Katalońska czy hiszpańska? Krótko o znaczeniu Barcelony w regionie

Czas czytania: 7 m.
0
(0)

W ostatnim czasie dyskusja dotycząca niepodległości Katalonii znacząco ucichła. Zdjęcia policji walczącej z demonstrantami na ulicach Barcelony nie obiegają już światowych mediów, a ludzi bardziej interesują codzienne raporty mówiące o liczbie zakażeń. Nawet katalońscy politycy zakopali chwilowo oręż i wspólnie z innymi formacjami politycznymi starają się zażegnać pandemiczny kryzys w Katalonii. Być może jest to dobry moment, aby ponownie przyjrzeć się bliżej FC Barcelonie w kontekście jej znaczenia i na spokojnie zastanowić się, jaką rolę klub odgrywa w dążeniach regionu do niepodległości.

Do napisania tego artykułu zachęcił mnie dokument „Dwie Katalonie”, który znalazłem ostatnio na Netfliksie. Świetnie obrazuje on wydarzenia, które miały miejsce niespełna trzy lata temu w związku z odbywającymi się w tym regionie autonomicznym wyborami niepodległościowymi. I choć co do jakości filmów dokumentalnych na tym serwisie można mieć często wątpliwości, akurat ten polecić Wam mogę z czystym sumieniem.

W dokumencie nie mogło zabraknąć oczywiście FC Barcelony, która jako najbardziej istotna organizacja o charakterze społecznym w regionie, odgrywa dużą rolę w całym dyskursie dot. niepodległości Katalonii. Klub do dzisiaj pozostaje symbolem miasta i przyczynia się znacząco do budowania legendy Barcelony.

Nic więc dziwnego, że przez wielu miejscowych jest także postrzegana jako oręż w walce z centralistyczną polityką Madrytu, a sami – jako kibice piłkarscy – możemy być świadkami tych konfrontacji przynajmniej dwa razy w roku, przy okazji wielkiego El Clasico.

PRZECZYTAJ TEŻ:

Na czym jednak polega ten fenomen i z czego wynika te ścisłe powiązanie pomiędzy klubem, a ideą niepodległej Katalonii?

Wpływ na to ma niewątpliwie kilka elementów, na płaszczyźnie których następuje przenikanie między sportowym, a polityczno – społecznym aspektem życia w Katalonii.

Są to czynniki, które w głównej mierze determinują relacje między klubem a lokalnymi społecznościami. Zaliczyć do nich możemy, chociażby wspólną historię, symbolikę i wachlarz tradycji, silne zależności pomiędzy lokalnymi partiami niepodległościowymi a osobami zarządzającymi klubem, strukturę własnościową klubu czy też chrześcijańskie wartości, idące w parze z historią klubu.

Kto ignoruje historię, nie ma przeszłości – ani przyszłości

To znane powiedzenie amerykańskiego pisarza Roberta A. Henleina idealnie wpisuje się w podejście włodarzy FC Barcelony do historii. Pewnie moglibyście uznać, że przytaczanie kwestii historii i budowanie wokół niej podwalin tożsamości jest trywialnym przykładem, ale w przypadku Blaugrany nie da się od tego uciec.

I choć klubem, który upolityczniony został jako pierwszy, uznaje się największego rywala Barcelony – madrycki Real, to Katalończycy również od tego nie uciekli. Powiązanie rosnącego nacjonalizmu w regionie z powstaniem FC Barcelony, odnosiły się bezpośrednio do głębokich relacji, jakie klub wiążą z głównymi siłami politycznymi w Katalonii.

Przykłady tych powiązań możemy znaleźć już na początku XX wieku. W przypadku Barcelony przykładem zwiększającej się roli Blaugrany w życiu polityczno-społecznym były, chociażby jego bliskie powiązania z Autonomicznym Centrum Handlarzy i Przemysłowców (CADCI).

W siedzibie tego stowarzyszenia odbywały się walne zgromadzenia członków klubu, a niektórzy członkowie CADCI byli również pracownikami klubu w późniejszych latach. Z kolei jeszcze wcześniej, bo w 1916 roku, prezesem klubu został Gaspar Roses y Arus, który w późniejszych latach był deputowanym do katalońskiego parlamentu, reprezentując Lliga Regionalista.

W latach 20. XX wieku doszło do kilku wydarzeń, które zaczęły pozycjonować klub jako miejsce, gdzie poglądy mogą być wyrażane w sposób trochę bardziej liberalny. Legendarny „mecz drobniaków” z Espanyolem, spotkania ku czci kojarzonego z nacjonalizmem chóru Orfeo Catala czy też zawieszenie klubu na sześć miesięcy za wygwizdanie hiszpańskiego hymnu w trakcie meczu z udziałem klubu stanowiły jedynie kilka przykładów działalności, która nie szła w parze z centralistyczną polityką Madrytu.

Co więcej, na 25-lecie klubu w 1924 roku, przewodniczący partii politycznej Lliga Regionalista wypowiadał się w następujący sposób:

“Barca była często nie tylko sportowym, lecz także patriotycznym reprezentantem Katalonii. Nie dlatego, że działała, politycznie, ale po prostu dlatego, że w sporcie, jak we wszystkich innych dziedzinach, niemożliwe jest stworzenie silnej, trwałej i reprezentatywnej organizacji, której nie cechowałby żywy duch naszej ziemi”.

Z biegiem czasu działalność ta ulegała intensyfikacji, głównie za sprawą charyzmatycznych prezydentów klubu. W trakcie blisko 100 lat od wydarzeń opisanych w dokumencie „Dwie Katalonie” szczególnie dwóch prezydentów zapisało się na kartach historii jako ci, którzy mocno wiązali klub z niepodległościowymi dążeniami regionu. Josep Sunol i Narcis de Carreras to postacie, których historię zna każdy szanujący się cules.

Pierwszy był prezydentem klubu w latach 1935-1936 i założycielem czasopisma „La Rambla”. Był też uznawany za jeden z ówczesnych symboli walki regionu o niepodległość. W momencie wybuchu wojny domowej w Hiszpanii nie wahał się ani chwili, po której stronie stanąć i jawnie poparł stronę republikańską, starając się wesprzeć ją finansowo.

W trakcie jednej z podróży do La Coruni, gdzie miał przekazać wsparcie finansowe dla wojsk republikańskich, został złapany przez żołnierzy gen. Franco i rozstrzelany. Legendy całej sytuacji dodaje fakt, że ostatnimi słowami, jakie miał wypowiedzieć Sunol tuż przed rozstrzelaniem były: „Viva La Republica!”.

Narcis de Carreras sprawował rządy w klubie w latach 60., mając błogosławieństwo samego Jordiego Puyola – wielkiej postaci katalońskiej walki o niepodległość. Odpowiadał on w znacznym stopniu za odrodzenie nastrojów niepodległościowych wśród ówczesnych kibiców Barcelony. W jednym z wywiadów dla gazety “La Vanguardia” wypowiedział zdanie stanowiącą jawną aluzję dot. katalońskiej tożsamości:

“Barcelona jest czymś więcej niż klubem piłkarskim, to duch, który zakorzeniony jest głęboko w nas, to barwy, które kochamy ponad wszystko”.

Stawianie takich tez w wywiadach w tamtym okresie stało się już łatwiejsze. Zbiegło się to w czasie z pewną odwilżą, która nastała po trudnych latach 50. i rządach generał Franco, który wszelkiego rodzaju ruchy separatystyczne kanalizował w samym zarodku.

Nic więc dziwnego, że Carreras ręka w rękę z Puyolem mogli solidnie pracować na to, aby Camp Nou stało się jednym z centrów ruchu niepodległościowego w regionie. Zresztą sam Jordi Puyol często pojawiał się w roli widza na stadionie, chociaż jak ciekawie zauważa hiszpański autor Carles Santacana – “bardziej niż piłkarski spektakl interesowali go widzowie”. Ta wypowiedź idealnie oddawała sedno całego zainteresowania partii politycznych działalnością klubu, którego kibice stanowili idealny grunt dla krzewienia nacjonalistycznych idei.

Symbolika i szczególna rola senyery

Tożsamość można budować również, przez podkreślanie różnic panujących pomiędzy poszczególnymi narodami. Robi się to, odwołując do symboliki i tradycji charakterystycznej dla danej grupy etnicznej. W przypadku Katalonii owymi symbolami mogą być przede wszystkim flaga i język, a także pielęgnowanie pamięci znanych postaci z historii danego regionu.

Blaugrana odgrywała i odgrywa nadal niebagatelną rolę w zachowaniu tej szczególnej symboliki na terenie Katalonii, gdyż Camp Nou niejednokrotnie stawało się miejscem kultywowania tradycji, a sami piłkarze utożsamiali się z miejscową kulturą i dbali o pamięć historyczną.

W przypadku Barcelony mówimy przede wszystkim o legendarnej fladze, zwanej w Katalonii senyera. Kibice Barcelony znani są z tego, że często wykorzystują wielkie flagowiska, aby ukazać swój sprzeciw przeciwko centralistycznej polityce Madrytu. Zwłaszcza lata 70. były okresem, w którym wybuchy nacjonalizmu były szczególnie częste, co wiązało się z nastaniem ery pofrankistowskiej i rozluźnieniem antyregionalistycznej polityki ze strony rządu w Madrycie.

W efekcie senyera była już wtedy, obok flag klubu, stałym elementem na stadionie Barcelony. Dochodziło również do takich prezentacji nacjonalistycznych nastrojów, jak ten z 1979 roku, kiedy to podczas finału Pucharu Zdobywców Pucharów wygranym z Fortuną Dusseldorf 4:3, kibice Barcelony przygotowali wielkie widowisko na trybunach stadionu w Bazylei, wypełniając je szczelnie katalońskimi flagami.

Zwyczaj świętowania tytułów i ukazywania swojego przywiązania do Katalonii za pomocą senyery nie należy jedynie do kibiców, ale także do piłkarzy, a nawet członków zarządu. Praktycznie po każdym zdobytym pucharze przez Blaugranę, piłkarze obwieszają się senyerą, a katalońska flaga dominuje na zdjęciach w relacjach pomeczowych.

Z dalszych przykładów, przypominam sobie zwycięstwo klubu w 2015 roku, gdzie w trakcie wielkiej fiesty na stadionie Camp Nou piłkarze często odziani byli w senyerę, a puchar przyozdobiony był z jednej strony flagą klubu, a z drugiej regionu. Xavi, podczas pożegnalnego przemówienia przed odejściem z klubu również miał na sobie senyerę. Jej elementy dostrzegalne były nawet w trakcie wspomnianego już finału Ligi Mistrzów z 2015 roku w Berlinie, mimo iż oficjalnie UEFA zakazuje występowania symboli politycznych na stadionach w trakcie tych rozgrywek.

Również członkowie zarządu klubu często ukazują swoje przywiązanie do żółto-czerwonego symbolu Katalonii, a przykładem może być, chociażby Joan Gaspart, były prezydent klubu, który w 1992 roku po zdobyciu przez klub pierwszego Pucharu Europy w Londynie, wykąpał się w Tamizie, mając na sobie założoną senyerę, co jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych momentów w historii klubu. Wyjątkowy stosunek do flagi ukazuje także tekst aktualnego hymnu Barcelony:

“Nieważne, skąd pochodzimy, czy z południa, czy z północy, ale zgadzamy się, wszyscy się zgadzamy, że łączy nas flaga…”.

Wiara, lojalność i armia Katalończyków

W Barcelonie dużą rolę przywiązuje się również do innego, fundamentalnego aspektu funkcjonowania regionu. W Katalonii silnie zakorzeniony jest katolicyzm i klub mocno osadzony jest w chrześcijańskich wartościach. Co ciekawe, nie wynika to tylko z wiary i idei reprezentowanych przez kibiców, ale przede wszystkim z działań, jakie klub podejmował na przestrzeni dziesięcioleci, aby za taki uchodzić. W tym celu Barcelona wykorzystywała m.in stadion Les Corts latach 30. jako kryjówkę dla księży, których podejrzewano o związki z prawicowymi instytucjami.

Dlatego też istotną rolę przywiązuje się do częstych odwiedzin klasztoru w Montserrat, będącego jednym z symboli Katalonii. Herb Barcelony znajduje się również w kościele Santa Maria del Mar, jako podziękowanie za pomoc w sfinansowaniu jego odbudowy przez władze klubu. Dodatkowo jednym z socios klubu był nawet Jan Paweł II, który członkostwo uzyskał po mszy świętej, jaką odprawił w 1982 roku na stadionie Camp Nou.

Struktura własnościowa klubu jest kolejnym elementem umożliwiającym budowanie tożsamości i więzi między kibicami a klubem. Jest to kolejny oczywisty argument, który jednak często jest lekceważony w tym kontekście. Fakt, że Duma Katalonii znajduje się w rękach kibiców i zyskują oni dzięki temu prawo głosów w wyborach prezydenckich, sprzyja zaangażowania i lojalności.

Interesującą kwestią jest także sposób, w jaki zagraniczni piłkarze podchodzili do katalońskiej tożsamości klubu. Świetnym przykładem jest tutaj chociażby legendarny Johan Cruyff, który jawnie odmówił Realowi Madryt i zdecydował się na transfer do FC Barcelony ze względu na powiązania „Królewskich” z rządami gen. Franco. W dodatku już po zakończeniu kariery piłkarskiej i przejściu na ławkę trenerską, Cruyff został selekcjonerem reprezentacji Katalonii w latach 2009-2013. Co ciekawe, była to jedyna drużyna poza Blaugraną, którą prowadził w trakcie swojej kariery trenerskiej.

Warto zauważyć, że nie każdemu piłkarzowi Barcelony pasowała katalońska tożsamość klubu i dbałość o tradycję. Emmanuel Petit, były reprezentant Francji i mistrz świata z 1998 roku, spędził w klubie z Camp Nou jedynie jeden sezon (2000-01).

W 2015 roku udzielił wywiadu, w którym stwierdził, że miał do czynienia w klubie z rasizmem i problemami na tle narodowościowym. Przyznawał, że mówiono mu, aby uczył się języka katalońskiego, a nie hiszpańskiego, gdyż tak naprawdę nie jest w Hiszpanii, a Katalonii. Wspominał również, że miał dość takich zachowań i uznawał, że jeżeli ktoś za bardzo się z czymś identyfikuje, w swoich poglądach może zbliżać się do rasizmu. I choć wielu może uznać słowa Francuza za dużą przesadę, świetnie obrazują one, jak klub podchodzi do kwestii swojej tożsamości.

Nawiązując do tego, warto może przytoczyć słowa Sir Bobby’ego Robsona, który o klimacie panującym w Barcelonie i jej rywalizacji z Realem Madryt wypowiedział się w następujący sposób:

Podróżowałem po całym świecie, widziałem najróżniejsze rywalizacje sportowe, ale ta jest szczególna. A wiecie dlaczego? Bo to są dwa oddzielne państwa. W przeszłości toczyli ze sobą wojny za pomocą prawdziwych armii i żołnierzy. Teraz armią Katalończyków są piłkarze Barçy.

Na sam koniec wspomnę może o tym, że w 2016 roku w związku z moimi studiami przejrzałem wzdłuż i wszerz kilka polskich stron pod kątem tego, czy w kontekście słowa FC Barcelona częściej używają przymiotnika „hiszpański” czy „kataloński”. Okazało się, że na trzech popularnych portalach traktujących o szeroko rozumianej piłce hiszpańskiej klub na żadnym z nich nie był określany jako hiszpański.

Co więcej, przeglądając kilkaset artykułów, natrafiłem jedynie na kilka przymiotników „hiszpański”, natomiast w głównej mierze przeważały takie określenia jak „kataloński”, „Duma Katalonii” czy też „Katalończycy”. Daje to dużo do myślenia, prawda?

PIOTR JUNIK

Źródła
  • C. Vinas, Barcelona Blaugrana. Niezwykły przewodnik po mieście śladami FC Barcelony, Wydawnictwo SQN, Kraków 2013
  • A. Relano, Barca vs. Real. Wrogowie, którzy nie mogą bez siebie żyć, Wydawnictwo Sine Qua Non, Kraków 2015
  • www.fcbarcelona.com
  • https://psychologiasportu.pl/fc-barcelona-wspolczesna-katalonska-armia/

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Piotr Junik
Piotr Junik
Sympatyk Realu Madryt i wszystkiego, co związane z hiszpańskim futbolem. Zafascynowany polityczno-społecznym aspektem piłki nożnej. Zawodowo projektuje i buduje najlepsze stoiska targowe w kraju.

Więcej tego autora

Najnowsze

Walka w Pucharze Polski, przyjazd finalisty, piłkarskie losy Rafała Kurzawy – reminiscencje po meczu Stali Rzeszów z Pogonią Szczecin

Pierwsza runda Pucharu Polski przyniosła sporo emocji. Jednym z najciekawiej zapowiadających się meczów była rywalizacja pierwszoligowej Stali Rzeszów z występującą w rozgrywkach PKO BP...

„Igrzyska życia i śmierci. Sportowcy w powstaniu warszawskim” – recenzja

Powstanie Warszawskie to czas, gdy wielu Polaków zjednoczyło się w obronie stolicy Polski. O sportowych bohaterach walk zbrojnych przeczytacie poniżej. Autorka Agnieszka Cubała jest pasjonatką historii...

„Nadzieja FC. Futbol, ludzie, polityka”. Nowa książka Anity Werner i Michała Kołodziejczyka

Cztery lata po premierze niezwykle ciepło przyjętej książki „Mecz to pretekst. Futbol, wojna, polityka”, Anita Werner i Michał Kołodziejczyk powracają z nowymi reportażami, w...