Trochę historii
Na początku lat 80. marokańscy kibice doczekali się bardzo uzdolnionej generacji piłkarzy. Nie znaczy to jednak, że wcześniej brakowało tutaj piłkarskich talentów. Przeciwnie – z Maroka pochodził przecież Larbi Ben Barek, który w latach 1939-1954 zaliczył 17 występów we francuskiej reprezentacji, a pod koniec swojej przygody z kadrą grał obok Raymonda Kopy, Jeana Vincenta czy Rogera Marche, którzy w 1958 r. zajęli w Szwecji trzecie miejsce. W Maroku, a dokładniej w Marrakeszu, przyszedł też na świat Just Fontaine, który na szwedzkim turnieju w sześciu meczach trzynastokrotnie pokonywał bramkarzy rywali. Po zakończeniu kariery był też przez pewien czas selekcjonerem reprezentacji Maroka, którą doprowadził do trzeciego miejsca na rozgrywanym w Nigerii Pucharze Narodów Afryki w 1980 r. Po fiasku eliminacji do mistrzostw świata w Hiszpanii i braku awansu na mistrzostwa kontynentu w 1982 r. podjęto jednak decyzję, że narodowej drużynie przyda się nieco świeższe spojrzenie.
Opiekę nad reprezentacją zdecydowano się powierzyć fachowcowi z zagranicy. Wybór padł na Brazylijczyka Jaimego Valente. Praktycznie w tym samym czasie narodową drużynę juniorów przejął jego rodak Celso. Na początku 1984 r. nowy selekcjoner jednak poważnie zachorował i musiał wracać do Brazylii. Kandydatów na jego następcę szukano wśród pracujących w marokańskich klubach cudzoziemców. Jednym z nich był Ryszard Kulesza, który pracował w MCO Oudja. Wybór padł jednak na innego Brazylijczyka. Był nim José Faria, który prowadził FAR Rabat. Szkoleniowiec stwierdził, że uda mu się pogodzić pracę klubową z opieką nad reprezentacją i zamierzał łączyć obie funkcje.
Sprytny człowiek, pedagog. Nie jest to typ człowieka, który przychodzi do twojego pokoju, żeby sprawdzić, co robisz. To on nauczył nas odpowiedzialności na boisku – mówił o nim po latach jeden z jego podopiecznych.
Faria miał za sobą pracę w Fluminense, gdzie opiekował się młodzieżą, a także w Katarze. Po objęciu posady selekcjonera przeszedł na islam i przyjął imię Mehdi. Do pomocy przy pracy z kadrą zaprosił innego Brazylijczyka – Peresa Vieire, z którym już wcześniej się przyjaźnił. Pozycja trenerskiego duetu została zagrożona już na początku ich pracy, gdy w sierpniu 1983 r. po raz kolejny nie udało się awansować do Pucharu Narodów Afryki. Po dwóch bezbramkowych remisach z Nigerią o tym, że na stadionach Wybrzeża Kości Słoniowej zaprezentują się Nigeryjczycy, zadecydował konkurs rzutów karnych.
Obie ekipy zmierzyły się też ze sobą w walce o bilety na igrzyska olimpijskie w Los Angeles. W lutym 1984 r. w Lagos i Casablance znowu padły bezbramkowe remisy. Znowu też o tym, która drużyna uzyska awans, decydować miały rzuty karne. Tym razem jednak lepiej wykonywali je Marokańczycy i to oni pojechali do USA. W Kalifornii trafili do grupy z Brazylią, RFN i Arabią Saudyjską. Wygrali tylko z tymi ostatnimi, a strzelcem jednego gola był Mustafa Merry. Z pozostałymi dwoma rywalami Maroko przegrało po 0:2. Młodzi gracze zdobyli jednak nieco doświadczenia, które miało zaprocentować w przyszłości.