Wywiad: Michał Mormul

Czas czytania: 11 m.
0
(0)

Większość może kojarzyć go z Twittera, gdzie w dosyć oryginalny sposób wchodzi w interakcje z innymi użytkownikami. Poza tym aktywnie działa na płaszczyźnie groundhoppingu, promując prowincjonalny futbol, wykorzystując do tego profil na Facebooku z PiwerkiemPrzezStadiony. W przeszłości związany z DevilPage, dziś współtworzy z Futboholikiem vloga FutbolFucktory. Mam przyjemność rozmawiać z Michałem Mormulem, czyli człowiekiem, dla którego zgodnie z zasadą „albo grubo, albo wcale”, nie ma półśrodków.

Zanim przejdziemy do wywiadu, zachęcam do śledzenia Michała na Twitterze. Rzuć też okiem na jego profil na facebooku i inne odnośniki, które znajdziesz w dalszej części wywiadu.

ZOBACZ MICHAŁA NA TWITTERZE

Bartek Matulewicz: Rozpocznę od pytania, z którego kojarzy Cię pewnie większość Twittera – „czy lubi Pan pić piwerko”?

Michał Mormul: zadaję to pytanie, zawsze licząc na odpowiedź, której sam bym udzielił, czyli „oj bardzo”.

W takim układzie poszerzmy ten wątek. Jakie piwerko jest twoim ulubionym?

Mam swoje ulubione firmy, ale nie chcę ich wymieniać, bo nikt mi za to nie zapłacił. Chociaż za odpowiednią stawkę, mogę się sprzedać i powiedzieć, że nawet któryś z koncerniaków jest dobry.

To mnie trochę zaskoczyłeś. Przecież prawdziwy piwoholik jest zwykle jednocześnie koncerniakosceptykiem. Tak jak Magda Gessler nie jada kebabu w budzie, a Papież jadał tylko najlepsze kremówki, tak też Ciebie dotąd znałem jako osobę, która mając do wyboru dobre piwo w cenie kilku koncerniaków, wybierze tę pierwszą.

Jak mnie znasz, to pewnie wiesz, że jedno piwo w przyrodzie nie występuje (śmiech), ale jakbyś postawił przede mną jednego dobrego krafta i czteropak z marketu, to wybrałbym tę pierwszą opcję. Wszystko też zależy od stylu piwnego i okoliczności.

No właśnie, jak to jest z tymi stylami? Każdy piwosz-neofita ma swój ulubiony gatunek i jestem ciekawy, jaki jest twój.

Lubię apy, ipy, soury, ale też wszelkie ciemne piwa. Jak widzisz, rozstrzał jest duży. Gdybym miał jednak postawić jeden rodzaj jako ten najlepszy, to byłby to RIS (Russian Imperial Stout).

Wracając jednak do Twittera – ilu osobom zadałeś pytanie o piwerko?

Nie mam pojęcia, naprawdę ciężko to zliczyć, bo czasami wrzucam je niemalże odruchowo.

Ale na pewno pamiętasz te wyjątkowe odpowiedzi – z czyjej jesteś najbardziej dumny?

Na początku, gdy dopiero rozkręcałem się z Twitterem i tym pytaniem, odpowiedział mi Zbigniew Boniek. Niestety jego odpowiedź mnie lekko zmartwiła, bo napisał, że lubi je pić tylko czasami. Z kolei Krzysztof Stanowski był już w swojej odpowiedzi bardziej otwarty do tematu chmielu.

No właśnie. Tu odpowiedź Zbigniewa Bońka, tam rozmowy ze Stanowskim, do tego twoje wzmianki komentuje sam Janusz Piechociński. Skąd fenomen Mormula na Twitterze?

Ciężko mówić o fenomenie, bo nawet biorąc pod uwagę środowisko piłkarskie czy czysto groudnhooperskie, a na tym mi bardzo zależy, to na Twitterze obserwuje mnie relatywnie niewiele osób. Oczywiście wchodzę w interakcje z wieloma znanymi osobami i wydaje mi się, że grunt to ta otwartość, bezpośredniość i pomysł na siebie. Naturalność jest chyba najważniejsza. Natomiast jeżeli chodzi o Pana Janusza, to o nim można powiedzieć, że jest absolutnym fenomenem. Niestety nie znam go osobiście, ale jestem dumny, że śledzi moje wpisy i czasem je komentuje, szczególnie poczynania „piłkarskie”.

Czy jest Twitterowa znajomość, która jest dla Ciebie najbardziej satysfakcjonująca?

Nie ma jakiejś konkretnej osoby, którą chciałbym publicznie wyróżnić, bo wiem, że jest co najmniej kilka znajomości z Twittera, które są mi szczególnie bliskie i są dla mnie ważne. Te osoby czytając rozmowę pewnie wiedzą, że o nich mówię.

Jakiś czas temu rozpocząłeś z Futboholikiem tworzyć FutbolFucktory – opowiedz trochę o tym projekcie – co go wyróżnia na tle innej publicystyki Youtubowej?

Przede wszystkim nie chcemy, aby był to typowy program piłkarski. Tych jest teraz aż za dużo i jakby ktoś chciał je wszystkie ogarnąć, to musiałby ich słuchać bez przerwy. Nie ma też się co oszukiwać, że są ludzie, którzy robią to lepiej, niż zrobiłbym to ja z Futboholikiem. Nasze założenie było takie, że ma to wyglądać tak, jakbyśmy po prostu siedzieli sobie przy piwie i komentowali różne wydarzenia. Czasem znajomi nam mówili, że powinniśmy w to pójść, więc w końcu ich posłuchaliśmy. Niestety koronawirus już na samym początku zahamował nasze działania, ale mogę zapewnić, że na ten moment nie chcemy rezygnować z formatu. Mamy trochę nowych pomysłów, ale nie chcę ich zdradzać.

Odejdźmy od Twittera. Z piwerkiem przez stadiony – skąd wziął się pomysł na ten projekt? Czy rozwinął się zgodnie z oczekiwaniami, czy jednak liczyłeś na większe zasięgi?

Fanpage założyłem, ponieważ był okres, gdy na swoją prywatną tablicę wrzucałem sporo zdjęć z meczów w niższych ligach. Chciałem oszczędzić tego znajomym, szczególnie tym, którzy nie interesują się piłką. Celów sobie nie zakładałem, bo prawdę mówiąc, byłem przekonany, że po miesiącu mi się to znudzi. Fanpage ma dwa lata i rozwija się, jak się rozwija. Pewnie mogłoby być lepiej, ale często zwyczajnie nie chce mi się tego ogarniać.

Wielu szczególnie początkujących Groundhopperów chwali się, ile stadionów odwiedziło. Jak to jest w twoim przypadku?

Nie robię tego dla poklasku i nie liczę meczów i stadionów – zresztą, nawet gdyby mi się chciało, to nie jestem w stanie tego zliczyć.

michał mormul 2
Wywiad: Michał Mormul 3

Mimo wszystko chyba jesteś w stanie mniej więcej oszacować rząd wielkości. Jak często bywasz na meczach?

Z tym bywa różnie. Czasem w jeden weekend jestem na pięciu, a w kolejne trzy zaliczę łącznie jeden czy dwa. Jak widzisz, rozstrzał jest ogromny, a dodatkowo biorąc pod uwagę długi horyzont czasowy, szacowanie mija się z celem.

No tak, często są to spontaniczne akcje, jak chociażby podczas naszego ostatniego wyjazdu na Derby Manchesteru.

Dokładnie – całkiem spontanicznie wyszło, że oprócz United udało nam się zahaczyć o mecz Salford. Chociaż ciężko mówić o meczu, bo tego zobaczyliśmy niewiele. Zresztą cała historia jest bardzo ciekawa. Na miejscu okazało się, że nie ma już biletów, ale wrodzone zdolności negocjacyjne przekonały ochroniarza do wpuszczenia nas na stadion – celowo napisałem o stadionie, a nie meczu, bo najwięcej strzałów zobaczyliśmy na stadionowym barze (śmiech)

Przyznam, że trochę żałuję, iż nie udało mi się wybrać z Wami, bo początkowo sam inicjowałem ten trip. Niestety drugi raz z rzędu planowałem Salford i drugi raz mi się nie udało.

Widzisz – zabrakło ci tej spontaniczności i zmysłu groundhoppera.

Śledząc twoje stadionowe podróże, wybierane mecze i okoliczności im sprzyjające, nie pomylę się, jeśli stwierdzę, że wolałbyś nudny mecz ze znajomymi, niż wybitne widowisko samotnie?

Zdecydowanie masz rację. Dla mnie groundhopping to nie tylko mecze, ale także zajebiści ludzie. Poznałem masę genialnych osób, zarówno podczas wyjazdów na Śląsk, United, kadrę jak i na najniższe ligi. Lubię przebywać w gronie swoich znajomych, więc wyjazd samemu odebrałby mi 90% frajdy. Zresztą, kto mnie zna, ten wie, że często powtarzam, że sam mecz jest najnudniejszą częścią wyjazdu (śmiech).

Ostatnio wdałeś się w dyskusję ze Stanowskim na temat weszlotravel. Masz duże doświadczenie w jeżdżeniu na mecze. Czy widzisz jakiekolwiek uzasadnienie wyjazdów turystycznych z biurami tego pokroju?

Sam z takiej oferty nie skorzystam, bo wolę wszystko załatwić sam. Rozumiem jednak, że są tacy ludzie, którzy wolą zapłacić więcej i mieć wszystko zorganizowane. Ci co czytali moją rozmowę ze Stanowskim, mogli to inaczej odebrać, ale ja cenię to biuro i umiejętność zorganizowania takich wyjazdów. Łatwiej jest bowiem mi raz na jakiś czas ogarnąć wyjazd dla siebie czy kogoś ze znajomych niż regularnie dla całych grup. Niektórzy też wolą zjeść się czy wyspać w lepszych miejscach i inaczej spędzać czas niż to wygląda na #MiszaTravel, jak to roboczo nazwał któryś z moich kolegów. Niemniej, jeżeli ktoś lubi dobrze się bawić podczas wyjazdów, do spania nie jest po potrzebny Hilton, na obiad może być burger czy pizza, to wpadajcie do MUSC Poland. Gwarantuję, że wyjazd można ogarnąć kilkukrotnie taniej, niż oferuje to wspomniane Weszło.

A jak radzi sobie groudhooper w czasach pandemii?

Słabo. Meczów brakuje, ale cóż… no nic z tym nie można zrobić. Pozostaje mieć nadzieje, że jak najszybciej będzie nam dane wrócić na trybuny.

Rzeczywiście teraz jest ciężko, więc powspominajmy Topy. Czy mógłbyś wskazać 3 najważniejsze mecze, na których byłeś?

Przyznam, że pytania o TOP się spodziewałem, ale i tak jest mi trudno na to odpowiedzieć. Mam wiele meczów, które są dla mnie bardzo ważne, ale spróbujmy.

W tym gronie na pewno jest mecz, którego niedawno mieliśmy ósmą rocznicę. Mowa tu o spotkaniu Wisły Kraków ze Śląskiem Wrocław, w którym Śląsk zapewnił sobie mistrzostwo kraju. Świętowanie mistrzostwa Polski swojej drużyny bezpośrednio na stadionie to absolutnie niezapomniana sprawa. Drugi z meczów to pierwsza wizyta na Old Trafford i pojedynek Manchesteru United z Liverpoolem. W kolejnych latach byłem na meczach „Czerwonych Diabłów”, na których bardziej mi się podobało, jednak to ten debiut pozostaje najważniejszy. Skoro był Śląsk i United, to musi być też kadra. Na początku myślałem, aby wskazać jedno ze spotkań rosyjskiego mundialu, ale ostatecznie postawię na Armenia v Polska w Erywaniu w eliminacjach do tego turnieju. Wizyta w Armenii wiązała się także z kilkudniowym urlopem w gronie znajomych, który bardzo się udał, stąd ten wybór.

Wielu może ci zazdrościć, bo wygląda na to, że spełniłeś swoje stadionowe marzenia. Czy może jest jednak jeszcze coś, co siedzi w twojej sferze marzeń.

Jeżeli chodzi o największe wyjazdowe marzenia, to już udało się je spełnić. Udało się pierwszy raz pojechać na mecz Manchesteru United i wyjazdowe mecze tej samej drużyny zarówno w rozgrywkach krajowych, jak i europejskich pucharach. Kolejnymi marzeniami było zobaczenie ze stadionu, jak Śląsk Wrocław zdobywa mistrzostwo kraju, a także wyjazd z WKS-em na mecze w Europie. To także już za mną. Podobnie jest z kadrą, tutaj największym marzeniem było zobaczenie meczu reprezentacji na wielkiej imprezie, a to udało się w Rosji. Mogę więc powiedzieć, że marzy mi się, aby to wszystko powtórzyć.

A gdybyś miał wymienić coś nowego?

Boca Juniors v River Plate. Odwiedzić stadion tych pierwszych udało mi się 9 czy 10 lat temu, ale niestety bez meczu. Totalnie wówczas nie ogarnąłem tematu, bo było to do zrobienia. Niewybaczalny błąd. Oby była okazja to naprawić.

Głęboko Ci tego życzę. Przejdźmy do wątku związanego z twoją trzecią pasją, czyli Manchesteru United. Zróbmy to jednak płynnie i połączmy z wątkiem stadionowym. Coraz bardziej realne są trybuny stojące na Old Trafford. Co sądzisz o tym pomyśle?

Ostatnio nawet chyba pojawiła się informacja, że klub dostał zgodę na instalację 2 000 mecz na tzw. self-standing z barierkami. Jest to pierwszy, ale bardzo ważny krok. Doping prowadzony na stojąco jest przecież bardziej żywiołowy, głośniejszy, łatwiej się zsynchronizować. Krótki mówiąc, jest po prostu lepszy.

Dla wielu wyjazd na Old Trafford jest marzeniem, które zderza się z rzeczywistością wraz z jego spełnieniem. Często mówi się o piknikowej atmosferze. Jak ty to oceniasz i jak to wygląda w porównaniu do Ekstraklasy?

Angielska kultura kibicowania, szczególnie styl casual, bardzo mi się podoba, ale obecnie nie ma porównania, szczególnie na meczach domowych. Różnica jest taka jak pomiędzy poziomem obu lig, tylko że tutaj z korzyścią dla naszej Ekstraklasy. Specjalnie podkreśliłem, że mam na myśli mecze domowe, bo wyjazdu w Anglii wyglądają inaczej. Trochę można poszperać na ten temat w Internecie, trochę podpytać znajomych, ale najlepiej odczuwa się to na własnej skórze. Sam byłem na dwóch meczach wyjazdowych United na Wyspach. Na nieistniejącym już Upton Park w 2010 roku oraz wspomnianym Bournemouth. Nie da się tego porównać do spotkań domowych. Jak koncernowe piwo bezalkoholowe do dobrego kraftu. W zasadzie ciężko uwierzyć, że aż taka różnica.

Jak myślisz, skąd aż taka różnica?

Po pierwsze na wyjazdach spokojnie można stać, nikt nikogo nie upomina, bo stewardzi musieliby się czepiać w zasadzie całej trybuny, a poza tym spora część ekipy wyjazdowej nie chodzi na mecze na Old Trafford i ogląda je w pubach. W sumie nie ma co się dziwić. Po co po raz kolejny wydawać kilkaset funtów na karnet czy kilkadziesiąt na bilet, aby znów obejrzeć mecz z tej samej perspektywy na tym samym krzesełku, skoro nie można tam się nawet swobodnie pobawić? Dla nas w Polsce każdy wyjazd na taki mecz może wydawać się przeżyciem, ale z ich perspektywy może to wyglądać inaczej. Myślę, że sam z czasem bym odpuścił większość meczów domowych, jakby atmosfera na stadionie była jaka była. Zaoszczędzoną kasę lepiej wydać na porządny wyjazd lub uciechy w pubach.

A jak się to ma do polskiej atmosfery na trybunach? Wielu się spiera na temat tego, gdzie jest lepiej. Jako kibic polskiej piłki, na pewno masz swoje zdanie na ten temat.

Wspomniałem już, że bardzo cenię atmosferę na polskich stadionach. W ogóle jestem zdania, że często to najaktywniejsi kibice bardziej przyciągają pozostałych fanów na stadiony niż często wątpliwej jakości piłkarze. O poziomie naszej ligi świadczą występy w europejskich pucharach, a jeżeli o czymś mówiło się za granicą z uznaniem to przecież nie o ich dyspozycji, a o oprawach na polskich stadionach. Wiem, że zaraz znajdą się tacy, którzy zaczną wyciągać brudy i mówić o rzeczach, które na stadionach nie powinny mieć miejsca i słynne, że „na zachodzie sobie poradzili”, ale po latach kłótni nie chce mi się już dalej w nie wdawać. Powiem tylko, że jakby nasi ligowcy prezentowali choćby połowę poziomu fanów, to media pisałby o nich z dumą. Miejmy nadzieję, że tego doczekamy.

A czy jest kraj, w którym kibicowanie podoba ci się najmocniej?

Podoba mi się bałkańska oraz południowoamerykańska kultura kibicowania.

Kontynuując wątek United — skąd wzięła się pasja do Manchesteru United?

Moje początki z sympatyzowaniem z United, bo tak to trzeba nazwać, są dość zabawne. Był rok 1998, gdy United mierzyło się z ŁKS-em w eliminacjach Ligi Mistrzów, z których wyszło zwycięsko. Jako ośmiolatek uznałem, że jak ktoś jest lepszy od mistrza Polski, to musi być naprawdę dobry i tak to się zaczęło. Potem był słynny finał w Barcelonie, pierwsze koszulki z bazaru itd. i tak z United jestem już ponad 20 lat.

Jesteś dosyć aktywny w kontekście United prawda?

Kiedyś publikowałem na DevilPage i bywałem ekspertem w sportklub. Od wielu lat (z nieplanowaną przerwą) należę do MUSC. Mocno zachęcam do zapoznania się z ogólnopolskim stowarzyszeniem:

Liczne wyjazdy na mecze w pogoni za United, to też skarbnica ciekawych historii. Byłem z Tobą na dwóch meczach i obu towarzyszyły zapadające w pamięć wydarzenia. Czy chciałbyś się podzielić kilkoma ciekawymi sytuacjami z życia?

Sytuacji zabawnych czy, jak mawia młodzież, przypałowych trochę było, nie wszystkie nadają się na publikację, ale np. na wyjazdowy mecz z Bournemouth sposobem udało mi się wejść biletu (na trybunę United). Były też mecze, z których mnie wypraszano, pojawił się list z Old Trafford, w którym klub twierdził, że za bardzo lubię piwo. No trochę tego było, nie ma co ukrywać, ale jak mówię, nie wszystko nadaje się na publikację (śmiech).

Czy myślisz, że United wróci na szczyt? Kiedy to może nastąpić?

Nie mam wątpliwości, że wróci. Ciężko wskazać kiedy, ale jakby w ciągu trzech kolejnych sezonów udało się powalczyć o mistrzostwo, to byłbym zadowolony.

michał mormul 1
Wywiad: Michał Mormul 4

Koronawirus mocno pokomplikował piłkę, a United wydawało się być na fali wznoszącej. Część kibiców jest zawiedziona sytuacją, ale część cieszy się z możliwego zakończenia sezonu bez mistrzostwa. Do której grupy należysz? Czy uważasz, że Liverpool zasłużył na mistrzostwo?

Liverpool wypracował sobie taką przewagę, że na tytuł zasługuje, ale niezmiernie bym się uśmiał, jakby liga zakończyła sezon i nie przyznała mistrzostwa. Byłoby to bardzo zabawne.

Porozmawiajmy trochę o historii. Co jakiś czas publikujemy na naszej stronie cykl złotych jedenastek. Czy chciałbyś się podzielić swoją?

Od razu zaznaczę, że wskażę zawodników, których dobrze pamiętam z boiska, inaczej ten wybór nie miałby sensu. O fenomenie Besta, Lawa, Charltona czy tragicznie zmarłego Edwardsa oczywiście wiem, ale ich ocenianie byłoby dalece nieobiektywne.

W bramce David de Gea. Tutaj zastanawiałem się pomiędzy nim a van der Sarem, bo na czasy Schmeichela jeszcze się nie załapałem. Raz, że wiedziałem go raptem w kilku meczach, a dwa, że jak grę może oceniać dzieciak z podstawówki? Liczą się przecież gole!

W obronie od prawej: Gary Neville, Nemanja Vidić, Rio Ferdinand i Patrice Evra. Ach, japa sama się cieszy, gdy przypomni się ten blok defensywny. Neville końcówkę kariery miał już nieco słabszą, ale to w żaden sposób nie może przekreślać tego, co przez wiele lat zrobił dla United. Nazwiska Vidicia i Ferdinanda mówią same za siebie. United mając ich na środku obrony, biło przecież rekordy minut bez straty gola. A Evra? Absolutnym fenomen zarówno na boisku, jak i poza nim. Bardzo żałuję, że kilka lat temu nie wrócił na Old Trafford. Ponoć sprawa była już przesądzona, ale transfer zablokował jeden z członków zarządu. Mam nadzieję, że te osobnika nie ma już w klubie. Dodam, że bardzo chciałbym zmieścić tutaj Wesleya Browna, który jest moim ulubionym „Diabłem”, ale zwyczajnie był na to za słaby.

W drugiej linii Beckham, Scholes, Carrick i Giggs. No i ponownie wracają fantastyczne wspomnienia. Zaczynając od Giggsa. Absolutna legenda. Rekordzista klubu pod względem ilości rozegranych spotkań. Strzelec decydującego gola w serii jedenastek w finale Ligi Mistrzów z Chelsea, a także bramki pieczętującej mistrzostwo w sezonie 2007/08. Jego zasługi mógłbym wymieniać długo, ale i tak nie oddałoby tego, co Walijczyk zrobił dla United. Paul Scholes, niezwykle skromny i cichy chłopak. Jego geniusz niech oddadzą słowa wielu kolegów z boiska, niekoniecznie z United czy Premier League. Naprawdę wielu z nich właśnie rudowłosego pomocnika wskazywało jako najbardziej kompletnego środkowego pomocnika. Wspomnę choćby Xaviego Hernandeza. To naprawdę wiele mówi. Idąc dalej, Michael Carrick. W moim odczuciu najbardziej niedoceniany piłkarz ligi ostatnich lat. Niesamowity walczak z ogromnym wpływem na drużynę. Jak ktoś ma czas i możliwość, to polecam obejrzeć jakiś archiwalny mecz pod kątem gry Anglika. Wówczas można naprawdę wiele dostrzec. Bardzo się cieszę, że trafił to sztabu szkoleniowego. No i David Beckham. Tutaj nie trzeba wiele mówić. Szkoda, że skończyło się jak się skończyło i odszedł do Realu. Długo miałem nadzieję na jego powrót, zwłaszcza gdy trafiał na wypożyczenia do Milanu. Niestety, nie udało się. Pozostaje radość, że wiedziałem go w czerwonej koszulce podczas Testmonialu Gary’ego Nevilla.

Atak to Rooney i Ronaldo. Pierwszy, mimo że za nim nie przepadam, to już legenda Manchesteru United. 253 gole i rekord klubowy pod względem ilości trafień mówią same za siebie. O Ronaldo powiedziano i napisano już wszystko. Bardzo się cieszę, że na szerokie wody wypłynął właśnie w United. Kilka dni temu Patrice Evra powiedział to, o czym spekulowano od dawna. W 2013 roku był szykowany jego powrót do domu. Wszystko było już w zasadzie ustalone, ale ten zatrzymało odejście na emeryturę sir Alexa Fergusona. Żal jest podwójny, pożegnania Szkota i brak transferu Portugalczyka.

Skoro już jesteśmy przy CR7 – wśród kibiców trwa ciągły spór pomiędzy fanami Portugalczyka a zwolennikami Messiego. Ty do której grupy należysz? Wolisz Cristiano, czy Leo? A może jednak jest trzecia droga?

Zdecydowanie kibicuję Ronaldo. Na moją decyzję na pewno wpływ na fakt, że grał w United. Ważne jest także podejście CR7. Mam tutaj na myśli tytaniczną wręcz pracę. Niektórzy mówią, że Messi to przede wszystkim talent, a Ronaldo praca. Oczywiście nie twierdzę, że Messi nie zasuwa na treningach, ale z doniesień medialnych wydaje się, że to urodzony na Maderze zawodnik zasuwa mocniej.

Tiki taka, Catenaccio, gegenpressing czy kick and rush? A może jednak polska myśl taktyczna i centrostrzały?

Nigdy nie byłem taktycznym maniakiem, a tych wszystkich nowinek i nazewnictw często wręcz nie ogarniam. Nie chodzi już o to, że nie umiałbym spojrzeć na futbol w taki sposób, jak robią to analitycy, ale często ich nie ogarniam, bo tych detali jest za dużo. Nie ukrywam, że nie podoba mi się to. Wolałem lata, w których futbol był prostą grą. Zauważ, że taktyka pojawia się już także na najniższych szczeblach. To już nie są te czasy, gdy zdecydowana większość meczów była wesoła. Na szczęście tam jest tego znacznie mniej.

Twoja osobowość w social mediach jest bardzo wyraźna. Jaki jest Michał Mormul prywatnie?

(śmiech) Chyba nie mogę do końca zdradzić, bo jeszcze rodzina przeczyta i będzie przypał. A mówiąc poważnie, to myślę, że moja aktywność w SM dość mocno odzwierciedla mnie, jaki jestem na co dzień. Nie ma sensu przecież udawać kogoś innego, kreowanie jakiegoś sztucznego wizerunku nic nie daje.

Gdybyś mógł coś zmienić, to co by to było?

Lidera Premier League.

Dzięki za rozmowę!

Dzięki! Czy mogę kogoś pozdrowić?

Jasne!

Pozdrawiam siebie.

Te teksty także powinny Cię zainteresować:

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Bartłomiej Matulewicz
Bartłomiej Matulewicz
Od lat związany z publicystyką - kiedyś o Manchesterze United, dziś o historii futbolu. Anonimowy Korespondent. Strzelałem w Manchesterze, Mediolanie, Monako, Monachium, Marsylii, Liverpoolu, Londynie i wielu innych... fotki. Czasami złapiesz mnie na trybunach prasowych. Zawodowo zajmuję się doradztwem w marketingu wyszukiwarkowym.

Więcej tego autora

Najnowsze

Nadzieja FC Futbol, ludzie, polityka – recenzja

Książka „Nadzieja FC Futbol, ludzie, polityka” to zapis z kilkunastomiesięcznej podróży Anity Werner i Michała Kołodziejczyka do Tanzanii, Turcji, Rwandy i Brazylii. Futbol jest...

Remanent 5. Pole karne z bliska.

Jerzy Chromik powraca z piątą częścią Remanentu, w którym przenosi czytelników na stadiony z lat 80. i 90. Wówczas autor obserwował zmagania drużyn eksportowych,...

Jakie witaminy i minerały są ważne dla biegaczy?

Bieganie to nie tylko pasjonująca forma aktywności, ale także sposób na zadbanie o zdrowie i kondycję. Odpowiednia dieta, bogata w witaminy i minerały, może...