…i mistrzostwo
Wróćmy jednak do lat 50. W 1958 r. ŁKS zdobył jedno ze swoich dwóch tytułów mistrzów Polski. Zanim jednak się to stało, w ostatnim meczu sezonu musiał nie przegrać w Zabrzu z Górnikiem. Łodzianie wywalczyli bezbramkowy remis, a jednym z bohaterów meczu był właśnie Szczepański, powstrzymujący znakomitych napastników zabrzan, Lentnera i Pohla. Autor książki „Galeria legend ekstraklasy” – Wojciech Bajak – przytacza za „Trybuną Ludu” cytat dobrze podsumowujący grę „Burzy” w tym meczu:
Szczególny zawód sprawił Lentner, który przy bojowym Szczepańskim nie miał dosłownie nic do powiedzenia.
Powrót do Łodzi odbywał się w niezwykle radosnej atmosferze. Łódzcy kibice oszaleli na punkcie swoich bohaterów. Dwa dni po „zwycięskim remisie” ŁKS-u w Zabrzu oczy całego świata zwróciły się na Watykan, gdzie kardynał Angelo Giuseppe Roncalli został wybrany papieżem i przybrał imię Jan XXIII. Oczy łodzian w tym czasie wciąż zwrócone były na Szczepańskiego, Grzywocza, Soporka, Jezierskiego i innych podopiecznych trenera Władysława Króla.
Źródło: „100 lat ŁKS”
Pan Wszechstronny
Szczepański, który w mistrzowskim sezonie rozegrał 22 mecze, w Zabrzu rozgrywał swoje 99 ligowe spotkanie. Jubileusz setnego meczu, który przypadał już w nowym sezonie, był połowicznie udany dla „Burzy” i całej łódzkiej drużyny. Łodzianie zremisowali na wyjeździe z Cracovią, choć po siedmiu minutach prowadzili 2:0.
ŁKS w kolejnych latach znacznie obniżył loty, ale Szczepański akurat był jednym z najrówniej grających zawodników. Jego niezaprzeczalnym atutem była wszechstronność. Oddajmy znów głos Bajakowi.
W obronie waleczny Szczepański pozbawiał rywali chęci do gry. Kiedy ruszał do ofensywy, budził natomiast popłoch w szeregach rywali. Wyrastał im wszak wtedy kolejny niespodziewany przeciwnik do krycia. A jego ruchliwość w połączeniu z kondycją sprawiała, że był obecny właściwie przy każdej akcji.