Jerzy Chromik po 40 latach pracy zawodowej przeszedł na zasłużoną emeryturę. Postanowił przypomnieć swoje najlepsze teksty, a efektem tej pracy jest pierwszy tom jego „Remanentu”, wydany nakładem SQN.
Miał być wywiad-rzeka z Włodzimierzem Szaranowiczem, a ukazał się „Remanent”. Po sporym sukcesie (zasłużonym!) książki „On, Strejlau”, Jerzy Chromik i Wydawnictwo SQN zapowiadali drugą część, czyli podobną w formie książkę „On, Szaran”. Gdzieś tam między wierszami sugerowano, że docelowo będzie trylogia, którą zamknie „On, Szpak”. Książka o Włodzimierzu Szaranowiczu faktycznie powstała, ale napisała ją z wybitnym dziennikarzem jego córka, Marta Szaranowicz-Kusz.
Tu niektórym należy się kilka zdań wyjaśnienia, dlaczego nie powstała nasza książka „On, Szaran”. Prace nad nią zaczęliśmy 1 maja 2019 roku. Choroba Włodka nie pozwalała na zbyt częste spotkania. A gdy w marcu 2020 roku nakryła nas pandemia, stało się oczywiste, że obcy w domu jest zbyt dużym zagrożeniem. Ostatecznie czytelnicy dostali wzruszającą „spowiedź ojca”, napisaną z córką Martą. (s. 19)
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Książka „Szaranowicz. Życie z pasja” jest kapitalna, a Jerzy Chromik miał czas na stworzenie „Remanentu”. Zanim przejdę do recenzji, słów kilka o autorze.
Jest on często mylony z nazywającym się dokładnie tak samo wybitnym lekkoatletą i członkiem Wunderteamu. Nawet po wpisaniu w „google” Jerzy Chromik, przy informacji o biegaczu długodystansowym wyświetla się zdjęcie dziennikarza. Jak sam wspomina w swojej książce, ojciec nadał mu imię Jerzy właśnie na cześć lekkoatlety.
Jerzy Chromik dziennikarz kariery sportowej nie zrobił, mimo że w rodzinnym Radzyniu Podlaskim imał się wielu sportów. Studia ukończył we Wrocławiu, po czym przeniósł się do Warszawy, gdzie ukończył Pomagisterskie Dzienne Studium Dziennikarstwa UW. Uczyła go tam sława polskiego reportażu Krzysztof Kąkolewski (polecam tegoż kapitalne „Co u pana słychać?”), za reportaż dyplomowy o żołnierzu gen. Kleeberga otrzymał od niego czwórkę. A potem dostał się na staż do tygodnika „Sportowiec” i tak to się wszystko zaczęło.
Głośno o Jerzym Chromiku zrobiło się wskutek sławnego wywiadu z Dariuszem Dziekanowskim, gdzie padła legendarna już fraza:
Wsiadam wtedy do samochodu i wyjeżdżam do stolicy na dyskotekę. Po minięciu tablicy z napisem „Warszawa” otwieram szybę i powiew innego powietrza wpływa na mnie kojąco. (s. 34)
Przyznam się bez bicia, że wywiad ten kojarzyłem, ale pewny byłem, że z „Dziekanem” rozmawiał nieodżałowany Paweł Zarzeczny. Także przepraszam Jerzego Chromika, bo to on skłonił (podczas długiej nasiadówki przy procentowych napojach) piłkarza do takiej szczerości. Po spisaniu rozmowy „Dziekan” się pod wszystkim podpisał, jego kariera w Widzewie była skończona, za to kariera dziennikarska Jerzego Chromika właśnie wypłynęła na szersze wody.
Do końca lat osiemdziesiątych „Sportowiec” miał się znakomicie, ale potem nadeszły ciężkie czasy dla tego tygodnika. Jerzy Chromik przeszedł do „Meczu”, potem była jeszcze praca w „Expressie Wieczornym”, „Przeglądzie Sportowym” i na chwilę w reaktywowanym „Sportowcu”. W 2006 r. zakotwiczył w TVP Sport i po 15 latach przyszedł czas na emeryturę.
Jerzy Chromik pióro ma lekkie i zgrabne, o czym wielokrotnie przekonywałem się podczas czytywania strony TVP Sport. Posiada też dar obserwacji i umiejętnego przepytywania (czy nawet osaczania, jak sam przyznaje) ludzi podczas wywiadów, dzięki czemu są bardziej szczerzy niż przed rozmową zakładali. Jeśli do tego wszystkiego dodamy wieloletnie doświadczenie i naukę pobieraną od starszych kolegów po fachu (np. od Krzysztofa Kąkolewskiego czy Macieja Biegi), to efekt musi być bardzo dobry.
„Remanent” liczy prawie 500 stron, ale „płynie się” przez tę książkę i całość można przeczytać nawet w jeden dzień. Zaczyna się od mocnego uderzenia, czyli przywoływanego już wywiadu z Dariuszem Dziekanowskim. Potem mamy kolejne – zwrócę uwagę choćby na te Jackiem Zioberem („Grenadier Napoleona” z 1990 r.) czy podwójne z Maciejem Szczęsnym („Lambada kaprali z 1990 r. i „Rencista” z 2002 r.) i Krzysztofem Czemarmazowiczem („Sufler w czerni” z 1985 r. i „Sufler w czerni. Ciąg dalszy nastąpił…” z 2020 r.) Takich powrotów po latach mogłoby być więcej – to bardzo ciekawe, jak dany bohater wypowiadał się w szczytowym momencie swojej kariery, a jak pewne rzeczy oceniał po latach.
Inne wywiady może aż takiego wrażenia nie zrobiły, ale każdy jest ciekawym znakiem czasów. „Sztuka wywiadu” to część pierwsza (i największa) „Remanentu”. Druga to „Proszę czekać, będzie… korespondencja!” – tutaj Jerzy Chromik przypomina swoje relacje z pierwszej wielkiej imprezy, na którą pojechał w roli dziennikarza, czyli Euro 1988. Dla mnie to chyba najlepsza część, bo nie dość, że relacje barwne i ciekawe, nie skupiające się tylko na piłce nożnej, to pojawiają się jeszcze miłe memu sercu wątki irlandzkie (szkoda, że nie ma ich więcej!).
Wreszcie trzecia część, czyli „Piękno reportażu”. Zaczyna się od wspominanego już tekstu o losach kapitana Henryka Jasionowskiego we wrześniu i październiku 1939 r. Poza jednym przypadkiem mamy tutaj reportaże z lat osiemdziesiątych, dzięki którym odświeżamy sobie losy nieco zapomnianych już piłkarzy.
Pomysł Jerzego Chromika i Wydawnictwa SQN na taki zbiór tekstów jest bardzo dobry i niezmiernie mnie cieszy, że nie jest to jednorazowa inicjatywa, a początek większej serii. Oby jak najdłuższej – może to zachęci także innych zasłużonych dziennikarzy to takiego podsumowania swojej zawodowej kariery?
Książkę „Remanent” można chyba uznać za początek antologii twórczości Jerzego Chromika. Jeśli miałbym się czegoś czepiać, to zabrakło mi dwóch rzeczy. Po pierwsze, chyba lepiej byłoby, gdyby w poszczególnych częściach teksty były ułożone chronologicznie. Może to moje kronikarskie skrzywienie, ale kiedy czytam najpierw wywiad z 1988 r., chwilę później z 1985 r., by następnie przeskoczyć do 1990 r., a wszystko jeszcze chcę odnieść do późniejszych losów „wywiadowanych”, to w głowie robi mi się mały mętlik.
Druga rzecz to dzisiejsze komentarze Jerzego Chromika do tekstów sprzed lat. Autor zdradził kulisy słynnego wywiadu z Dariuszem Dziekanowskim, ale już w przypadku innych tekstów czasem mamy dosłownie kilka słów o danym bohaterze. A chętnie bym się dowiedział: jak wyglądał sam wywiad, gdzie został przeprowadzony, jakie wywołał reperkusje, czy rozmawiał jeszcze z jego bohaterem, czy ktoś się obraził?
Oprócz tego przydałoby się trochę więcej takiej dziennikarskiej „kuchni”, np. – jak wyglądały delegacje, stosunki z piłkarzami, zmagania z cenzurą? Czy można było rozmawiać z piłkarzem, który uciekł za granicę? Zachęcam Jerzego Chromika, żeby po prostu częściej przeplatał swoje stare teksty refleksjami z dzisiaj. A jeśli to wydłuży całą serię „Remanentu”, to nawet lepiej.
„Remanent. Teksty wybrane nie tylko z magazynu Sportowiec” to bardzo dobra publikacja. Dzięki niej otrzymujemy bardzo ciekawy wycinek historii polskiej piłki, a także zbiór tekstów na najwyższym poziomie. Polecam gorąco i czekam niecierpliwie na część drugą.
BARTOSZ BOLESŁAWSKI