami.
Kiedy już zapoznamy się z tą częścią muzeum, schodzimy w dół. Wzdłuż schodów na podświetlonej ścianie umieszczono „futbolowe słówka”. Wszystkie w kilkudziesięciu językach. Po polsku udało mi się dostrzec „piłkę” i „główkę”. Na dole zaczyna się właściwa część zwiedzania. Najpierw trafiamy do pomieszczenia z lustrami, gdzie dowiemy się skąd właściwie wzięła się piłka nożna i jak wyglądały początki zorganizowanego futbolu. Możemy zobaczyć pierwsze dokumenty i poznać kilku panów, którym zawdzięczamy powstanie światowej federacji. Na dotykowych ekranach wybieramy na interaktywnej mapie każdego członka FIFA i czytamy kilkuzdaniowe biografie. FIFA World Football Museum dysponuje też archiwalnymi nagraniami.
Mistrzostwa świata, czyli to, co kochamy najbardziej
Kolejnym etapem jest wystawa poświęcona mistrzostwom świata. Nie ma dwóch zdań, centralne miejsce zajmować musi obiekt westchnień milionów piłkarzy i kibiców na całym świecie. Puchar Świata FIFA jest wystawiony w gablocie i każdy może przyjrzeć mu się z bliska. Niby kawałek metalu… ale naprawdę przepiękny. Naprzeciw gabloty z trofeum stoi druga, z jego kobiecym odpowiednikiem. Jak już zrobicie sobie zdjęcia z pucharem, to możecie dowiedzieć się czegoś o każdym z turniejów. Wszystkie mundiale są przedstawione w osobnych gablotach. Zobaczycie wiele unikalnych zdjęć i dziesiątki pamiątek sprzed bez mała 90 lat.
Nie będę tutaj wymieniał wszystkich zgromadzonych, bo ta relacja byłaby dłuższa niż mój tekst o Lubańskim. Wspomnę o moim zdaniem najciekawszych. W gablocie poświęconej pierwszemu turniejowi znajdziemy kieszonkowy zegarek urugwajskiego napastnika Pedro Petrone czy koszulkę, w której grali Urugwajczycy. Nie zapominano o tragediach, jakie dotykały świat futbolu. Przy okazji turnieju w Brazylii przypomniano o tragedii lotniczej piłkarzy Torino. Wśród zdjęć bohaterów MŚ 1934 znajdziemy Austriaka Matthiasa Sindelara, którego śmierć do dzisiaj pozostaje niewyjaśniona (zapraszamy do osobnego tekstu).
Zgromadzono tutaj nie tylko koszulki, ale również piłkarskie obuwie. Przyjrzycie się z bliska butom (a właściwie temu, co z nich zostało) w jakich grał Ademir w 1950 r., czy Zoltan Czibor cztery lata później. Jest też kawałek siatki z jednej z bramek z Cudu w Bernie. Jest koszulka Fontaine’a, piłka z mistrzostw w Anglii. W gablocie traktującej o mundialu w RFN umieszczono program meczowy ze spotkania Jugosławia – Zair. Znajdziecie tam też koszulkę Emmanuela Sanona z Haiti, który zakończył serię meczów bez straty gola Dino Zoffa. Są także bilety z różnych epok. Zapoznacie się z dwoma wersjami składu Brazylii przed finałowym meczem z 1998 r. Są koszulki Zidane’a czy Holendrów z obu finałów w latach 70. Swoje rękawice oddał Oliver Khan, a przy okazji turnieju z 2002 r. nie mogło zabraknąć czegoś od sędziów. Koszulkę z meczu Argentyna – Anglia przekazał Pierluigi Colina. Z RPA mamy wuwuzelę, a z ostatniego mundialu koszulkę Neymara i Brazucę. Jednak nie robią one już takiego wrażenia, jak pamiątki z dawnych czasów.
Polskie akcenty
Pierwszy polski wątek to bilety i przepustka na trybunę prasową z meczu Brazylia – Polska z 1938 r. Przy okazji mundialu w Niemczech nie zapomniano o Grzegorzu Lacie i całej polskiej reprezentacji, umieszczając ich sylwetki na grafice obok Holendrów i Niemców. Znalazło się tam też miejsce dla tych, którzy próbowali usunąć z murawy nadmiar wody w meczu we Frankfurcie.
Jednym z bohaterów mistrzostw w słonecznej Hiszpanii był Zbigniew Boniek. To właśnie jego koszulkę z grupowego meczu z Włochami umieszczono w gablocie traktującej o tamtym turnieju. Na grafice obok Zoffa, Maradony, Zico, czy szejków z Kuwejtu, widnieje też transparent Solidarności. Na tym polskie akcenty się kończą. Nie pozostaje nam nic innego, jak mieć nadzieję, że kiedy za rok ktoś z nas odwiedzi tę ekspozycję, to w gablocie oznaczonej jako Russia 2018, znajdziemy kolejne…
Elementy nowoczesne i sala kinowa
Oprócz gablotek traktujących o każdym z turniejów, znajdziemy wiele innych ciekawych elementów wystawy. Na trójwymiarowym modelu porównacie jakie zmiany zaszły na brazylijskiej Maracanie pomiędzy 1950 a 2014 rokiem. Ujrzycie listę nazwisk wszystkich mistrzów świata. Jeśli ktoś czuje się na siłach, to może spróbować swoich sił jako komentator. Innych pewnie zainteresuje naśladowanie celebracji bramek albo możliwość zrobienia sobie selfie na trybunach stadionów Wembley, Azteca czy na Maracanie. Ci, którzy wszystko wiedzą najlepiej mogą sprawdzić się w roli sędziego i ocenić sporne sytuacje. Oprócz tego przez cały czas na telebimach są wyświetlane filmy z historycznych meczów mistrzostw świata. Jeśli macie czas, możecie usiąść i przypomnieć sobie najciekawsze momenty.
Ostatnim etapem zwiedzania na tym poziomie jest sala kinowa. Mała, kameralna, w której zobaczycie film opowiadający o najważniejszych momentach w historii światowego czempionatu. Próżno jednak szukać tam Polaków. Po latach przecież pamięta się tylko zwycięzców i to na nich właśnie skupia się film. Czekając na rozpoczęcie seansu możecie usiąść na krzesełku jednego z kilkunastu stadionów z całego świata. Te z Green Point Stadium z Kapsztadu są całkiem wygodne. W szklanej gablocie znajdziemy dwa siedzenia z Wembley z 1966 r.
Gry i zabawy
Po zakończonym filmie oszklone windy, w których znowu atakują nas obrazki z mundiali, wiozą nas na górę. Tam już jest trochę mniej historii. Zobaczycie nagrodę FIFA Fair Play, posłuchacie hitów związanych z finałami mistrzostw. Filateliści też będą zadowoleni, bo osobną część ekspozycji poświęcono właśnie znaczkom pocztowym. Będziecie się mogli zapoznać z dziesiątkami komiksów o piłce, a także zobaczyć czym grają ci, których nie stać na prawdziwą futbolówkę. Pokazano kilkanaście „piłkopodobnych” przedmiotów z całego świata, od Papui, przez Afrykę, aż po amerykańskie fawele. Krótko opisano z czego każda piłka jest zrobiona. W specjalnych „schowko-szafkach” zgromadzono pamiątki od kibiców z całego świata. Znajdzie się tam notes jednego kibica ze Szkocji, czy kraty z autografami zebranymi przez innego. Jest jeszcze sporo pustych miejsc, więc macie szansę, żeby dołożyć swoją cegiełkę.
Odważni mogą spróbować swoich sił kopiąc piłkę, ale kiedy ja tam byłem, to akurat jakiś dzieciak wyprawiał urodziny i wszystkie stanowiska były okupowane przez młode piłkarskie talenty. Możecie też pograć w piłkarzyki i zobaczyć inne, nieco starsze wersje piłkarskich gier. Dla maniaków komputerowej FIFY też przewidziano stanowisko.
Na końcu wchodzimy do sklepu z pamiątkami. Kupicie tu kubki, plakaty, koszulki, książki, wszystko, co związane z finałami piłkarskich mistrzostw świata. Znajdziecie tam też piłki, zarówno nowe jak i te stylizowane na stare, są małe repliki pucharów, breloczki i masa innych drobiazgów. Jeśli macie nadmiar gotówki, to możecie też zaopatrzyć się w koszulki, w których piłkarscy herosi grali w finałach. Trzeba przyznać, że trykoty Messiego czy Pirlo pięknie oprawione i opatrzone autografami okazale się prezentują. Cena jednak trochę odstrasza… Jeśli ktoś lubi czytać, to też coś dla siebie znajdzie, ale lepiej nie przeliczajcie franków na złotówki.
Pewnie o czymś zapomniałem, ale trudno przekazać wszystkie atrakcje, jakie czekają na was w muzeum. Bilet dla dorosłego kosztuje 24 franki. Dzieci, całe rodziny i zorganizowane grupy mają taniej. Jak na polską kieszeń, trzeba przyznać, że nie jest to mały wydatek. Jeśli jednak ktoś uważa się za piłkarskiego kibica, to kiedy będzie przypadkowo w Zurychu miał kilka godzin wolnego czasu, to FIFA World Football Museum jest pozycją obowiązkową do odwiedzenia. Naprawdę warto się tam wybrać. Czas tam spędzony nie był dla mnie w żadnym wypadku stracony. Wręcz przeciwnie, jeśli jeszcze kiedyś będę w okolicy, to na pewno tam zajrzę i każdemu czytelnikowi/czytelniczce również polecam.
BARTOSZ DWERNICKI
Zachęcamy do polubienia nas na FACEBOOKU, a także obserwacji na TWITTERZE , INSTAGRAMIE i YOUTUBE