11 maja 2024 roku Retro Futbol gościło na meczu 32. kolejki Fortuna 1. Ligi. Na Stadionie Miejskim w Rzeszowie Stal podejmowała Bruk-Bet Termalikę Nieciecza. To spotkanie, jak każde, na którym jesteśmy, stanowiło dla nas okazję do zanurzenia się w piłkarskiej historii.
Tydzień wcześniej Stal przerwała serię meczów bez porażki, przegrywając na wyjeździe z GKS Katowice aż 0:8. Drużyna Marka Zuba musiała więc szybko się pozbierać po tak wysokiej przegranej.
Zespół z Niecieczy nie ma jeszcze zapewnionego utrzymania. W poprzednim sezonie tylko jeden mecz dzielił Termalikę od awansu do Ekstraklasy. W półfinale barażów zespół spod Tarnowa wygrał ze Stalą, w finale lepsza okazała się jednak Puszcza Niepołomice.
W obecnej kampanii zawodnicy z małopolskiej miejscowości radzą sobie dużo gorzej. Przed przyjazdem do Rzeszowa zremisowali u siebie 2:2 z również zamieszaną w walkę o pozostanie w lidze Polonią Warszawa.
Często przy okazji meczów rzeszowskich drużyn przypominamy dawnych piłkarzy grających w klubach z największego miasta Podkarpacia. Tak będzie i tym razem, więc zanim opowiemy o pierwszoligowym meczu, poświęcimy kilka zdań Januszowi Krawczykowi, zawodnikowi, który miał duży udział w największym sukcesie w historii Stali.
Zdobywca pucharu
1 maja 1975 roku doszło do jednego z najbardziej niespodziewanych finałów Pucharu Polski w historii tych rozgrywek. Na stadionie Cracovii o trofeum walczyły drużyny spoza najwyższej klasy rozgrywkowej. Stal Rzeszów mierzyła się z rezerwami ROW Rybnik. Chyba nikt nie obstawiłby takiego składu meczu finałowego.
Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, więc o wszystkim decydowały rzuty karne, które lepiej wykonywali piłkarze z Rzeszowa. Więcej o tamtych wydarzeniach można przeczytać w naszym tekście o najlepszych występach podkarpackich klubów w Pucharze Polski oraz w wywiadzie z legendą Stali Zdzisławem Napieraczem.
Sezon 1974/1975 był dla rzeszowian bardzo udany, gdyż oprócz Pucharu Polski wywalczyli oni także awans do Ekstraklasy, wówczas zwanej pierwszą ligą. W obu sukcesach duży udział miał Janusz Krawczyk. W finale krajowego pucharu grał od pierwszej do ostatniej minuty. W konkursie jedenastek nie wykorzystał rzutu karnego, ale nie miało to większego znaczenia, gdyż i tak triumfowała jego drużyna.
Gol w Europie
Nasz bohater przyszedł na świat w listopadzie 1949 roku w Trzebownisku, niewielkiej miejscowości leżącej w województwie podkarpackim. Gdy Stal odnosiła największy sukces w dziejach klubu, Krawczyk miał w drużynie już kilkuletni staż. Był jej wychowankiem i występował w jej barwach już w czasach juniorskich.
Pierwszy mecz w seniorskim zespole rozegrał w sezonie 1970/1971. Rzeszowianie grali wówczas w elicie. W kolejnej kampanii spadli z najwyższego szczebla, by powrócić do grona najlepszych po trzech sezonach, jako zdobywcy Pucharu Tysiąca Drużyn.
Oczywiście nagrodą za zdobycie Pucharu Polski był dla Stali udział w europejskich pucharach. Rzeszowska drużyna rywalizowała w Pucharze Zdobywców Pucharów, o czym więcej można przeczytać tutaj.
Przypomnijmy, że zespół znad Wisłoka wyeliminował norweski Skeid Fotball Oslo, wygrywając 4:1 na wyjeździe i 4:0 u siebie. Krawczyk zagrał w obu meczach, a w rewanżu strzelił jednego z goli. W kolejnej rundzie za mocny okazał się walijski Wrexham FC. Na Wyspach rzeszowianie przegrali 0:2, a na własnym stadionie zremisowali 1:1. Bohater tego tekstu wystąpił w obu spotkaniach także przeciwko Walijczykom.
Cała kariera w Stali
Stal zaliczyła więc ciekawą przygodę w europejskich rozgrywkach, choć po odpadnięciu w starciu z walijskim rywalem piłkarze czuli niedosyt. Była bowiem szansa na lepszy wynik. Na najwyższym szczeblu krajowych rozgrywek nie udało się utrzymać. Stal spadła po sezonie do drugiej ligi i do elity jak na razie nie wróciła.
Zresztą zaraz po opuszczeniu najwyższego frontu przyszedł kolejny spadek i rzeszowska ekipa wylądowała w trzeciej klasie rozgrywkowej. Krawczyk wciąż był jej zawodnikiem. Stalowcy na początku lat 80. wrócili na zaplecze ekstraklasy, ale po dwóch sezonach z niej wylecieli.
Napastnik z Trzebowniska był wierny Stali przez całą karierę, która trwała do listopada 1983 roku. W najwyższej lidze Janusz Krawczyk rozegrał w sumie 45 meczów i zdobył pięć bramek. Jego ogólny bilans w rzeszowskim klubie robi duże wrażenie, gdyż składają się nań 304 spotkania i 70 goli.
Po zakończeniu zawodniczej kariery Krawczyk nadal związany był ze sportem. Pracował jako trener młodzieży w Stali Rzeszów, później uczył zaś wychowania fizycznego w jednej z rzeszowskich szkół. Zmarł 20 stycznia 2021 roku w wieku 71 lat.
Mecz w Rzeszowie
Wracamy do meczu zapowiadanego we wstępie. Spotkanie rozpoczęło się o godzinie 20, lecz zanim wybrzmiał pierwszy gwizdek, na murawie pojawili się pięściarze. Oko w oko stanęli Łukasz Różański i Lawrence Okolie. Polak i Brytyjczyk 24 maja w rzeszowskiej hali na Podpromiu stoczą pojedynek o pas mistrza świata federacji WBC w kategorii bridger. Tytułu broni rzeszowianin, który w zeszłym roku w pięknym stylu znokautował Chorwata Alena Babicia.
Kibice zgromadzeni na stadionie przy Hetmańskiej mogli więc poczuć przedsmak bokserskich emocji. Później przeżywali już natomiast emocje piłkarskie. Stal objęła prowadzenie w 21. minucie, gdy Andreja Prokic efektownym uderzeniem głową przelobował bramkarza gości. Drużyna Marcina Brosza wyrównała trzy minuty przed końcem pierwszej połowy, kiedy bardzo ładną akcję zakończył Kacper Karasek. Jeszcze przed zmianą stron gospodarze odzyskali korzystny wynik. W 44. minucie strzelał Jesus Diaz, piłkę sprzed linii bramkowej wybił obrońca, ale dobitka Adriana Bukowskiego była skuteczna.
W drugiej części działo się sporo, ale gole długo nie padały. Zmieniło się to dopiero w 77. minucie. Za zagranie ręką Pawła Oleksego sędzia podyktował rzut karny dla zespołu z Niecieczy. Szansę wykorzystał Wiktor Biedrzycki.
Końcówka przyniosła więcej radości kibicom Stali. W 82. minucie klasę pokazał Cesar Pena, dla którego był to pierwszy występ w tym roku. Kolumbijczyk kwadrans po wejściu na boisko ograł obrońców Termaliki i pokonał bramkarza.
Chwilę później po akcji Patryka Warczaka gola samobójczego strzelił obrońca drużyny z Małopolski Arkadiusz Kasperkiewicz. W ten sposób wynik został ustalony na 4:2 dla Stali. Rzeszowski zespół zmazał więc plamę po wysokiej porażce w Katowicach.
Bardzo byśmy chcieli, żeby takich sytuacji, które robimy na treningu, mam tu na myśli bramkę, którą zdobyliśmy, było więcej. W dzisiejszym meczu pokazaliśmy zdecydowanie za mało tego, nad czym ćwiczymy i stąd taki wynik – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener gości Marcin Brosz.
Szkoleniowiec Stali, Marek Zub, podsumował:
W dzisiejszym meczu zależało nam przede wszystkim na tym, żeby odpowiedzieć sobie na pytanie, które od dwóch tygodni nas dręczy. Gdzie jesteśmy jako zespół? Gdzie powinniśmy się znajdować? Czy w sferze meczu w Katowicach, czy w sferze meczu z Lechią Gdańsk? Postawiliśmy sobie za cel, żeby mieć więcej świadomości, czy to był przypadek w jednym, czy drugim tygodniu. Wydaje mi się, że dzisiejszy mecz pokazał nam, że jesteśmy bliżej tego, co się stało tutaj na naszym stadionie, w meczu z Lechią Gdańsk.
Na łamach tygodnika „Piłka Nożna” ukazało się podsumowanie kwietnia w Fortuna 1. Lidze. Najlepszą drużyną w tym miesiącu dziennikarze gazety uznali Stal Rzeszów. Najlepszym piłkarzem był ich zdaniem zawodnik rzeszowskiego zespołu Karol Łysiak, a trenerem właśnie Marek Zub. W jedenastce kwietnia oprócz Łysiaka znaleźli się Patryk Warczak, Adrian Bukowski i Jesus Diaz. Poprosiliśmy zatem szkoleniowca o to, by odniósł się do tych wyborów:
Nie powiem, że nie jestem z tego zadowolony. Jest to podsumowanie kilku lat pracy akademii i uporczywego, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, stawianiu na piłkarzy wywodzących się stąd bądź z okolicy i przechodzących przez naszą akademię. Jest to przede wszystkim sukces właściciela klubu, później sukces tego środowiska i tej drużyny, a na tym jest budowany wizerunek czasami trenera, czasami piłkarzy. Cieszę się z tego podsumowania, ale wiem, jak wiele jeszcze przed nami i ile potrzeba, aby ten miesięczny sukces przekuć na coś jeszcze ciekawszego, tak żebyśmy na przykład wygrywając dzisiaj z Termaliką, mieli na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu szansę na coś więcej – odpowiedział trener rzeszowskiej drużyny, którą czekają teraz wyjazdowy mecz z Górnikiem Łęczna i spotkanie u siebie z Polonią Warszawa.
Źródła, z których korzystałem:
- Grzegorz Ignatowski, Andrzej Potocki, Mariusz Świerczyński (pod redakcją) – „Polskie kluby w europejskich pucharach”
- „Nowiny”
- „Piłka Nożna”
- „Przegląd Sportowy”
- 90 minut.pl
- PodkarpacieLive