Amerykańska emerytura i triumfalny powrót
Henry podążył zatem śladami wielu zasłużonych piłkarzy, którzy ostatnie chwile swojej kariery postanowił spędzić w Stanach Zjednoczonych. Choć wielu trofeów zdobyć nie zdołał, to też nie zamierzał iść w ślady podstarzałych gwiazd, które nawet przez moment nie starały się potraktować MLS poważnie. W 135 spotkaniach zanotował 52 trafienia i 42 asysty, co po prostu musi budzić uznanie.
Kiedy jednak Henry spacerował po Central Parku, to zimą 2012 r. ukochany Arsenal przeżywał swoje problemy. Z powodu wyjazdu Marouane Chamakha i Gervinho na Puchar Narodów Afryki możliwości kadrowe Arsène’a Wengera były dość mocno ograniczone. Klubowa legenda nie mogła pozostać bierna w takiej sytuacji i wróciła do północnego Londynu na półroczne wypożyczenie.
Henry do meczowej kadry powrócił na spotkanie z Leeds United w ramach Pucharu Anglii. Arsenalowi kompletnie nie szło w tym spotkaniu i sympatycy Kanonierów coraz bardziej oswajali się z perspektywą dogrywki. W 68. minucie trybuny jednak oszalały. Wówczas Henry wszedł na boisko i zrobił to co umiał najlepiej – strzelił bramkę i zapewnił swojemu klubowi zwycięstwo.
Do końca wypożyczenia zdołał zanotować jeszcze dwa trafienia w Premier League, co ostatecznie zatrzymało jego bilans w barwach zespołu z Emirates Stadium na 228 bramkach i 104 asystach w 376 spotkaniach. Te osiągnięcia do dziś utrzymują go na pierwszej pozycji w klasyfikacji strzelców wszechczasów Arsenalu.
Do 2014 r. występował jeszcze w Nowym Yorku, gdzie w wieku 37 lat zdecydował się zakończyć karierę. Choć wygrał wszystko na poziomie klubowymi i reprezentacyjnym, to zabrakło mu tego najważniejszego wyróżnienia indywidualnego, czyli Złotej Piłki. Najbliżej tej nagrody znalazł się w 2003 r., ale wówczas większe uznanie w oczach dziennikarzy France Football znalazł Pavel Nedvěd. Na osłodę pozostały mu jednak dwa Złote Buty dla najlepszego strzelca w Europie. Mogło być gorzej.
To nie koniec tekstu! Przejdź na następną stronę i czytaj dalej…
Jesteśmy niczym Corinthians – przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.
kontakt: 661-212-782, e-mail: redakcja@rfbl.pl lub marketing@rfbl.pl