Czesław Michniewicz to dziesiąty selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski, który zadebiutuje na ławce najważniejszej drużyny kraju w tym stuleciu. Będzie jedenastym trenerem, który poprowadzi Biało-Czerwonych w XXI wieku, jednak Jerzy Engel swój debiut zanotował jeszcze w poprzednim stuleciu.
Jak wypadały debiuty poprzednich selekcjonerów, których zatrudniono już po 2000 roku? Odpowiedź znajdziecie w tym tekście.
Zbigniew Boniek: 21.08.2002, Polska – Belgia 1:1, mecz towarzyski
Po nieudanym występie reprezentacji Polski na mundialu w Korei i Japonii, z posadą selekcjonera pożegnał się Jerzy Engel. Dość niespodziewanie dla wszystkich, jest następcą został mający nikłe doświadczenie trenerskie Zbigniew Boniek. Zibi zamienił wówczas fotel wiceprezesa PZPN na miejsce na ławce.
21 sierpnia 2002 roku reprezentacja Polski rozgrywała jeden z dwóch zakontraktowanych sparingów z Belgią. Zgodnie z umową, jedno spotkanie miał odbyć się w Polsce, a drugie kilka miesięcy później w Belgii. Na stadionie Pogoni w Szczecinie zasiadło blisko 20 tysięcy kibiców. Dla fanów reprezentacji ze stolicy województwa zachodniopomorskiego, powody do radości były co najmniej dwa. Po pierwsze, kadra przyjechała do Szczecina po raz pierwszy od 32 lat, a po drugie – w bramce stanął wychowanek Pogoni, Radosław Majdan.
Tamto spotkanie było debiutem dla obu selekcjonerów. Aime Anthuenis przejął kadrę Belgii również na skutek nieudanego mundialu dla tego kraju. Organizacja samego meczu była dość chaotyczna. Sprzedano za dużo biletów, kibice siedzieli nawet w przejściach między sektorami.
Spotkanie zaczęło się dla Polaków doskonale, bo już w 6. minucie Maciej Żurawski wykorzystał błąd belgijskiego bramkarza i otworzył wynik meczu. Gra Biało-Czerwonych wyglądała dobrze, sporo zamieszania robił grający wówczas w Polonii Warszawa Paweł Kaczorowski.
Pomysłu na grę wystarczyło Polakom na 20 minut meczu. Wraz z upływem minut, do głosu coraz mocniej dochodzili Belgowie. Chwilę przed przerwą jedyny błąd w meczu popełnił Radosław Majdan, który za słabo wypiąstkował piłkę. Ta spadła pod nogi Wesleya Soncka, który dopełnił formalności. Majdan na drugą połowę nie wyszedł. Zmienił go Wojciech Kowalewski. Jak się okazało, dla Majdana było to pożegnanie z reprezentacją Polski.
Druga część gry to przewaga gości. Kowalewski kilkukrotnie musiał pokazywać swoje bramkarskie umiejętności. Ataki Polaków były nieskuteczne i chaotyczne. Pierwsi kibice zaczęli opuszczać stadion na dziesięć minut przed końcowym gwizdkiem. Wynik meczu już nie uległ zmianie.
Początek meczu z Belgią to najlepszy czas reprezentacji Polski pod wodzą Bońka. Później przyszły wymęczone zwycięstwa nad San Marino i Nową Zelandią, a także porażki z Łotwą i Danią. Po tej ostatniej, Zibi podziękował za pracę.
Kadencja Zbigniewa Bońka: 7 lipca 2002 – 3 grudnia 2002. Bilans: 5 meczów, 2 wygrane, 1 remis, 2 porażki, bramki: 5-4
Paweł Janas: 12.02.2003, Chorwacja – Polska 0:0, mecz towarzyski
Odejście Bońka sprawiło, że w Polskim Związku Piłki Nożnej znów zaczęto przeglądać CV trenerów. Zarząd z prezesem Michałem Listkiewiczem na czele postanowił powierzyć misję uratowania eliminacji do Euro 2004 Pawłowi Janasowi.
Popularny Janosik awansował z Legią Warszawa do fazy grupowej Ligi Mistrzów w 1995 roku. Trzy lata wcześniej był w sztabie reprezentacji olimpijskiej, która w Barcelonie wywalczyła srebrny medal.
W lutym reprezentacja Polski wyjechała do Splitu na miniturniej Trofej Marjan. W nim Biało-Czerwonych czekały mecze z Chorwacją i Macedonią.
Na początek Polacy zagrali z Chorwatami. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem. W dobrej dyspozycji byli bramkarze: Jerzy Dudek i Stipe Pletikosa. Najlepszą okazję bramkową dla polskiej reprezentacji zmarnował Emmanuel Olisadebe, powoli kończący karierę w narodowych barwach. Mimo braku goli, gra polskiego zespołu mogła się podobać.
– Cieszę się, że nie zacząłem pracy od porażki. Z czasem zespół będzie lepiej się zgrywać. Jestem zadowolony. Lepiej graliśmy w defensywie niż w ofensywie. Za szybko traciliśmy piłkę, zbyt dużo było chaosu, ale i tak jest dobrze jak na półtora treningu. Muszę pochwalić piłkarzy za walkę i ambicję
– mówił po meczu Janas.
Dwa dni później były obrońca odniósł swoje pierwsze zwycięstwo jako selekcjoner. Polacy pokonali Macedończyków 3:0. Janas pełnił tę funkcję przez 3,5 roku. Pożegnał się z posadą po przegranych mistrzostwach świata w Niemczech.
Kadencja Pawła Janasa: 20 grudnia 2002 – 10 lipca 2006. Bilans: 51 meczów, 31 wygranych, 6 remisów, 14 porażek, bramki: 100-55. Sukcesy: awans do mistrzostw świata 2006.
Leo Beehnakker: 16.08.2006, Dania – Polska 0:2, mecz towarzyski
Po rozwiązaniu kontraktu z Janasem, zarząd PZPN postawił na opcję zagraniczną. Selekcjonerem został Holender Leo Beenhakker, mający w CV pracę m.in. w Feyenoordzie, Ajaxie, Realu Madryt czy reprezentacji Holandii.
Beenhakker chwilę wcześniej zakończył pracę w federacji Trynidadu i Tobago. Zdołał wprowadzić reprezentację tego kraju do mistrzostw świata w Niemczech i choć przegrał wszystkie trzy mecze, to piłkarze z maleńkiego państwa potrafili postawić się Anglii, Szwecji i Paragwajowi.
Jego wymagania finansowe przekraczały możliwości PZPNu, więc część zobowiązań wziął na siebie jeden ze sponsorów kadry. Dzięki temu słynny szkoleniowiec mógł trafić nad Wisłę.
Niewątpliwie jednym z problemów, z jakimi mierzył się nowy selekcjoner, był brak znajomości polskich piłkarzy. Do kadry wrócił Jerzy Dudek, który od roku pełnił w Liverpoolu jedynie rolę zmiennika Jose Reiny.
Debiut Holendra przypadł na towarzyski mecz z Danią, która w tamtym czasie wybitnie nam nie leżała. Przegrał z nią Boniek na pożegnanie z kadrą, przegrał Janas na dwa tygodnie przed startem eliminacji do Weltmeisterschaft 2006. O historii rywalizacji obu reprezentacji możecie przeczytać w tekście Bartosza Dwernickiego.
Beenhakker podtrzymał tę niechlubną serię. W Kopenhadze Duńczycy wygrali 2:0. Jedną z bramek zdobył debiutant, który miał wówczas 18 lat i uchodził za wielką nadzieję duńskiego futbolu. Nazywał się Nicklas Bendtner.
Mówiąc, że polska drużyna nie zachwyciła, to tak naprawdę nic nie powiedzieć. Tak relacjonowano jej grę w tamtym meczu: Beenhakker chce, by jego drużyna długo utrzymywała się przy piłce. Ciekawe, jak to osiągnie z piłkarzami, którzy mają elementarne kłopoty z jej przyjęciem i celnym kopnięciem na więcej niż trzy metry. Na dodatek żąda pressingu – do przeciwnika z piłką ma dopadać zawsze dwóch polskich graczy. Tylko jak, skoro nie mają oni ani siły, ani szybkości – zazwyczaj podpierają się nosem już po kwadransie.
Później kadra Beenhakkera przegrała z Finlandią w Bydgoszczy na otwarcie eliminacji do Euro 2008. Następnie zremisował z Serbią, a na pierwsze zwycięstwo czekał do 7 października 2006 roku, kiedy Polska pokonała Kazachstan 1:0. Cztery dni później Biało-Czerwoni wygrali z Portugalią.
Beenkakker jako pierwszy selekcjoner wprowadził reprezentację Polski do turnieju finałowego o mistrzostwo Europy, który przegrał z kretesem. Mimo to pozostał na stanowisku, choć drużynie szło coraz gorzej, a do tego doszedł konflikt Holendra z nowym prezesem PZPN, Grzegorzem Lato. Król strzelców mundialu z 1974 roku zwolnił Leo w wywiadzie telewizyjnym po przegranym 0:3 ze Słowenią.
Kadencja Leo Beenhakkera: 11 lipca 2006 – 17 września 2009. Bilans: 47 meczów, 22 wygrane, 13 remisów, 12 porażek, bramki: 75-47. Sukcesy: awans do Euro 2008
Stefan Majewski: 10 października 2009, Czechy – Polska 2:0, el. MŚ 2010
Decyzja o zatrudnieniu następcy Beehnakkera była nad wyraz kuriozalna i stanowi jeden z symboli prezesury Laty. Zostały dwa mecze i tak przegranych eliminacji do mistrzostw świata w RPA, a w perspektywie przygotowanie zespołu do Euro 2012 i 3,5 roku bez meczu o stawkę.
Co zrobił Lato? Zatrudnił Stefana Majewskiego jako selekcjonera tymczasowego. Próżno było szukać tu logiki. Z góry było wiadomo, że trener odejdzie po dwóch meczach, niezależnie od ich wyników.
Majewski ma opinię szkoleniowca trudnego we współpracy, który ustala dziwne reguły. Na jego treningach nie wolno brać piłki w ręce, a zawodnikowi wolno zjeść pizzę, chyba że popije ją colą, wtedy musiał zapłacić tysiąc złotych kary.
Majewski odkurzył kilku zawodników. Z Czechami zagrali m.in. Dawid Janczyk, Piotr Polczak. Wśród bramkarzy zabrakło będącego w szczytowej formie Artura Boruca. Powołany został Jerzy Dudek, od czterech lat regularnie grzejący ławę. To zakrawało o sabotaż.
Mecz z Czechami był smutnym obrazkiem. Kompletnie rozbici wewnętrznie Polacy przegrali w Pradze 0:2. Tak to spotkanie relacjonował Robert Błoński:
Kwintesencją nieporadności była sytuacja z 52. min. Jakub Rzeźniczak zrobił wślizg w polu karnym, wybita piłka uderzyła w piętę Piotra Polczaka. Czeski rezerwowy Necid zorientował się, co wyniknęło z chaosu i kopnął w kierunku bramki. Seweryn Gancarczyk bezradnie patrzył, jak piłka odbija się od słupka i toczy do bramki. Arkadiusz Głowacki ukrył twarz w dłoniach.
Wieńczący eliminacje mecz ze Słowacją został przez kibiców zbojkotowany. Fani zawiązali ruch „Koniec PZPN”. Na pokrytym październikowym śniegiem Stadionie Śląskim zasiadło niespełna 5 tysięcy fanów. Słowacy wygrali 1:0 po samobójczym golu Seweryna Gancarczyka. Smutny obrazek smutnych czasów dla polskiej piłki reprezentacyjnej.
Kadencja Stefana Majewskiego: 17 września – 14 października 2002, 2 mecze, 2 porażki, bramki: 0-3
Franciszek Smuda: 14 listopada 2009, Polska – Rumunia 0:1, mecz towarzyski
Franz był selekcjonerem, którego domagał się lud. Miał za sobą trzy udane lata w Lechu Poznań, gdzie zbudował mocny zespół, który zanotował udane występy w Pucharze UEFA w sezonie 2008/09, w tym pamiętny mecz z Austrią Wiedeń. Tamtemu Lechowi zabrakło tylko wisienki – lub jak ktoś woli, truskawki – na torcie w postaci mistrzostwa Polski.
Debiut szkoleniowca, który wprowadził Widzew Łódź do Ligi Mistrzów, miał miejsce w listopadzie 2009 roku. Biało-Czerwoni przegrali w meczu towarzyskim z Rumunią 0:1. Forma polskiej drużyny odzwierciedlała też stan…murawy.
– Ja się nie załamuję. Wynik słaby, ale na tym koniec. Ze swojego debiutu zapamiętam tylko murawę. Tak fatalnej jeszcze nie widziałem – przyznał po meczu Smuda.
Pierwsza wygrana przyszła cztery dni później. W Bydgoszczy Polacy pokonali Kanadę 1:0. Smuda wydawał się mieć jasny plan, jak zbudować mocną kadrę na najważniejszą imprezę w historii polskiej piłki. Na dziewięć miesięcy przed rozpoczęciem Euro 2012, był o kilka sekund od historycznej wygranej nad Niemcami. Zremisował z Portugalią, ograł Argentynę (choć trzeba przyznać, że Albicelestes wystawili najgłębsze możliwe rezerwy). W kluczowym momencie jednak zawiódł.
Kadencja Franciszka Smudy: 29 października 2009 – 1 lipca 2012. Bilans: 37 meczów, 15 wygranych, 13 remisów, 9 porażek, bramki: 47-40
Waldemar Fornalik: 15 sierpnia 2012, Estonia – Polska 1:0, mecz towarzyski
Fornalik zmienił Ruch Chorzów z ligowego przeciętniaka w zespół, który w 2012 do ostatniej sekundy sezonu bił się o mistrzostwo Polski. Zespół Niebieskich ma w swoim DNA, ponieważ spędził w nim całą piłkarską karierę.
Był wymieniany w gronie faworytów do objęcia kadry od chwili, gdy wiadomo było, że wraz z końcem meczu z Czechami na Euro 2012, kadrę opuści Smuda.
10 lipca 2012 roku ogłoszono, że to Waldemar Fornalik zostanie nowym selekcjonerem. Postawiony przed nim cel był jasny: awans do mistrzostw świata w Brazylii.
Zanim Fornalik miał zacząć walkę o eliminacyjne punkty, mógł sprawdzić zespół w meczu towarzyskim. Biało-Czerwoni udali się do Tallina na sparing z Estonią.
Fornalik zapowiadał zmiany taktyczne w porównaniu do tego, co prezentowała kadra jego poprzednika. Jedyną faktyczną zmianą było przejście na grę dwoma napastnikami.
Presja wyniku w debiucie zwyciężyła nad chęcią przetestowania autorskich rozwiązań. W Tallinie na murawę wybiegło aż ośmiu piłkarzy, którzy zagrali z Czechami na Euro. Dość nudny mecz wygrali gospodarze. W doliczonym czasie gry Konstantin Vassiljev, dobrze znany polskim kibicom z gry w Jagiellonii i Piaście, strzelił gola z rzutu wolnego.
Po kolejnych meczach wydawało się, że były to złe miłego początki. Kadra Fornalika zdobyła punkty na trudnym terenie w Podgoricy, wygrała z trudem z Mołdawią 2:0 i zremisowała z Anglią. Wszystko posypało się po porażce u siebie z Ukrainą 1:3. Fornalik pożegnał się z pracą w PZPN po zakończeniu eliminacji do brazylijskiego mundialu, w których zdołał wygrać tylko trzy mecze – dwa z San Marino i jeden z Mołdawią.
Kadencja Waldemara Fornalika: 10 lipca 2012 – 16 października 2013. Bilans: 18 meczów, 8 wygranych, 4 remisy, 6 przegranych. Bramki: 33-22
Adam Nawałka: 15 listopada 2013, Polska – Słowacja 0:2, mecz towarzyski
Po nieudanej kadencji Fornalika, nowy zarząd PZPN ze Zbigniewem Bońkiem na czele, postawił na kolejnego trenera, związanego ze śląskim klubem. Adam Nawałka prowadził wówczas Górnika Zabrze, choć bez takich sukcesów, jakie w Ruchu osiągał jego poprzednik.
Nawałka był przekonany, że w polskiej lidze znajdzie wielu piłkarzy, prezentujących poziom reprezentacyjny. Szybko wycofał się z tego pomysłu, ale kto z nas nie pamięta powołań dla Rafała Leszczyńskie, Rafała Kosznika, Pawła Olkowskiego czy Macieja Wilusza?
Z drugiej strony, to właśnie z ekstraklasy Nawałka wyciągnął Michała Pazdana, powoływanego już za czasów Beenhakkera, a z Chin na kadrę przyjeżdżał Krzysztof Mączyński. Obaj okazali się kluczowymi postaciami zespołu Nawałki.
Kiedy w listopadzie 2013 roku Europa walczyła w barażach o ostatnie bilety do Brazylii, polski zespół grał sparing ze Słowacją. Biało-Czerwoni zaprezentowali się blado i przegrali 0:2 po bramkach straconych w odstępie ośmiu minut.
Polscy piłkarze nie potrafili pokazać „zęba”. Ustępowali Słowakom w większości elementów. Nie potrafili poważnie zagrozić bramce Matusa Kovacika, nie pokazali jakości. Nasi południowi sąsiedzi nie forsowali tempa, grali spokojnie w obronie i niekiedy groźnie kontrowali – relacjonowano ten mecz w TVP Sport.
Cztery dni później Polacy bezbramkowo zremisowali z Irlandią. Taki początek kadencji Adama Nawałki nie zapowiadał, że za jedenaście miesięcy Biało-Czerwoni ograją mistrzów świata, by później otrzeć się o strefę medalową Euro 2016 i w bardzo dobrym stylu awansować na mundial w Rosji.
Kadencja Adama Nawałki: 1 listopada 2013 – 31 lipca 2018. Bilans: 50 meczów, 26 wygranych, 15 remisów, 9 porażek, bramki: 99-49. Sukcesy: ćwierćfinał Euro 2016, awans do mistrzostw świata 2018
Jerzy Brzęczek: 7 września 2018, Włochy – Polska 1:1, Liga Narodów
Bo przegranym mundialu w Rosji, Adama Nawałkę zastąpił Jerzy Brzęczek. – Ma ogień w oczach – mówił o nowym selekcjonerze Zbigniew Boniek.
Brzęczek debiutował w meczu o punkty. Biało-Czerwoni przystąpili do rywalizacji w pierwszej w historii edycji Ligi Narodów, nowego formatu stworzonego przez UEFA, którego celem było zwiększenie przychodów europejskiej federacji zmniejszenie liczby meczów towarzyskich o pietruszkę.
Paradoksalnie, pierwszy mecz Brzęczka w roli selekcjonera był jego najlepszym. Polska zremisowała w Bolonii z Włochami 1:1. Bramkę dla naszego zespołu zdobył Piotr Zieliński. Biało-Czerwoni grali z pomysłem, potrafili prowadzić grę i skutecznie utrudniali przeciwnikom ich próby ataku. Zdaniem wielu ekspertów, Polska była lepszym zespołem.
„Debiut jak z marzeń Jerzego Brzęczka był o krok. Polacy zagrali naprawdę dobre spotkanie i można mieć pewien niedosyt po piątkowym spotkaniu. Ale remis przed meczem wzięto by w ciemno, dlatego nie ma na co narzekać” – pisano na portalu Sport.pl.
W kolejnych meczach polscy piłkarze zatracili dobry styl z Bolonii. Choć potrafili wygrywać, przychodziło im to w męczarniach. Jerzy Brzęczek zrealizował postawione przed nim cele: utrzymał drużynę w pierwszej dywizji Ligi Narodów (z małą pomocą UEFA) i awansował do mistrzostw Europy 2020. W nich nie dane mu było zasiąść na ławce trenerskiej. Na początku 2021 roku został zwolniony.
Kadencja Jerzego Brzęczka: 1 sierpnia 2018 – 18 stycznia 2021. Bilans: 24 mecze, 12 wygranych, 5 remisów, 7 porażek, bramki: 36-20. Sukcesy: Awans do ME 2020
Paulo Sousa: 25 marca 2021, Węgry – Polska 3:3, el. MŚ 2022
Po rezygnacji z usług Brzęczka, Boniek sięgnął po trenera zagranicznego. Słynne „Zibi? Top!” weszło już do kanonu powiedzonek piłkarskich. Paulo Sousa ładnie opowiadał o piłce na konferencjach prasowych, dziękował za każde pytanie. Na boisku pokazał, że ma nosa do zmian.
Polska rozpoczynała eliminacje do katarskiego mundialu. Na początek – wyjazd na mecz z Węgrami. Mecz z gatunku tych do wygrania, żeby zapewnić sobie komfort w dalszej części eliminacji.
Wróciliśmy z Budapesztu z jednym punktem, dzięki remisowi 3:3. Polacy łatwo stracili dwa gole, by w drugiej połowie, po wejściu rezerwowych, odrobić je w…minutę. Węgrzy znów wyszli na prowadzenie, a remis uratował Robert Lewandowski.
To, co martwiło, to proste błędy w obronie. Sousa przeszedł na system z trójką defensorów. To, co mogło napawać optymizmem, to właściwe reagowanie selekcjonera na boiskowe wydarzenia, gra do końca i skuteczność w ataku.
Okazało się, że Sousa nie ma patentu na drużyny z naszej półki, nie mówiąc już o wyżej notowanych ekipach. W czasie swojej kadencji, wygrał sześć spotkań: po dwa z San Marino, Andorą i Albanią. Portugalczyk zrezygnował z pracy w Polsce przy pierwszej możliwej okazji.
Kadencja Paulo Sousy: 21 stycznia – 29 grudnia 2021. Bilans: 15 meczów, 6 wygranych, 5 remisów, 4 porażki. Bramki: 37-20
Podsumowanie
Selekcjonerzy-debiutanci nie mają łatwego zadania. Bilans przedstawionych trenerów to 4 remisy i 5 porażek. Ostatnim, który wygrał w debiucie, był Janusz Wójcik. W 1997 roku rozpoczął kadencję od zwycięstwa 1:0 w sparingu z Węgrami.
Przed Czesławem Michniewiczem debiut na Hampden Park w Glasgow. Jak zakończyło się nasze ostatnie spotkanie na tym stadionie? Zostawiam Was, drodzy Czytelnicy, z ostatnią akcją meczu Szkocja – Polska w 2015 roku.
Hppn.pl
Debiut Bońka. Polska - Belgia 1:1
Polska - Dania na przestrzeni lat
Polska – Rumunia 0:1 (https://tvn24.pl)