Resovia vs. Stal – reminiscencje po derbach Rzeszowa

Czas czytania: 8 m.
5
(6)

12 kwietnia 2024 roku Retro Futbol gościło na wyjątkowym wydarzeniu. Były nim 92. derby Rzeszowa rozegrane w ramach 27. kolejki Fortuna 1. Ligi. Całe miasto żyło tym szczególnym meczem. W naszym tekście opiszemy więc nie tylko to, co wydarzyło się na murawie Stadionu Miejskiego, ale także to, co działo się dookoła. Mecze Resovii ze Stalą to bowiem jedna z najciekawszych rywalizacji derbowych w Polsce.

historii derbów Rzeszowa pisaliśmy w zeszłym sezonie, gdy gościliśmy na meczu, w którym padło aż siedem goli. Przy okazji kolejnego starcia o prymat w stolicy Podkarpacia opowiadaliśmy o piłkarzach, którzy grali w obu rzeszowskich klubach. Derby rozegrane w rundzie jesiennej obecnego sezonu stanowiły zaś dla nas okazję do opisania rywalizacji Stali z Resovią w innych dyscyplinach.

Gospodarzem derbowego meczu, o którym piszemy w tym tekście była Resovia. To jej kibice zasiedli zatem na głównej trybunie Stadionu Miejskiego. Fani Stali zajęli zaś przeciwległą część obiektu. W lepszych nastrojach do spotkania przystępowali zawodnicy Stali. Drużyna Marka Zuba odniosła bowiem trzy zwycięstwa z rzędu. Serię rozpoczęła od wygranej 2:1 u siebie z Motorem Lublin, o czym więcej pisaliśmy tutaj. Później miał miejsce wyjazdowy triumf 2:1 nad Wisłą Płock. Na niecały tydzień przed derbami zespół z Hetmańskiej wygrał 2:0 przed swoją publicznością ze Zniczem Pruszków, a reminiscencje po tym meczu można przeczytać w tym miejscu.

Resovii tak dobrze się nie wiodło. Piłkarze Rafała Ulatowskiego ostatnie zwycięstwo przed meczem z lokalnym rywalem odnieśli 16 marca, pokonując 4:1 w Niecieczy Termalikę Bruk-Bet. Później przyszły dwie porażki – w Rzeszowie z Górnikiem Łęczna (2:3) i w Warszawie z Polonią (0:1). Oba rzeszowskie zespoły potrzebowały punktów tak istotnych w walce o utrzymanie. Derby to zawsze jednak wyjątkowo ważny mecz niezależnie od miejsc zajmowanych w tabeli.

Wyjątkowy klimat

Mecz zaplanowano na piątek. Pierwszy gwizdek miał wybrzmieć o godzinie 20.30. Wieczorowa pora pozytywnie wpłynęła na klimat widowiska. Na stadion przybyliśmy ponad godzinę przed rozpoczęciem spotkania. Na takie mecze warto przychodzić wcześniej, żeby chłonąć atmosferę.

Kolejni kibice obu drużyn zjawiali się na trybunach. Każdy z nich przyszedł z nadzieją w sercu. Nie brakowało jej także trenerom rzeszowskich zespołów. Oba kluby zorganizowały przedmeczowe konferencje, na których wystąpili ich szkoleniowcy.

Nikt nie musi nic mówić. Ani w szatni, ani w sztabie, ani w klubie, ani wśród kibiców. Doskonale zdajemy sobie sprawę z miejsca, w jakim jesteśmy dzisiaj w oczach kibiców. Jedyną rehabilitacją za ostatnie niepowodzenia jest dobry występ w derbach. Nie muszę nic więcej mówić, nie muszę motywować. Dla nas wszystkich jest to bardzo ważny mecz, nie tylko ze względu na to, że jesteśmy poniżej utrzymania w tabeli. To są derby Rzeszowa, chcemy, żeby Rzeszów był biało-czerwony i żebyśmy wygrali ten mecz dla siebie, dla miejsca w tabeli, dla kibiców, których szanuję za to, w jaki sposób podchodzą do klubu, do mnie, do drużyny, mimo tych przejściowych kłopotów z punktami. Myślę, że od meczu ze Stalą Rzeszów – wierzę, że zwycięskiego – wrócimy na ścieżkę, na której chcieliśmy być od początku naszej współpracy i w przyszłym roku, jeżeli obu rzeszowskim zespołom dane będzie się utrzymać, to będziemy mieli kolejne derby – powiedział trener Resovii Rafał Ulatowski.

Marek Zub, szkoleniowiec Stali, na początku konferencji został zapytany o to, czy jego drużyna przygotowywała się do tego meczu inaczej niż do pozostałych. Tak brzmiała jego odpowiedź:

Nie, schemat jest ten sam, wiadomo natomiast, że wymiar samego meczu będzie inny. Jeśli zaś chodzi o przygotowanie do meczu, to przygotowaliśmy się pod kątem przede wszystkim swoim z uwzględnieniem tego, że naszym przeciwnikiem jest Resovia. Nie możemy się jednak przygotować do tego, co będzie się działo wokół boiska i na trybunach, ale zdajemy sobie sprawę, że będzie trochę inaczej niż w normalnych spotkaniach, z innym rywalem.

Dwa ciosy Stali

Słońce zaszło, a jupitery zostały włączone. Były to więc idealne warunki do rozgrywania wielkich meczów. Początkowo jednak na murawie Stadionu Miejskiego wiele się nie działo. Stal zyskała przewagę, o czym świadczą dwie dobre okazje Pawła Oleksego. Najpierw strzał obrońcy obronił Michał Gliwa, a później stoper drużyny Marka Zuba trafił w poprzeczkę.

W 23. minucie kibice Stali oszaleli z radości. Precyzyjnie dośrodkował Sebastien Thill, a piłkę głową do bramki skierował Andreja Prokić, który w taki sposób uświetnił swój dziesiąty występ w derbach Rzeszowa. Był to jego drugi gol w tym sezonie. Pierwszego również strzelił w rywalizacji z Resovią, zapewniając swojej drużynie derbową wygraną w rundzie jesiennej.

Widać było, że Prokić jest ogromnie zmotywowany na to spotkanie, gdyż jeszcze kilka razy próbował pokonać bramkarza ekipy Rafała Ulatowskiego. Ani on, ani żaden inny zawodnik, zarówno Stali, jak i Resovii, nie potrafili jednak trafić do siatki przed zakończeniem pierwszej połowy.

Druga część rozpoczęła się znakomicie dla Stali. Już siedem minut po powrocie piłkarzy na murawę padła druga bramka dla graczy trenera Zuba. Kapitan Resovii Radosław Adamski był bliski strzelenia gola samobójczego. Gliwa odbił jednak piłkę, ale nie miał szans, przy dobitce  Patryka Warczaka. Wychowanek Garbarni Kraków doczekał się więc pierwszego trafienia dla Stali.

Przy dwubramkowym prowadzeniu Stalowcy skupili się na grze defensywnej. Resoviacy przejęli inicjatywę i ambitnie walczyli o odrobienie strat. Niczego jednak nie wskórali, chociaż w końcówce ich rywali uratowała nawet poprzeczka, w którą trafił Bartłomiej Eizenchart. Wynik się nie zmienił. Stal wygrała 2:0. Było to jej czwarte zwycięstwo z rzędu. Resovia zaliczyła zaś trzeci kolejny mecz bez zwycięstwa, przez co jej sytuacja w pierwszoligowej tabeli jest bardzo trudna.

Fajerwerki, race i przyśpiewki   

Jak na derby przystało, wiele działo się nie tylko na boisku, ale także, a może nawet przede wszystkim, na trybunach. Tuż przed meczem kibice Resovii rzucili serpentyny, które pokryły tor żużlowy. Przez moment można było więc poczuć namiastkę derbów Buenos Aires pomiędzy Boca Juniors a River Plate.

Kibicowski festiwal na dobre rozkręcił się w drugiej połowie. Kilka minut po jej rozpoczęciu fani Stali odpalili race, później to samo zrobili kibice Resovii. Na mniej więcej pół godziny przed końcowym gwizdkiem sympatycy klubu z Wyspiańskiego zaprezentowali pokaz sztucznych ogni. Sędzia nawet na chwilę przerwał mecz, ale gra szybko została wznowiona.

Tradycyjnie podczas derbów płynęły z trybun siarczyste wulgaryzmy. Nikt nie doliczyłby się słów powszechnie uważanych za niecenzuralne. Trzeba jednak przyznać, że oprawy przygotowane przez kibiców obu klubów wyglądały bardzo efektownie. Potwierdziło się, że derby Rzeszowa mają ważne miejsce na kibicowskiej mapie Polski.

Kapitańskie serca

Przy okazji naszych wizyt na meczach zawsze nawiązujemy do historii. Tym razem będzie to historia najnowsza, gdyż przypomnimy piłkarskie losy dwóch doświadczonych zawodników rzeszowskich ekip. Podczas derbów Rzeszowa na pewno bowiem mocniej biły serca kapitanów obu drużyn. Radosław Adamski z Resovii i Andreja Prokić ze Stali mają za sobą niejedną derbową rywalizację. O jubileuszu Prokicia już wspominaliśmy. Serb posiadający polskie obywatelstwo zaliczył dziesiąte derby, okraszając je golem. Przeciwko Resovii grał już podczas pierwszego pobytu w Stali, gdy rzeszowskie zespoły występowały w trzeciej klasie rozgrywkowej.

Stal Rzeszów była pierwszym polskim klubem Prokicia. Pomocnik trafił do stolicy Podkarpacia w 2010 roku i spędził w niej trzy sezony. Zadomowił się w naszym kraju, grał później w GKS Bełchatów, Stali MielecGKS Katowice. Z zespołami z Katowic i Mielca posmakował gry w Ekstraklasie. W 2021 roku znów założył koszulkę klubu z Hetmańskiej. Jest to zatem jego trzeci sezon po powrocie do Rzeszowa.

Kilka dni przed tegorocznymi derbami Prokić obchodził 35. urodziny. Kapitan Stali może więc przekazywać swoje doświadczenie młodym zawodnikom, a tych w jego drużynie nie brakuje. W podstawowym składzie na spotkanie z Resovią wyszło aż czterech młodzieżowców – wspomniany Warczak, a także Adrian Bukowski, Karol Łysiak i Szymon Łyczko.

Dominik Pasternak, dziennikarz TVP Sport, w dniu urodzin Prokicia, przeprowadził wywiad z kapitanem Stali. Zapytał go o to, jakie są plusy i minusy tak młodej szatni. Zawodnik odpowiedział:

Do minusów zaliczyłbym organizację pewnych rzeczy. Czasami trzeba przypominać lub zapisywać coś na tablicy. Na pewno takich młodych trzeba wspierać, gdy są kryzysy, bo większość przeżywa je pierwszy raz. Z racji tego, że jest mało zawodników starszych, to w danym momencie może ich zabraknąć do pomocy. Z drugiej strony mamy sporo tej młodzieńczej fantazji, co daje bardzo często taki pozytywny bodziec.

W rundzie jesiennej Prokić zapewnił Stali zwycięstwo nad Resovią, teraz kolejny raz przyczynił się do wygranej nad lokalnym rywalem. Gdy w poprzednim sezonie Stal przegrała w derbach 3:4, Serb strzelił dwa gole, ale nie dały one punktów. Od tamtego spotkania drużyna z Hetmańskiej trzykrotnie pokonała zespół w Wyspiańskiego, a Prokić miał duży udział w każdym z tych zwycięstw.

Tak się składa, że kapitanowie obu rzeszowskich klubów są mocno związani ze swoimi ekipami. Dla Radosława Adamskiego był to już ósmy mecz przeciwko Stali, chociaż liczba ta będzie większa, gdy doliczy się udział w rywalizacji rezerw, jeszcze w klasie okręgowej. Zawodnik zapewne najmilej wspomina derby z sezonu 2019/2020. Był to finał barażów o awans do 1. Ligi. Stawka była ogromna, a pikanterii dodawał fakt, że walczyły o nią dwie drużyny z tego samego miasta.

To było dla nas motywujące, ale też była delikatna presja. Wiedzieliśmy, że jak się nie uda, to podwójnie zaboli – wspominał Adamski w wywiadzie dla portalu Weszło.com.

Po 120 minutach był remis, więc o losach rywalizacji zadecydowały rzuty karne. Lepiej wykonywała je Resovia i to ona weszła na zaplecze elity. Stal dołączyła do niej sezon później. Obecna kampania jest drugą z rzędu z dwoma rzeszowskimi zespołami w Fortuna 1. Lidze.

Co ciekawe Adamski na początku kariery zaliczył epizod w juniorach Stali. Później mógł wpisać sobie w CV kolejne podkarpackie kluby. Najpierw była Wilga Widełki, później rezerwy Resovii i epizod w pierwszej drużynie rzeszowskiego klubu. Urodzony w 1992 roku pomocnik przeszedł na chwilę do Wisłoka Strzyżów, po czym na dwa sezony wrócił do Resovii. Nic nie wskazywało na to, że wkrótce zostanie jej kapitanem i wiodącym graczem.

Kiedy przychodziłem do Resovii, klub był w drugiej lidze, to były jeszcze czasy podziału na wschód i zachód. Konkurencja była duża, cele były inne. Były pieniądze i zabrakło punktu, żeby awansować na zaplecze Ekstraklasy. Nie stawiano wtedy na młodzież tak, jak teraz. Ale też przyznam szczerze – nie imponowałem umiejętnościami trenerom. Nie były one na poziomie ówczesnej drugiej ligi – opowiadał piłkarz we wspomnianym wywiadzie.

Zaliczył jeszcze epizody w Stali Stalowa Wola i Polonii Przemyśl. W 2017 roku znów przywdział barwy Resovii i występuje w niej do tej pory. Co ciekawe, zanim Resovia awansowała do pierwszej ligi, Adamski łączył grę w piłkę z pracą nauczyciela wspomagającego, o czym opowiadał w cytowanym już wywiadzie przeprowadzonym przez Szymona Janczyka:

W Resovii szukałem już pracy w szkole, chciałem być wuefistą, ale wiadomo, że ich jest pod dostatkiem. Zostałem asystentem ucznia z autyzmem, w ramach stażu. Pomagałem mu na lekcjach. Później porozmawiałem z nauczycielami, z rodzicami tego ucznia i dali mi sygnał, że dobrze mi to wychodzi. Poszedłem na studia podyplomowe z oligofrenopedagogiki oraz autyzmu i zostałem w szkole na kolejne lata jako asystent i nauczyciel wspomagający w klasie integracyjnej.

Pomeczowe echa

Wracamy do 92. derbów Rzeszowa. Opuszczamy jednak boisko i trybuny i przenosimy się na pomeczową konferencję prasową. Pierwszy z dziennikarzami spotkał się trener zwycięzców Marek Zub, który tak podsumował to spotkanie:

Powiem przede wszystkim o sprawie najważniejszej – o naszej wygranej. To już moje drugie derby na tym stadionie, ale z mojego punktu widzenia są to dwa różne wydarzenia i chyba trochę dwa różne mecze. Pod względem piłkarskim nie zaprezentowaliśmy dziś wysokiego poziomu, ale biorąc pod uwagę wymiar tego spotkania dla miasta, dla środowiska, dla obu zespołów, również w kontekście wyniku i momentu, w którym oba zespoły się znajdują, był to mecz kluczowy. W związku z tym było to dla nas bardzo ważne zwycięstwo. Do ostatniej minuty wynik nie był tak oczywisty, jak to wyglądało na tablicy. Resovia w drugiej połowie zdecydowanie rzuciła wszystkie swoje siły fizyczne, piłkarskie i pewnie też emocjonalne, a z mojego punktu widzenia, gdyby im się udało zdobyć bramkę, to ten mecz mógłby się skończyć różnie, mimo naszego dwubramkowego prowadzenia, bo przyznam, że nie kontrolowaliśmy tego, co się działo, szczególnie pod naszą bramką. 

Później w sali pojawił się szkoleniowiec pokonanych Rafał Ulatowski, który był w dużo gorszym humorze, ale nie tracił nadziei:

Przegraliśmy z zespołem, który stworzył więcej sytuacji, był konkretniejszy, oddał większą liczbę strzałów. Dla nas jest to bolesna porażka, nie tylko ze względu na brak punktów, ale też ze względu na znaczenie dla naszych kibiców, dla nas wszystkich, dla naszej szatni, dla samych siebie, bo wpadliśmy w serię meczów bez wygranej. Trudno w związku z tym o optymizm, o radość, czy o cokolwiek pozytywnego. Jesteśmy skazani sami na siebie i we własnym gronie musimy znaleźć odpowiedź, żeby wygrywać mecze.  

Dla trenera Ulatowskiego były to pierwsze derby Rzeszowa. Zapytaliśmy go więc o to, jak ocenia atmosferę i otoczkę tego wyjątkowego meczu:

Jestem łodzianinem. Moje serce jest biało-czerwono-białe, jestem Ełkaesiakiem i przyzwyczajony jestem do derbów ŁKS – Widzew. Przed meczem mówiłem zawodnikom, że dla takich spotkań, jak dzisiejsze jest się piłkarzem, jest się trenerem, bo nieczęsto zdarza się, by stadion był prawie wypełniony. Dzisiaj była fantastyczna atmosfera. Być może wpłynęła też na to pora rozgrywania meczu. Nie na darmo mecze Ligi Mistrzów rozgrywane są wieczorem, a nie o 12.40, czy o 15. Światła, doping z jednej i drugiej strony daje kolosalną różnicę w spektaklu piłkarskim. 

Tydzień po derbach Stal podejmowała Podbeskidzie Bielsko-Biała. Miała wielką szansę na piąte z rzędu zwycięstwo. Prowadziła bowiem już dwoma golami, ale wypuściła tę przewagę i zremisowała 2:2. Nazajutrz Resovia sprawiła dużą niespodziankę, pokonując na wyjeździe GKS Tychy 3:1. Dzięki tej wygranej drużyna Rafała Ulatowskiego nieco poprawiła swoją sytuację. Walka o utrzymanie na zapleczu Ekstraklasy zapowiada się bardzo ciekawie.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 6

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Grzegorz Zimny
Grzegorz Zimny
Absolwent pedagogiki na Uniwersytecie Rzeszowskim. Fan historii sportu, ze szczególnym uwzględnieniem piłki nożnej. Pisał teksty dla portalu pubsport.pl. Od 2017 roku autor artykułów na portalu Retro Futbol, gdzie zajmuje się zarówno światową piłką nożną, jak i historiami z lokalnego, podkarpackiego podwórka, najbliższego sercu. Fan muzyki rockowej i książek.

Więcej tego autora

Najnowsze

Walka o awans, wyrównane mecze, historia Franciszka Niemca – kwiecień koszykarskiej Resovii

W naszej tradycyjnej serii poświęconej występom koszykarzy OPTeam Resovii przyszła pora na podsumowanie kwietnia. Był to bardzo intensywny miesiąc dla zawodników Kamila Piechuckiego. Drużyna...

150 lat historii reprezentacji Anglii w jednej wielkiej księdze!

To pozycja, która obowiązkowa powinna znaleźć się na półce każdego fana futbolu. „W poszukiwaniu zaginionej chwały. Historia reprezentacji Anglii 1872-2022” Paula Haywarda to licząca...

Sensacyjny Senegal. MŚ 2002 i „Lwy Metsu”

Tylko cztery raz w historii reprezentacjom z Afryki udało się zagrać w ćwierćfinale MŚ, bądź wyżej. W 2002 roku tej niełatwej sztuki dokonał Senegal....