Derby Łodzi to jedna z tych klubowych rywalizacji w Polsce, która wzbudza największe emocje. W pojedynkach ŁKS-u z Widzewem lepszym bilansem może pochwalić się ten drugi klub. W tym tekście jednak przypomnimy mecz z 2008 roku. ŁKS wygrał wówczas z Widzewem 2:0 i przerwał złą passę w pojedynkach z lokalnym rywalem.
Derby Łodzi – początki i niespodzianki
Pierwsze ligowe spotkania derbowe rozegrano już w 1948 roku, ale poważna rywalizacja rozkręciła się na dobre od połowy lat 70. W latach 90. oba łódzkie kluby należały do czołówki polskiej ligi. Widzew dwukrotnie zdobył wówczas mistrzostwo Polski, ŁKS świętował raz. Niezależnie od pozycji zajmowanej w tabeli przez ŁKS i Widzew, derby (jak to zwykle bywa) rządziły się swoimi prawami.
W marcu 1997 roku Widzew był liderem tabeli, obrońcą tytułu mistrzowskiego i zdecydowanym faworytem przed rozgrywanym na własnym boisku meczu derbowym. Mimo znaczącej przewagi widzewiacy nie zdołali zmusić do kapitulacji debiutującego w barwach ŁKS-u Bogusława Wyparły. Goście w końcówce wyprowadzili kontratak, po którym Marcin Danielewicz zdobył zwycięską bramkę.
Porażka ta nie przeszkodziła Widzewowi w obronie tytułu mistrzowskiego. Kibice ŁKS-u z kolei z pewnością nie podejrzewali, że na kolejną wygraną ich klubu w derbach przyjdzie im czekać aż 11 lat.
Widzew już jesienią 1997 roku zrewanżował się lokalnemu rywalowi na jego boisku. Przed spotkaniem Widzew znów był liderem tabeli, ŁKS – wiceliderem. Po emocjonującym, stojącym na niezwykle wysokim poziomie meczu, Widzew wygrał 3:2, mimo że ŁKS prowadził 2:1. Zwycięską bramkę dla Widzewa zdobył z rzutu karnego Andrzej Kobylański. W czerwcu spotkanie derbowe zakończyło się bezbramkowym remisem, a kilka dni później ŁKS świętował tytuł mistrzowski.
Dominacja Widzewa
Kolejne dwa sezony derbowej rywalizacji (1998/1999 i 1999/2000) to okres, który kibice z alei Piłsudskiego wspominają z satysfakcją, a fani z alei Unii woleliby z kolei o nim zapomnieć. Widzew wygrał wówczas wszystkie cztery mecze derbowe. Szczególnie bolesna dla kibiców „Rycerzy Wiosny” była klęska 0:5 w maju 1999 roku. Widzew dzięki wysokiej wygranej przypieczętował tytuł wicemistrzowski. Do dziś przebieg spotkania budzi szereg wątpliwości i pytań, szczególnie dotyczących stopnia zaangażowania piłkarzy ŁKS-u.
W 2000 roku ŁKS spadł do II ligi i na kolejne derby przyszło czekać kibicom aż cztery lata. W sezonach 2004/2005 i 2005/2006 oba kluby spotkały się na drugim stopniu rozgrywek. Po trzech remisach z rzędu (2:2, 0:0 i 2:2), wiosną 2006 roku Widzew znów wygrał derbowe spotkanie – tym razem 3:1 na wyjeździe. Ciekawostką jest fakt, że kilka tygodni po tym meczu obie łódzkie drużyny wywalczyły awans do Ekstraklasy. Sezon 2006/2007 był kolejnym, w którym Widzew mógł się pochwalić lepszym bilansem derbowym (2:1 i 0:0).
ZOBACZ TEŻ:
- Trzech Henryków Sz. z ŁKS-u
- Krzysztof Surlit – widzewski charakter
- Mirosław Bulzacki – z ŁKS-u na Wembley
- Złota Jedenastka: ŁKS Łódź
Sezon 2007-2008
Przejdźmy wreszcie to zapowiadanego sezonu 2007/2008. Jesienne derby na Widzewie nie przyniosły wielkich emocji i zakończyły się wynikiem 0:0 (kto pamięta, że w drużynie gospodarzy grał wówczas Grzegorz Piechna?). Przed wiosennym derbami sytuacja obu drużyn w tabeli była dalece niesatysfakcjonująca. Widzew pod wodzą trenera Marka Zuba (zmienił zwolnionego na początku sezonu Michała Probierza) zajmował 13. miejsce w tabeli ze zgromadzonymi 22 punktami. W meczu bezpośrednio poprzedzającym derby widzewiacy wygrali z Jagiellonią 2:0 po dwóch bramkach Włocha Stefano Napoleoniego. ŁKS przed derbami znalazł się jeszcze niżej – na 14. miejscu w tabeli. Kilka dni przed meczem z Widzewem ełkaesiacy przegrali w Kielcach z Koroną 0:2. Klub z alei Unii sezon rozpoczął pod wodzą Wojciecha Boreckiego. W październiku 2007 zastąpił go Mirosław Jabłoński, którego z kolei w marcu 2008 r. zastąpił nowy-stary trener, a zarazem piłkarska legenda ŁKS-u – Marek Chojnacki.
Przed meczem
11 kwietnia 2008 roku na trybunach stadionu zasiadło, według różnych szacunków od 10 do 12 tysięcy kibiców. W loży VIP spotkać można było wiele znakomitości środowiska sportowego – Wojciecha Łazarka, Dariusz Gęsiora, trenera siatkarek, Andrzej Niemczyka i trenera waterpolistów, Edwarda Kujawę. Przed spotkaniem uczczono pamięć Leszka Jezierskiego, który zmarł w styczniu 2008. Przed trybuną ustawiona została fotografia wybitnego szkoleniowca i koszulka piłkarska z herbami klubów, z którymi związanymi był Jezierski, a więc ŁKS-u, Widzewa, Ruchu Chorzów, Lecha Poznań i Pogoni Szczecin. Chwilę przed meczem pamięci trenera Jezierskiego poświęcono minutę ciszy. Był to chyba ostatni moment tego wieczora, gdy na stadionie nie słychać było okrzyków i dopingu.
Fani obu klubów zaczęli własną rywalizację – nie zabrakło ciekawych opraw kibicowskich zarówno na sektorze gości, jak i na zajmowanej przez sympatyków gospodarzy – galerze. Ci drudzy nawiązali do stulecia klubu, przygotowując transparent „Sto lat za nami, kolejne wieki przed nami”.
Kibice Widzewa odpowiedzi napisem: „Sto lat nic nie zmieni, biel jest niczym przy czerwieni”. Po meczu mieli jednak nietęgie miny, bo ich ubrani w czerwone koszulki ulubieńcy zawiedli na całej linii. Za to grający na biało gospodarze mieli powody do świętowania.
Skład na derby
W składach obu drużyn nie było większych niespodzianek. Trener ŁKS-u mógł wreszcie wystawić bramkarza Bogusława Wyparłę, który z powodu kontuzji opuścił dwa poprzednie spotkania. Oprócz niego w drużynie gospodarzy zagrali Paulinho (czy jest jeszcze ktokolwiek, kto nie wie, że to ten sam, który kilka lat później będzie grał w Barcelonie i reprezentacji Brazylii?), Tomasz Kłos, Marcin Adamski, Arkadiusz Mysona, Łukasz Madej, Sebastian Mila, Mladen Kascelan, Juca Viana (znany też jako Jovino), Robert Szczot i Ensar Arifović. Z ławki rezerwowych w trakcie meczu weszli Adrian Woźniczka, Adrian Świątek i Mieczysław Sikora.
W Widzewie zabrakło zawieszonego za kartki Ugo Ukaha. Trener Zub postanowił desygnować do gry następującą jedenastkę: Bartosz Fabiniak, Sławomir Szeliga, Piotr Stawarczyk, Robert Kłos, Tomasz Lisowski, Adrian Budka, Piotr Kuklis, Łukasz Juszkiewicz, Stefano Napoleoni, Maciej Kowalczyk i Łukasz Mierzejewski. Z ławki weszli Mindaugas Panka, Przemysław Oziębała i Łukasz Masłowski.
Pierwsza połowa
Już w 30. sekundzie gospodarze mogli objąć prowadzenie. Do dośrodkowania Juci nie zdołał dojść Arifović. W 7. minucie strzał Sebastiana Mili z rzutu wolnego przeszedł obok słupka. W 13. minucie znów strzelał Mila, ale Bartosz Fabiniak wybił piłkę na korner. Do rzutu rożnego podszedł blondwłosy pomocnik ŁKS-u i dośrodkował wprost na głowę Marcina Adamskiego. Były obrońca Rapidu Wiedeń uprzedził Roberta Kłosa oraz Fabiniaka i umieścił piłkę w siatce. ŁKS objął zasłużone prowadzenie.
„Gram w derbach Łodzi, grałem w derbach Wiednia, ale jeżeli mój gol przesądzi o zwycięstwie ŁKS, to derby Łodzi będą najlepsze na świecie” – .
POWIEDZIAŁ W PRZERWIE STRZELEC BRAMKI
W 22. minucie wynik mógł podwyższyć Juca Viana, ale jego strzał obronił Fabiniak. W 38. minucie chwile grozy przeżyli fani gospodarzy. Bogusław Wyparło zgłosił, że odnowiła mu się kontuzja. Ostatecznie „Bodzio W.” został na boisku i wytrzymał do końca spotkania, ale grę wznawiali za niego obrońcy. Piłkarze gości wykazali się natomiast iście dżentelmeńską postawą i nie niepokoili specjalnie bramkarza ŁKS-u strzałami bądź dośrodkowaniami. Widzewiacy co prawda utrzymywali się przy piłce, ale nie stwarzali zagrożenia dla rywali. ŁKS postawił na szybkie ataki. Do przerwy utrzymał się wynik 1:0.
Druga połowa
Przed rozpoczęciem drugiej połowy doszło tylko do jednej zmiany w składach obu drużyn. Z boiska zszedł Kuklis, a zastąpił go Panka. Widzewowi ta zmiana nie pomogła — losów meczu już nie odwrócił. W 51. minucie ŁKS przeprowadził akcję, która przyniosła mu drugą bramkę. Po zagraniu Łukasza Madeja strzał głową oddał Ensar Arifović. Bartosz Fabiniak zdołał wybić piłkę na rzut rożny. Do piłki ponownie podszedł Sebastian Mila. Jego dośrodkowanie trafiło tym razem na głowę Tomasza Kłosa. Drugi z doświadczonych obrońców ŁKS pewnym strzałem głową ustalił (jak się później okazało) wynik spotkania. Drugi gol był niemal dokładną kopią pierwszej bramki w tym spotkaniu.
Widzew próbował atakować, ale nie stworzył żadnej poważnej sytuacji. Dość powiedzieć, że w całym spotkaniu widzewiacy oddali jeden groźny strzał.
W samej końcówce ŁKS mógł za to dobić rywala. Najpierw ponad pięćdziesięciometrowy rajd Mieczysława Sikory, a następnie lob Łukasza Madeja nie przyniosły jednak łupu bramkowego.
Radość gospodarzy, złość gości
Gdy tylko zabrzmiał końcowy gwizdek sędziego, piłkarze i kibice ŁKS-u zaczęli świętowanie. Część fanów weszło na daszek nad trybuną prasową, aby odtańczyć na nim taniec radości. Zdzisław Leszczyński, najstarszy piłkarz ŁKS-u (mecz przesiedział na ławce rezerwowych) otworzył wielką butelkę szampana. Trudno było dziwić się tej radości. Dla „Rycerzy Wiosny” było to nie tylko pierwsze zwycięstwo nad lokalnym rywalem od 1997 roku, ale też pierwsza derbowa wygrana na własnym boisku od 1992 roku.
W zgoła odmiennych nastrojach znajdowali się fani Widzewa. Już po utracie drugiej bramki skupili się oni na niewybrednych przyśpiewkach skierowanych w stronę trenera ich zespołu – Marka Zuba. Po meczu wygwizdali piłkarzy swojej drużyny. Temu akurat trudno się dziwić – Widzew zagrał tamtego dnia bez werwy i charakteru.
Garść pomeczowych wypowiedzi
„Dzisiejsze derby można śmiało porównać do walki bokserskiej. ŁKS zadał nam dzisiaj dwa celne i silne ciosy przy stałych fragmentach gry. Uczulałem na to moich piłkarzy przed meczem” –
POWIEDZIAŁ PO MECZU PODŁAMANY TRENER MAREK ZUB.
„Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie jestem bardzo szczęśliwy. […] Osobiście bardzo żałuję tylko, że nie udało nam się zdobyć kolejnych goli, bowiem kilka naszych kontrataków rozwijało się niezwykle pomysłowo” –
SKOMENTOWAŁ Z KOLEI BĘDĄCY W CAŁKOWICIE INNYM NASTROJU, MAREK CHOJNACKI.
„Czekałem na to zwycięstwo 16 lat. Dla mnie to wyjątkowe przeżycie” –
PRZYZNAŁ W ROZMOWIE Z „EXPRESSEM ILUSTROWANYM” ŁUKASZ MADEJ (ŁKS).
Dla tej samej gazety wypowiedzieli się też m.in.
Marcin Adamski (ŁKS):
„To zwycięstwo smakuje podwójnie, bo po pierwsze pokonaliśmy lokalnego rywala, a po drugie strzeliłem dziś bramkę”
Sebastian Mila (ŁKS):
„Obiecałem dziś bramkę mojemu przyjacielowi, Tomkowi Wieszczyckiemu. Nie udało mi się pokonać bramkarza Widzewa, ale nie jestem smutny, bo wygraliśmy”.
Maciej Kowalczyk (Widzew):
„Wiem, że nasza gra wyglądała beznadziejnie”
Robert Kłos (Widzew):
„W przerwie mobilizowaliśmy się w szatni, jednak to nic nie dało. Nie ukrywam, że jestem podłamany tą sytuacją”
ŁKS zostaje, Widzew spada
Po derbach obu drużynom zostało po pięć meczów do rozegrania. ŁKS zremisował na wyjeździe z Górnikiem Zabrze 1:1, pokonał 2:0 GKS Bełchatów, przegrał 2:5 w Krakowie z Wisłą, zremisował u siebie z Ruchem 1:1 i sensacyjnie pokonał Lecha w Poznaniu 2:1. Zdobycie 30 punktów wystarczyło na zajęcie bezpiecznego 11. miejsca.
Widzew wpadł w głębszy kryzys. Marka Zuba wkrótce zastąpił Janusz Wójcik. Widzewiacy bezpośrednio po derbach przegrali u siebie z Polonią Bytom 2:4, później z Dyskobolią 0:3 (słynny cytat z Janusza Wójcika „Gramy bez bramkarza”) i Zagłębiem Sosnowiec 0:1. Remis 1:1 z Koroną i wygrana 2:1 z Górnikiem nic już nie dały. Widzew zdobył 26 punktów i spadł do II ligi.
Kolejne derby
Przerwa w pojedynkach derbowych potrwała tylko jeden sezon. W 2009 roku ŁKS nie otrzymał licencji na grę w ekstraklasie i został zdegradowany do II ligi. W sezonie 2009/2010 dwukrotnie wygrywał Widzew – 2:1 u siebie i aż 4:1 na wyjeździe (dwa gole Marcina Robaka). Ponownie obie drużyny spotkały się w ekstraklasie w sezonie 2011/2012. Jesienią na Widzewie ŁKS wygrał 1:0 po golu Mięciela, wiosną przy alei Unii padł remis 1:1.
Do kolejnych spotkań derbowych doszło na …czwartym poziomie rozgrywek w sezonie 2016/2017. O tym, dlaczego oba zasłużone kluby znalazły się w tak niskiej lidze możnaby napisać książkę. Tutaj ograniczmy się do informacji o tym, że oba mecze w tamtych rozgrywkach zakończyły się remisami 2:2 i 0:0.
W sezonach 2020/2021 i 2021/2022 łódzkie kluby znalazły się na zapleczu Ekstraklasy. Jesienią 2020 roku ŁKS wygrał 2:0 na wyjeździe, wiosną był remis 2:2. Pierwszy mecz derbowy w kampanii 2021/2022 również zakończył się remisem 2:2. Rewanż na stadionie ŁKS-u rozegrany zostanie już 3 maja 2022 roku.
JAKUB TARANTOWICZ